Smartuniu, jeszcze sie nie uporałam, ale już bliżej niż dalej...chociaż mieszkanie wygląda jak po wybuchu bomby atomowej

. Powyrywane framugi, wyburzona ścianka, jeszcze jedna musi zniknąć do środy (wtedy przyjeżdża kontener). Jutro zjawiają się glazurnicy i czeka mnie wycieczka do Castoramy po kolejne materiały, kafelki, umywalki, kibelki, itp. Czekamy na przyjazd drzwi. Wczoraj zamówiłam meble kuchenne, teraz muszę wybrać zamrażarkę (na jedzonko dla zwierzaczków

), zmywarkę, piekarnik i płytę ceramiczną - niestety w tym bloku nie ma gazu (to jest największa wada tego mieszkania, jeżeli nie jedyna). Moja ekipa twierdzi, że do końca miesiąca upora się z remontem. Pozostaje jeszcze cyklinowanie podłogi. Problem w tym, że mieszkanie nie jest puste i trzeba jeździć z meblami

Mimo wszystko planuję przeprowadzkę na pierwsze dni lutego
