Tak od niechcenia,zeby nie było,że jej odpuszcza.
Przed chwilą spotkałam ducha.......
Byłam w pralni,w piwnicy.
Pochylałam się nad koszem z wypraną bielizną ,która zamierzałam wrzucić do suszarki.Bluzka mi się podniosła i odsłoniły się gołe plecy.
Więc się tak pochylam,sortuję i wrzucam z pełnym zaangażowaniem...i nagle...nagle...poczułam dotyk!!!!
COŚ dotknęlo moich pleców lodowato zimnymi rączkami!
Wrzasnęlam tak,że Małż był w piwnicy po 5 sekundach sprintem.
Lodowato zimne rączki należały do Felixa.Znowu uciekł mamie i przekradł się do piwnicy w celu eksploracyjnym.
Zobaczył,że się schylam i byl ciekawy co też fajnego robię.A że Fel robi WSZYSTKO inaczej, postanowił wspiąć się na mnie i sprawdzić z góry-prawdopodobnie uznał,że stanięcie na mojej głowie będzie najlepszym sposobem na eksplorację (tarasowałam sobą przejście).
Szedł po zimnych płytkach,łapki miał lodowate...
Położyl mi te łapki na gołych plecach...a ja prawie zeszłam na zawał!!
Minę miał typu "no co,no co...nie udawaj,że kota nie znasz!"

Barf jest obrzydliwy.
Nie będzie barfa w przyzwoitym,poznańskim domu(żeby krew z mączką kostną...błeeeee..!!)