Sol. 21.04.2012 (`) PROSZĘ O ZAMKNIĘCIE

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt kwi 20, 2012 23:33 Re: Sol. Nie wiem, jak to napisać:(

może to jeszcze nie czas, ale jeżeli to niech zaśnie spokojnie, nie wiedząc że to już
przytulam :cry:

marivel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2421
Od: Sob mar 21, 2009 12:48
Lokalizacja: skądinąd

Post » Sob kwi 21, 2012 3:08 Re: Sol. Nie wiem, jak to napisać:(

Myślałam, że uda się nam choć trochę przespać do rana, ale...
Przed północą udało mi się w nią wmusić parę chrupek i polizała trochę sosu z puszki. Najgorsze jest, że ona już nawet nie pije. Nie może też spać. Teraz budzę się co godzinę, a ona siedzi lub patrzy na mnie taka przycupnięta w różnych częściach pokoju. I ciuchutko pomiałkuje. Wzięłam ją na łóżko, tak jak zwykle spałyśmy, ale jedynie posikała się na pościel i zeszła. Czyli boli ją przy załatwianiu się i dlatego nie chce do kuwety.
Nie wiem, czy doczekamy ustalonej porannej wizyty u naszej doktor. Jeśli nadal tak będzie się zachowywać, to nie wiem, czy nie pójdziemy do najbliższej lecznicy, żeby zakończyć jej cierpienie. A jeszcze we wtorek pałaszowała z apetytem jedzenie. Tydzień temu biegała za wędką...
Przeoczyłam oznaki pogorszenia, być może dlatego, że sama czułam się fatalnie i biegałam po lekarzach, a jeden z rezydentów miał wznowę zapalenia pęcherza.

Alex405

 
Posty: 1600
Od: Pt lip 10, 2009 17:50
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 21, 2012 3:35 Re: Sol. Nie wiem, jak to napisać:(

Na co liczyłam przez ostatnie m-ce? Najpierw na to, że przeżyje pozostałe jej chwile syta, bezpieczna i kochana. Potem właściwie chyba na cud, bo choc miałam świadomość, że lutowe wyniki były kiepskie, że ilość krwi w moczu, kreatyniny i mocznika wzrosła, ale przecież Sol zachowywała się zapełnie normalnie. Wbrew wszelkiej logice i opinii lekarza, że kicia najprawdopodobniej nie zostanie ze mną długo, myślałam, że zniszczenia nerek nie będą postępowały tak szybko. Że przecież planowałyśmy szczepienie, sterylkę, że może znalazłby się jeszcze jakiś stały dom...

Sol jest trudnym kotem do leczenia: nie chce jeść tabletek wymieszanych z puszką, wkładanie leku do pyszczka kończy się drapaniem i wielką awanturą. Zrobienie kroplówki czy pobranie krwi graniczy z cudem. Wczoraj u weta momentami trzymałyśmy ją we 3 i wcale nie było łatwo, mimo jej skrajnego wyczerpania.
Czy dziś byłoby inaczej, gdybyśmy jakimś cudem przez ostatnie 5 m-cy robili jej kroplówki co 2-3 dni? Nie wiem. Czuję się źle z faktem, że dla zaoszczędzenia jej stresu zdecydowaliśmy się z lekarzem jedynie na zachęcanie jej do picia (zresztą cały czas piła b. dużo) i osłonowo lespewet, enarenal oraz żurawinę (co nie zawsze się udawało przemycić) + sporadyczne nawadanianie. Ale - z drugiej strony - pamiętam jak robiłam częste kroplówki rezydentowi umierającemu na raka. Był oazą spokoju, ale po jakimś czasie był już tak pokłuty, że dotknięcie sprawiało mu ból...
To trudne kwestie.

Alex405

 
Posty: 1600
Od: Pt lip 10, 2009 17:50
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 21, 2012 5:33 Re: Sol. Nie wiem, jak to napisać:(

To bardzo trudne, współczuję Ci. I mocno trzymam kciuki za dziś.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Sob kwi 21, 2012 6:06 Re: Sol. Nie wiem, jak to napisać:(

to są bardzo trudne decyzje...

*leczyć za cenę bólu?
czy
*tylko zmniejszać ten ból i dać koteczce na te ostatnie chwile tyle miłości i ciepła ile tylko można??
jeśli leczenie ma być jednocześnie męką nie dającą szans na wyzdrowienie a jedynie na przedłużenie życia-zawsze wybieram pomoc bez bólu...
niech zwierzak zapamięta moją rękę,która go głaskała a nie to ,że męczyłam kota bądż psa wpychając kolejna tabletkę...
one i tak nie mają pojęcia o co chodzi...
zwierzęta przyjmują śmierć jak naturalną kolej rzeczy...
szczególnie jeśli maja obok siebie kochającego ich człowieka...
to właśnie my -w swoim egoizmie-nie dajemy im spokoju w ostatnich chwilach...
czasem trzeba po prostu pozwolić im odejść...
to trudne...wiem...znam...doświadczyłam...mimo,że serce pękało...mimo,że nie można się z tym pogodzić....jednak tak trzeba...w imię szacunku i miłości...daliśmy swoim uratowanym czworonożnym komfort życia dajmy im też komfort śmierci...to ważne...

J.D.

 
Posty: 5241
Od: Nie maja 23, 2010 13:24
Lokalizacja: Sokółka,podlaskie

Post » Sob kwi 21, 2012 6:08 Re: Sol. Nie wiem, jak to napisać:(

Alex405!

Jak to nie była nawadniana? Przy takich wynikach?

Wybacz, ale na co liczyłaś? Nawadnianie to życie dla takiego kota. I lespewet bez nawadniania? I wet się zgadzał?
(...)

To chyba zbyt krytyczna ocena w niejednoznacznej sytuacji.
E.
Najszczęśliwszą nie będę już nigdy, ale dajcie im dom:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=163179

najszczesliwsza

 
Posty: 3004
Od: Nie mar 04, 2012 23:43
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Sob kwi 21, 2012 6:08 Re: Sol. Nie wiem, jak to napisać:(

Asiu, jak dobrze, że to piszesz. Mądrze. Człowiek jest największym egoistą.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Sob kwi 21, 2012 10:54 Re: Sol. Nie wiem, jak to napisać:(

co u was?
Moi kochani:
Silvuś
Rudolf *
Stefanek*

Miśka74

 
Posty: 360
Od: Śro paź 19, 2011 11:51
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 21, 2012 12:27 Re: Sol. Pożegnanie. 21.04.2012 (`)

Bardzo smutno :(
Zrobiłaś dla tego kota wszystko, co mogłaś.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Sob kwi 21, 2012 12:40 Re: Sol. Pożegnanie. 21.04.2012 (`)

bardzo mi przykro :( Byłaś dla niej wspaniałą opiekunką... przynajmniej odeszła wiedząc, że ktoś ją kocha...
Moi kochani:
Silvuś
Rudolf *
Stefanek*

Miśka74

 
Posty: 360
Od: Śro paź 19, 2011 11:51
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 21, 2012 12:49 Re: Sol. Pożegnanie. 21.04.2012 (`)

Przepraszam wszystkich, a najbardziej Sol, jeśli było coś, co mogłam jeszcze dla niej zrobić, żeby ją wyleczyć.
Dziękuję za Waszą obecność i wsparcie od samego początku.

Sol dziś rano co prawda podeszła do jedzenia, ale nie mogła jeść. Nie mogła także pić, choć próbowała. Była cała zaśliniona z krwią. Cały czas miauczała. Gdy pojechałyśmy do pani doktor okazało się, że -wiedząc o wczorajszych wynikach - dorobiła jeszcze 2 wskaźniki: fosfor i potas. Ten pierwszy, niestety, trzykrotnie przekroczony.
Powiedziała mi, że przy takim poziomie fosforu, raczej nie przepłuczemy tego mocznika. A to bardzo silna trucizna. Że Sol nie może jeść nie tylko przez zapalenie dziąseł i nadżerki związane z mocznicą, ale najprawdopodobniej ma także podrażniony żołądek i wątrobę. Że dojdą nam zaburzenia neurologiczne (dziś kotka nieco dziwnie chodziła). I że w badaniu palpitacyjnym jej nerki mają wielkość fasolki (są b. małe) i bardzo nierówną, pooraną powierzchnię. Że dotyk ich ją boli. Że to oznacza marskość nerek. I że jeżeli chcę, to oczywiście możemy jeszcze 2 dni spróbować ją płukać, ale, że - jej zdaniem to nie ma sensu. Żebym pamiętała, jak bardzo stresują kotkę kroplówki. I że dopóki nie zbijemy mocznika, ona nie będzie mogła nadal jeść z powodu bólu w pyszczku. A nie jadła już przecież wczoraj. Że kotom nie przeszczepia się nerek. Że Sol bardzo schudła (0,5 kg). Że mogę pozwolić zachować jej resztki godności, bo u zwierząt liczy się komfort życia, a nie jego długość.

Zapytałam, czy naprawdę nie możemy zrobić nic, żeby wygoić te nadżerki i dziąsła. Żeby mogła jeść i pić. Gdy usłyszałam, że nie - wybaczcie mi, ale nie chciałam patrzeć, jak cierpi. Podobno mogłybyśmy przedłużyć jej życie o tydzień.

J.D. - dziękuję za piękne i trudne słowa. Właśnie tak się dzisiaj czułam.
Najszczęśliwsza - dziękuję za Twoje rady i zaangażowanie w ratowanie kici. To prawda, że nie była od listopada nawadaniana co 2 dni, ale podobno i tak nie mogłybyśmy przedłużyć jej życia więcej niż o miesiąc - dwa. Często nie chciała jeść dietetycznych rzeczy, o 3 osobach do robienia kroplówki już wspominałam. Dodatkowo miała bardzo twardą skórę i ciężko było się w nią wkłuć. Bolało. Nie chciała jeść lekarstw w jedzeniu, więc trzeba było wciskać jej je na siłę. Łudziłam się, że Sol będzie jeszze długo żyć, skoro bawi się i je normalnie. Wyparłam choćby fakt, że od listopada do lutego, mimo leczenia, ilość krwi w moczu bardzo wzrosła. Dobrze stało się jedynie, że nie męczyłam jej już sterylką.

Alex405

 
Posty: 1600
Od: Pt lip 10, 2009 17:50
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 21, 2012 12:53 Re: Sol. Pożegnanie. 21.04.2012 (`)

Alex, a ja Ci dziękuję, że tak długo walczyłaś o Sol.
Nie zgodzę się, żeby łatwo rezygnować - póki życia, póty nadziei.

Śpij spokojnie, Sol [*]
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Sob kwi 21, 2012 13:16 Re: Sol. Pożegnanie. 21.04.2012 (`)

jestem zaskoczona i zszokowana - Sol , tak mi przykro, bądź szczęśliwa piękna koteczko... (*)(*)(*)

Alex405 - poznałyśmy się wczoraj w lecznicy - ja byłam tą trzecią kobitką, z koteczką po operacji...
Trzymaj się, przytulam Cię bardzo mocno....
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35645
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Sob kwi 21, 2012 13:25 Re: Sol. Pożegnanie. 21.04.2012 (`)

Olu, współczuję bardzo, bardzo...

Pamiętaj zawsze, że dzięki Tobie koteczka spędziła te ostatnie miesiące najedzona, bezpieczna i w kochającym domu.

Jeśli tylko mogę w czymś pomóc, czymkolwiek, to daj znać.
Porównywarka cen karmy dla kotów i psów https://felicana.pl/

feryenne

 
Posty: 651
Od: Nie sty 25, 2009 13:01
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob kwi 21, 2012 13:59 Re: Sol. Pożegnanie. 21.04.2012 (`)

Przy takim poziomie fosforu nereczki już nie pracowały. Nic więcej nie moglaś dla niej zrobić. Była z Tobą do końca i nie pozwolilaś żeby bardziej cierpiała.
Chyba byłam przez ścianę dzisiaj jak Ty byłaś z Sol
przytulam

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 82 gości