» Czw cze 21, 2012 11:07
Re: Lili'owe kotki, czyli jak odkryłam w sobie kociare
Nie wiem czy ktoś tu jeszcze zagląda ale...
Nasz mały promyczek odszedł i jest nam niezmiernie smutno
Już nie potrafię płakać, ani TŻ.
Nie wiemy dokładnie co jej było bo nie chcieliśmy już katować tego malutkiego ciałka ale wet powiedział o trzech diagnozach. Albo niewydolność wątroby, guz lub encefalopatia (chyba dobrze napisałam). Jeszcze w poniedziałek było wszystko dobrze ale wczoraj rano Petit już nie chciała jeść, jak ją położyłam na poduszce od 6 to przez godzinę się nie ruszyła i załatwiła się pod siebie, więc od razu pojechałam do kliniki. Dostała spora kroplówkę, glukozę i witaminy ale popołudniu odeszła.
Odeszła w domu, kochana przez naszą trójkę. Będzie mi jej strasznie brakować bo kto się będzie wślizgiwał rano pod moją pachę by spać razem, kto będzie rano piszczał domagając się puszki, kto będzie mruczał wniebogłosy jak się ją tylko dotknie...
A jednak łzy się znalazły.
(przeklejone z chatul)