jimmy, P.Ewa jest jak najbardziej za, to ja wczoraj u niej byłam i podsunęłam kwestię nootropilu bo widziałam ofertę maagg na forum, zresztą sam z nią porozmawiaj

krzywdy na pewno nie da małej zrobić. Nie przepisywała go wcześniej, bo jest to cholernie drogi lek, ale jak dowiedziała się, że jest możliwość zdobycia za darmo to bardzo się ucieszyła, bo dla Kiwi będzie on znacznie lepszy niż Cerebrum - ono działa słabiej, poprawia krążenie mózgowe i mojej Lulu wystarczyło, ale u niej to inny rodzaj uszkodzenia (w obrębie móżdżku) i miała znacznie słabsze objawy, stan nie był aż tak poważny.
I jeszcze dziewczyny jedno czego dowiedziałam się wczoraj u P. Ewy... bardzo istotna jest kwestia ile czasu minęło od urazu do rozpoczęcia leczenia.
Przypuszczam, że u waszych kociaków leczenie było podjęte bezzwłocznie, albo przynajmniej do tygodnia od urazu dlatego efekty były tak spektakularne i udało się prawie całkowicie cofnąć niepełnosprawność.
W przypadku uszkodzeń neurologicznych czas jest elementem decydującym.
Tutaj padło gdzieś stwierdzenie, że Kiwi jest w takim stanie od około miesiąca dlatego zachowałabym jednak umiarkowany optymizm. Przez miesiąc zmiany w układzie nerwowym mogły się już utrwalić i mogą okazać się nieodwracalne.
Jednak sama głęboko wierzę w to, że nawet jeśli nie uda się cofnąć zmian, które już zaszły to uda się poprawić komfort jej życia i być może mózg po jakimś czasie "nauczy" się radzić sobie na nowo... tak jak stało się w przypadku mojej Lulu.
Piszę to tylko dlatego, że wiem jak bardzo boli rozczarowanie, kiedy optymistycznie nastawisz się na najlepszy, choć często niemożliwe do osiągnięcia, rozwój wydarzeń i nagle okaże się, że pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Dlatego nie nakręcałabym się na fajerwerki...
Ale nie ulega wątpliwości, że Kiwi przy świetnej opiece musi się polepszyć... no nie ma opcji żeby teraz coś poszło nie tak
