madrugada pisze:To trzymam kciuki, żeby stres był dla nich jak najmniejszy.
I oby, potem, odchodząc od Was na swoje, nie cierpiały znowu.![]()
![]()
Miałam juz koty po przejściach."Zwrocone"także. Mój ukochany Daszek (wpierw umarła mu pani,potem siedział w lecznicy,potem znalazł podobno kochający dom,a potem trafił do mnie i załamał się) jak przyszedł jego czas znalazł dom i jest najszczęśliwszym kotem na swiecie. Ale wpierw ciężko było. Jak kot trafi na właściwą osobę to zapomni krzywdy i cierpienia.
Najważniejsze teraz ,by nie załamały sie.