Hospicjum 'J&j'[7]...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 03, 2010 16:14 Re: Hospicjum 'J&j'[7]. S F W. NoName['].

Agnieszko, bardzo mi przykro :(
Koteńko [*]
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18766
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon maja 03, 2010 17:53 Re: Hospicjum 'J&j'[7]. S F W. NoName['].

Tak bym chciała jakoś pomóc,cos zrobić...tylko nie wiem jak...
bardzo mi przykro,ze tyle w okół smutku,przykrości.
Legnica
 

Post » Pon maja 03, 2010 18:07 Re: Hospicjum 'J&j'[7]. S F W. NoName['].

ryśka pisze:Śpij, kotku [i] :(



Mam taką jedną piosenkę, której słucham w samotności, ile razy pożegnam jakiegoś kota. Słucham, płaczę, wspominam. To takie moje pożegnanie z kotem, moja żałoba. Pozwalam sobie na to. Takie "przepłakanie" straty kota pomagało mi nieraz stanąć na nogi. Bez tego byłoby mi o niebo trudniej.



Agn, współczuję Ci z całego serca :(

Też mam taką piosenkę
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pon maja 03, 2010 20:59 Re: Hospicjum 'J&j'[7]. S F W. NoName['].

[quote="Maryla":l5u09qcw]
jedyne co moge napisac to ze podziwiam ze jestes w stanie to wszystko zniesc :(
[/quote:l5u09qcw]
Jeśli nie ja, to kto? Nie mam prawa oczekiwać od nikogo, by znosił coś takiego - nigdy tego nie oczekiwałam i nie będę oczekiwać. Paradoksalnie, właśnie to, że `jestem w stanie` obraca się przeciwko mnie. Bo komuś nie starcza wyobraźni, że ktoś może to znieść, a jeśli już może to jest... sadystą.
Jeśli nie ja, to kto wziąłby te wszystkie koty, które są u mnie? Wiem, nie jestem jedyną, która opiekuje się takimi kotami. Ale dla [b:l5u09qcw]tych [/b:l5u09qcw]kotów jestem/byłam jedyna.

Ślepe kocięta...
Tę ostatnią czwórkę usypiał syn [starszy ode mnie] weta, do którego zaniosłam swój pierwszy ślepy miot, by nie skończył w wiadrze. Koło się zamknęło.
Do tego roku udawało mi się unikać takich sytuacji. W zeszłym roku, dopiero pod koniec sezonu miałyśmy w fundacji do czynienia ze ślepymi kociętami. Wtedy pomieszczenia fundacyjne pękały już w szwach; nie było komu wciskać matek z oseskami na odchowanie. Wtedy, robił to za nas Jay, TZ lidiyi. Ale już wtedy miałam poczucie, że to nie fair w stosunku do niego.
Do pewnych rzeczy przymusza nas rzeczywistość. Kiedy działalność fundacyjna się rozkręciła, wiadomo było, że prędzej, czy później staniemy wobec takiej sytuacji. Bo kotów jest po prostu [b:l5u09qcw]za dużo[/b:l5u09qcw]. Gdybyśmy zgarnęły te mioty, to byłyby ostatnie kocięta jakie mogłybyśmy przyjąć przez nie wiadomo jaki czas. A dosłownie za chwilę pojawią się już podrośnięte mioty, widzące i łażące. Zostawienie tej dwudziestki byłoby nie w porządku wobec następnych ślepych, które i tak byśmy musiały uśpić, jak też wobec tych, które pojawią nam się już widzące.
Wszystko we mnie krzyczy, kiedy staję przed taką koniecznością. Jeszcze rok temu próbowałyśmy odratować miot [i:l5u09qcw]Kostrzyniaków[/i:l5u09qcw], którymi zajmowała się kamilka_04 - żaden nie przeżył. Pamiętam miot, z którego był ToTen, choć trafiły do fundacji z matką, z piątki żyje jedna kotka. Nie chcę mówić o tym, że `nie opłaca się` ratować takich kociąt - cieszy mnie każdy odratowany z trudem osesek. Ale fundacja fizycznie nie da rady ogarnąć takiej ilości - albo wszystkie, albo żaden. Wszystkich nie damy rady, więc...
Wszystko we mnie krzyczy. Bo w domu mam koty, które nie powinny żyć. Bo troszczę się o każdego, który dostał [i:l5u09qcw]wskazanie do eutanazji[/i:l5u09qcw], a jednocześnie sama zanoszę zdrowe kocięta do uśpienia, tylko dlatego, że nie otworzyły jeszcze oczu. Tylko dlatego mogę to `bezkarnie` robić, bo jest na to prawne przyzwolenie i zarazem moralne przyzwolenie środowiska prozwierzęcego. Stąd mój gniew na hipokryzję niektórych hodowców, których egzemplifikacją stało się to, co zaprezentowała MariaD. Moja sucz, choć rodowodowa, nigdy nie będzie miała szczeniąt - nie mogłabym, nie umiałabym pogodzić tego ze świadomością losu tych wszystkich AST-ów w schronach. [Gdybym wtedy, w momencie wzięcia Tili, mogła decydować sama - wzięłabym AST-a ze schronu, ale wtedy liczył się jeszcze głos TZ-a, który nie chciał `ryzykować`.]

Wszystko we mnie krzyczy - `zabicie jest zabiciem`, jak powiedział wet, który usypiał maluchy. Niezależnie, jakie były moje motywy i jakie społeczne przyzwolenie miałam - zabiłam je. Nie mogę się z tym pogodzić, zwłaszcza, że wiem, iż będę musiała to robić i będę to robić. Tylko, [i:l5u09qcw]boh pomiłujsa[/i:l5u09qcw] - nie pozwól mi się z tym nigdy pogodzić.
Ostatnio edytowano Śro gru 28, 2011 2:35 przez Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon maja 03, 2010 21:37 Re: Hospicjum 'J&j'[7]. S F W. NoName['].

Nie bardzo wiem co napisać, a zarazem czuję, że coś powinnam. Bardzo mi przykro Agn, że stajesz przed takimi dylematami. Nikt nie powinien musieć podejmować takich decyzji. Wybór mniejszego zła nie jest dobrym wyborem i nigdy nim nie będzie.
Nie chcę odnośić się do podstaw Twoich decyzji - za mało mam wiedzy i doświadczenia w tych tematach. Wiem, że zrobiłaś to, co w danej sytuacji uznałaś za najlepsze wyjście. Dla mnie to wystarczający argument. Nikt, choćby nie wiem jak duże miał doświadczenie, nie był tam obok Ciebie, nie widział, nie czuł tego co Ty- moim zdaniem nie ma więc moralnego prawa oceniać Twoich decyzji.
Rok temu poddalimy eutanazji naszego ciężko chorego cierpiącego psa - do dziś płaczę wspominając co działo się w gabinecie, do dziś zastanawiam się czy to była słuszna decyzja, że może trzeba było poczekać jeszcze dzień, tydzień... Wiem, że tak musieliśmy postąpić, mam zaufanie do Weta, który leczył sunię, a jednak ciągle w głowie kołacze wspomnienie jak się broniła... Nie wierzę, że ktokolwiek, kto ma serce i choć raz widział śmierć ukochanego zwierzaka będzie miał lekkość w podejmowaniu decyzji o eutanazji czy czekaniu, decyzji o uśpieniu jednych zwierząt dla dobra innych. Po prostu w to nie wierzę! I dlatego taki niesmak pozostawia we mnie tocząca się od jakiegoś czasu dyskusja. Każdy myślący człowiek powinien się przynajmniej domyslać co czujesz i nie przybijać kolejnego gwoździa...

mmk

 
Posty: 3153
Od: Sob lis 28, 2009 22:42

Post » Pon maja 03, 2010 21:41 Re: Hospicjum 'J&j'[7]. S F W. NoName['].

Agn, ja myslę, ze nie usypiamy ich ponieważ są slepym miotem
usypiamy je z bezsilności,
z cholernej bezradności.
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Pon maja 03, 2010 22:04 Re: Hospicjum 'J&j'[7]. S F W. NoName['].

mmk pisze:Nie bardzo wiem co napisać, a zarazem czuję, że coś powinnam.

Ja też.
Trzymaj się, Agn.
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek
---
Każdy ma takiego kota, na jakiego sobie zasłużył. ;-)

siriwan

 
Posty: 1731
Od: Wto sty 08, 2008 16:33
Lokalizacja: Nakło

Post » Pon maja 03, 2010 22:11 Re: Hospicjum 'J&j'[7]. S F W. NoName['].

tangerine1 pisze:Agn, ja myslę, ze nie usypiamy ich ponieważ są slepym miotem
usypiamy je z bezsilności,
z cholernej bezradności.


z nadmiaru kotów
z braku domów dla nich
z powodu głupoty i bezmyślności ludzi dopuszczających do rozmnażania

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Pon maja 03, 2010 22:15 Re: Hospicjum 'J&j'[7]. S F W. NoName['].

Agn pisze:Do tego roku udawało mi się unikać takich sytuacji. W zeszłym roku, dopiero pod koniec sezonu miałyśmy w fundacji do czynienia ze ślepymi kociętami. Wtedy pomieszczenia fundacyjne pękały już w szwach; nie było komu wciskać matek z oseskami na odchowanie.

nigdy tego nie zapomnę i NIGDY SIĘ Z TYM NIE POGODZĘ. Było już wtedy przyjętych 27 kociąt, takich dobrze podrośniętych i w nocy okociła się kotka złapana późnym wieczorem na sterylizację. Na ogół ludzie zgłaszali kociaki jak już chodziły, (marzę, żeby widzieli problem jak pojawi się poprostu kotka)

z drugiej strony było wiadomo, że kiedyś do tego dojdzie

Fundacja KOT

 
Posty: 1165
Od: Sob cze 28, 2008 13:41
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon maja 03, 2010 23:13 Re: Hospicjum 'J&j'[7]. S F W. NoName['].

[quote="tangerine1":jzs5tc41]Agn, ja myslę, ze nie usypiamy ich ponieważ są slepym miotem
usypiamy je z bezsilności,
z cholernej bezradności.[/quote:jzs5tc41]

Wiesz, wczoraj w gniewie mówiłam do Asi: `co nas powstrzymuje? dlaczego nie ruszymy w miasto łapiąc wszystko co się rusza i usypiając z mety?`
Szybko byśmy doczekali momentu, gdy nie byłoby kotów wolnożyjących. Każdy taki kot jest cenny - czym się różniły od tych biegających po ulicach te maluchy?

Ciężko jest to wszystko sobie poukładać. Kiedy zmęczona opieram głowę na dłoni, Tofu, który pełni dyżur na biurku natychmiast się ociera o moje czoło. A ja patrzę na niego, głaszczę i widzę te małe główki i łapki.
I - niestety - nawet ryzyko takich powikłań po sterylce aborcyjnej, jakich ofiarą padła NoName, nie powstrzyma mnie przed kolejną aborcją. Niech takie maluchy choć się nie urodzą, choć to niech będzie im, mnie, nam darowane.
Ostatnio edytowano Śro gru 28, 2011 2:36 przez Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto maja 04, 2010 3:05 Re: Hospicjum 'J&j'[7]. S F W. NoName['].

Bardzo mi przykro Agnieszko.
Wiem, że nie tak się miało skonczyć, ale tak bywa.
Do tej pory pamiętam swoją bezsilność kiedy zawiozłam dziką Piratkę, ktora byla już na tyle slaba, że dała się zlapać i dałam sobie wytłumaczyć, że ten malec, który się nie urodzil i został w pól drogi tak ją już zatruł, że lepiej nie wybudzać. Oplakiwałam ja wiele razy, bo wciąż nie jestem pewna, czy to byla dobra decyzja.
Cholernie to trudne.
Tak samo jak usypianie tych, ktorych matka nie była na tyle sprytna, żeby je schować nim oczy otworzą. Wiem, że tak trzeba, że nie ma innego wyjscia ale chyba nigdy się z tym nie pogodzę. I strasznie mi żal tych wszystkich, ktorzy musza takie decyzje podejmować, ja wymiękam:(
Nie cierpie sformulowania "ślepy miot", bo ono jest takie pogardliwe. A to przecież śliczne bezbronne małe istotki, z których jednym sie uda żyć a innym uda sie umrzec niestety, no i pewnie lepiej, żeby ta śmierć zabierała je szybko i w miarę bezboleśnie. Widziałam nie raz kiedy dzika matka broniła dostepu do swoich chorych kociat i pomoc przychodzila zbyt późno. Też mi się tak zdarzalo. Czasem był to efekt mojej niewiedzy czy bezsilności. Staram się już nie kolekcjonowac w pamięci tych strasznych rzeczy, bo wtedy kamien w żołądku rośnie i rece opadają. A trudno odwrócić się od tych mordek czekających na miskę, już sie chyba nie da.

Jestem pełna podziwu dla Ciebie, że dajesz radę prowadzić to swoje hospicjum. Nie przeczytałam wszystkiego dokładnie, bo bardzo sie przy tym denerwowałam.
Ale tak czy tak należy się szacunek dla tego co robisz a nie wybrzydzanie.
Fajnie pomaga się kotom na poczatku tej ich kociej ścieżki życia, kiedy się wychowuje czy nawet ratuje. Pewnie, że nie zawsze się udaje i to też jest straszne. Ale znacznie trudniej pomaga się tym starszym schorowanym kiedy już zbliżają się do końca swojej ścieżki.
Niektórym tak latwo się mówi o tej eutanazji, o dobrej śmierci. Ale jeśli to zycie pomalusku ucieka to trzeba wywlekać tego biedaka z domu i fundować mu te dobroć? Może lepiej zaniechać?

I jeszcze dwa słowa o tych rasowych genotypach.
Jestem ludzkim kundlem. Nie w sensie koloru ale narodowości i religii. Powodowało to np takie przykre sytuacje - to bylo dawno, teraz pewnie jest wieksza tolerancja - że kiedy siostra miała mówić jakiś wierszyk witający biskupa, jakaś lepiej wierząca spowodowała, że "ta Żydówka nie bedzie biskupa witac" - dla wyjaśnienia Mama była katoliczką, Tato ewangelikiem.
Z tego też powodu, że i sama doświadczyłam swojej "nierasowości" zawsze bliższe były mi kundle i dachowce. No bo czymże są te rasy u zwierzaków sztucznie przez ludzi wyciągane. To ludzi powymyślali te biedne persy z wiecznymi kłopotami i wiele innych nieszczęśnikow. To ludzie, albo ludzcy idioci pohodowali psy do walki dla swojej uciechy. Zresztą prawde mówiąc gdzie człowiek zaczyna w swej pysze o wyższości zbyt wiele mieszać, zawsze są nieszczęścia.
Ale już chyba trochę za późna pora na takie rozmyślania, mieszam historie ludzkie i zwierzaczkowe i niepotrzebnie filozofuję:)

Trzymaj się Agnieszka. To co robisz jest dobre i bardzo ważne. A jeśli to sie komuś nie podoba to przecież zawsze może sam ratować te biedne koty.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto maja 04, 2010 8:14 Re: Hospicjum 'J&j'[7]. S F W. NoName['].

Spokojnego dnia.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto maja 04, 2010 8:39 Re: Hospicjum 'J&j'[7]. S F W. NoName['].

Agn pisze: dlaczego nie ruszymy w miasto łapiąc wszystko co się rusza i usypiając z mety?'
Szybko byśmy doczekali momentu, gdy nie byłoby kotów wolnożyjących ....


to by były wyrzucane
ja juz to przerobiłam - od lat nie złapałam dzikiego kota ktorego po zabiegu moglabym wypuscic
znajduje wylacznie wyrzucana, porzucane koty domowe, niekiedy z maluchami
to moim zdaniem skutki bezmyslnych nieodpowiedzialnych adopcji
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Wto maja 04, 2010 8:59 Re: Hospicjum 'J&j'[7]. S F W. NoName['].

Agnieszko przytulam
Wiem jak trudne było dla Ciebie uśpienie tych maleństw :(
niby wiem, ze tak trzeba ale jak pomyślę o tych matkach...
„Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści, a ich życie – to wieczna Treblinka”. -Isaac Bashevis Singer

"Zawsze warto być człowiekiem,
Choć tak łatwo zejść na psy!"
- Ryszard Riedel, Mirosław Bochenek

“Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy.” — Dave Ramsey
https://www.gismeteo.ru/weather-lodz-3203/

iwcia

 
Posty: 9147
Od: Czw kwi 28, 2005 6:52
Lokalizacja: Miasto włókienników :)

Post » Wto maja 04, 2010 9:14 Re: Hospicjum 'J&j'[7]. S F W. NoName['].

Iwcia, nie martw się o matki - są odpowiednio zaopatrzone medycznie, żeby nie cierpiały ani fizycznie (laktacja) ani psychicznie.

Fundacja KOT

 
Posty: 1165
Od: Sob cze 28, 2008 13:41
Lokalizacja: Toruń

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 48 gości