Melduję, że Szejk jest już Szejkiem Arabskim!
Po prawdziwych kombinacjach alpejskich, w których kluczową rolę odegrała jak zwykle niezastąpiona jhet, Szejkins doleciał wczoraj wieczorem do Abu Dhabi w Emiratach cały i zdrowy, choć zdenerwowany i zgrzany (za przeproszeniem barany trzymały kota na zewnątrz przez prawie dwie godziny w temperaturze 40 stopni!!

oj była awantura!). Bidulek kochany tak strasznie się ucieszył jak nas zobaczył!
Wczoraj Szejk oglądał nowe lokum i rozładowywał napięcie ganiając za piórkiem jak szalony

jak na chwilę mi ręka opadała, to dostawałam baranka z ponagleniem "ty, Duża, ty się nie leń tylko machaj!"

Dzisiaj już spokojny, ale rano witał się z nami kilka razy i wciąż bardzo się czuli... My też strasznie się za nim stęskniliśmy!