właśnie wróciłam z Kocimskiej. Karaluch i Cammi dowiozły kocie panny, są razem w dolnej klatce we własnym koszyku. Towarzystwo za drzwiami mało dziury nie wydrapało aby dostać się do nas, nocne głaskanie trzeba było odpracować. Cammi przywiozła kontenerek po Basi, w drugim przyjechały panny więc umyłam i odkaziłam całość. Przypominam o konieczności zmywania podłogi również w pierwszym pomieszczeniu, ona jest pstrokata ale tym razem głównie z brudu, wyglądał na wielotygodniowy ale przy takiej pogodzie to pewnie wystarczyło parę dni. Tak samo konieczne jest ścieranie kurzu, trochę będzie jeszcze osiadać pył po odkuwaniu rury. Do gruzowiska tam gdzie stojak już się nie dostawałam, bo zajęłam się kontenerami
Okleiłam i podpisałam kolejnymi numerami i moim numerem telefonu wszystkie 13 kontenerów, które są na Kocimskiej (te złożone w całość, bo jeszcze są ze 3 do złożenia ale nie ma gdzie trzymać). każdy kolejny, który wróci osoba przywożąca proszona jest o naklejenie nalepki i podpisanie, kolejny nr to 14 oraz powiadomienie (tutaj i w zeszycie), że taki się pojawił aby numery się nie dublowały. Założy się zeszycik do ewidencjonowania (kto, który numer, kiedy wziął, kiedy zwrócił, autograf) i nie będziemy ciągle szukać gdzie który jest. To samo będzie z klatkami.
Aha, panienki mają mieć zakrapiane oczka (jest napisane w zeszycie i na tablicy).
Szukałam też bransoletki, o której mówiła wczoraj MJS ale nie znalazłam. Czy ktoś ją pamięta? Była widziana przed Świętami, w międzyczasie byli ci wolontariusze, potem już jej nie było. Milu za nią zapłaciła więc pomyślcie gdzie kto widział ostatnio.
BTW, czy pudło z Wielopola do nas dotarło? Bo tam są nadal chyba nasze rzeczy
Co z kotami na jutro? bo okazuje się, że te od Miuti się nie nadają - chore i płochliwe

Może nasze zezowate szczęście wziąć, ona jest drobniutka i bardzo proludzka. Ale jeszcze jakiś będzie potrzebny