A u nas dalsze tymczaskowanie. Drugie Małe, które poszło w świat, wróciło po tygodniu... Pani miała z nią problemy, a u nas grzeczniutki kot. Chyba tak na złość to robi, bo nie chce od nas iść

Rudy przechodzi samego siebie w cierpliwości do Maluchów. Choć nie da się ukryć, dobrze ma z tymi myjącymi go i tulącymi kobietkami... Tylko, że co i rusz nowa choroba. Jak nie zapalenie spojówek - to gardła. Na szczęście nic bardzo poważnego, Pani weterynarz stara się pomagać mu bez antybiotyków, podnosimy odporność... ale zdrówko ma Rude słabe i tyle. Dobrze, że szybko ze wszystkiego wychodzi, nigdy nie traci apetytu (nawet jak gardło było tak chore, że nie powinien chcieć jeść). Co zadziwiające - o jego choróbkach świadczy jedynie lekko przymrużone oko. Żadnej 3-ciej powieki, zmian zachowań... tylko oczko. Wtedy jedziemy do wetki i prosimy o diagnozę - co tym razem oko zwiastuje... Wydaje mi się, że Cymek trochę lepiej (mniej esowato) chodzi... ale może to kwestia przyzwyczajenia się. W każdym razie - nie jest gorzej
