Rozmawiałam z małżonką Profesora Frymusa.. niestety Profesor będzie dostępny dopiero w piątek...
natomiast Pani doktor nie nastawiła mnie jakoś super pozytywnie..
tzn inaczej..
po prostu powiedziała prawdę..
że jeżeli Fado na prawdę ma fiv, to jest to choroba nieuleczalna..
że trzeba zrobić raz jeszcze test..
że koty z fiv praktycznie nie mają odporności.. no i że można sobie wyobrazić co to znaczy dla kota,
który mieszka w schronisku... że nasza pomoc jemu, to utrzymywanie go we w miarę stabilnym stanie..
czyli tak na prawdę ciągłe leczenie.. i stres dla niego.. o ile w ogóle uda nam się doprowadzić go do tego stanu..
bo jeżeli już są jakieś objawy, to może być ciężko..
że gdyby był dom, to co innego, bo w domu nie ma stresu..są ludzie do kochania..
nie ma tylu zagrożeń dla zdrowia, jest opieka, jest dobre jedzenie itp itd..
że koty z fivem w schroniskach zazwyczaj się usypia, bo i tak nie da się ich wyleczyć,
a ciągłe leczenie właściwie służy tylko podtrzymywaniu go przy życiu.. tylko przy jakim życiu?
w schronisku.. w samotności.. na pewno nie komfortowym..
że jeżeli chcemy go leczyć , to oczywiście zaprasza na wizytę..
i że to nie jest tak, że przekreślają koty z fivem..
tylko po prostu patrzą na to co dla kota będzie najlepsze.. czyli tak na prawdę, co będzie mniejszym złem..
Najgorsze jest to, że jakby to wszystko na chłodno przemyśleć, to ta Pani ma rację.......

Kubeł zimnej wody na mój obolały i zakatarzony łeb...
Mimo wszystko będę dzwonić w piątek,
żeby porozmawiać bezpośrednio z Panem Profesorem w kwestii badań i w celu umówienia wizyty/konsultacji..
Ponawiam mega prośbę o pomoc w znalezieniu domu dla Fadka..
to na prawdę JEDYNA szansa dla niego..
jedyna szansa na godne życie..