Mam złe wieści

Wczoraj zawiozłam Rodzinkę (10-letnia Mamusia i 8-letni Synek) do nowego domu. Nowa pani wspaniała, miała wcześniej koty, które dożyły u niej późnej starości. Balkon oszklony, w oknach siatki - domek idealny, na parterze.
Dzisiaj rano przyszedł facet mierzyć okna, bo szykuje się wymiana. Pozdejmował siatki i zostawił otwarte okno. Przez to okno wyskoczyła Mamusia

Pani szukała jej rano ponad godzinę (nie mogła dłużej, bo miała sprawy w urzędzie załatwić), porozwieszała ogłoszenia, powiedziała o kocie każdemu, kto był z psem na spacerze. Sprzątaczka zobowiązała się przekazać ogłoszenia okolicznym karmicielkom.
Okolica raczej spokojna, bardzo dużo kręci się tam kotów, które są regularnie dokarmiane. W piwnicznych oknach są zrobione specjalne przejścia dla kotów, otwarte cały rok.
Jak tylko Pani wróci, dalej zabiera się za szukanie. Od momentu wyskoczenia kotki do momentu, w którym Pani zorientowała się, że jej nie ma, minęło maksymalnie 10-15 minut.
Mój TŻ parę godzin temu poszedł tam i szukał. Znalazł mnóstwo kotów, ale żaden nie był Mamusią. Ja nie mogę w poszukiwaniach, bo choroba przykuła mnie do łóżka.
Gdyby ktoś miał chwilę czasu, to bardzo prosimy o pomoc!