Iza, ja myślę, że to mimo wszystko mogła być kuna. Mieszkam w takiej okolicy, że kun u nas dostatek (podgórska kotlina, wokół lasy, stary kamieniołom, rzeka). Latem, w sezonie rozrodczym, słychać wokół domu ich przeraźliwe wrzaski. W nocy czasem widzę jak biegają po ogródku naszym lub sąsiadów. Jedna z sąsiadek, która ma gospodarstwo rolne, skarży się, że nieraz potrafią zabić jej kurę lub królika. Piją krew ofiar (przecinając te duże naczynia na szyi), ciała nie ruszają. Jedzą tylko taką zdobycz, którą zdołają zanieść do swojej kryjówki. Kury, czy innego większego zwierzaka nie wezmą ze sobą, więc tylko na miejscu piją krew.
Jeśli to byłyby kuny, to raczej dachy altanek nie będą dla kotów kryjówką. Kuny potrafią się wspinać po pionowej powierzchni o wiele lepiej niż koty, sama widziałam. U innej sąsiadki zrobiły sobie swego czasu lokum na strychu i podobno śmigały w górę i w dół po rynnie. Możliwe, że kotka próbowała uciekać na strych po tym krześle, lecz kuna ją jednak wyprzedziła i dopadła. One są naprawdę szybkie, jak błyskawice. Ruchy kota w porównaniu z ruchami kun są naprawdę powolne, wręcz flegmatyczne (piszę to z własnej obserwacji). Pewnie się szamotały trochę, stąd to przewrócone krzesło.
Niekoniecznie rana zadana przez kunę musi mieć kształt idealnie odzwierciedlający rozstaw jej zębów. Kuna nie ma takiej masy ciała, by zdołała unieruchomić kota (jest zdecydowanie mniejsza, rozmiarowo kuna to jakieś 1/3 do 1/2 dorosłego kota), stąd atakuje wieszając mu się u szyi. Kotka raczej się wyrywała, zwłaszcza na początku, gdy jeszcze ubytek krwi nie był zbyt duży i sił miała więcej - stąd brzegi rany mogły się roztargać (zmienić swój kształt).
Iza, wydaje mi się też, że kuny mogą tam konkurować z kotami o teren, a zwłaszcza o schronienia. Piszesz, że na Tęczy są jeszcze jakieś altanki czy drzewa, podczas gdy na drugich działkach prace porządkowe są już bardziej zaawansowane. Niewykluczone, że część populacji kun z działek Lotnisko mogła przemieścić się na Twoje działki, gdzie z racji tego, że jeszcze tam coś z drzew, krzaków, altanek zostało, łatwiej im i o zdobycz i o schronienie.
Nie wiem, ale jakoś tak mi te altanki chodzą po głowie... Może to one są "kością niezgody" ? Niedaleko naszego domu, mimo że drzew rozmaitych wokół jest dużo i naturalnych zagłębień gruntu nad brzegami rzeki też, to kuny wybrały sobie na kryjówki właśnie takie stare, rozpadające się szopy i barakowóz na jednej z niezagospodarowanych działek, a na innej z kolei zasiedliły niezamykaną szklarnię sąsiada.
No i na koniec, jeśli to rzeczywiście kuny, to w sumie nie dziwi fakt, że ataki na koty nasilają się o tej porze. Jest zimno, stąd większe zapotrzebowanie energetyczne, do tego samice noszą już w sobie nowe kunie pokolenie - a o pokarm niestety trudniej (gryzonie chowają się już do zimowych kryjówek, część ptaków odleciała, sezon na owoce zakończony, część krzewów owocowych wycięta, do tego ludzi tam nie ma, to i z resztek ze śmietników nie mogą skorzystać). W takich warunkach kuny niekoniecznie mogą atakować koty tylko i wyłącznie dla przyjemności...
