Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lis 02, 2009 20:46 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Witam się wieczornie, Izo śliczne zdjęcia i moje kociska takie ładne :D
Nowy miesiąc się zaczął, zaraz pójdzie przelew na "dzieciaki" :D
Obrazek

Wolność, kocham i rozumiem. Wolności oddać nie umiem.(Chłopcy z Placu Broni)

MISIA- 1.06.2002 - 13.12.2012. Skarbie, gadułeczko moja. Bardzo mi Ciebie brak.
MIKITKA - 03.2002 - 13.07.2015. Tak bardzo mi żal.
FELUTEK - 03.2002 - 11.10.2015. Najcudowniejszy kot terapeutyczny.
OKRUNIA - 09.2002 - 16.08.2018. Śpij, skarbie kochany.
GACEK - 03.2014 - 22.06.2019. Wierny i mądry Przyjaciel.
TYGRYNIA - 05.2002 - 16.12.2020 .Maleńki koto-piesek.

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=153652 sprawdź zanim oddasz kota!

Ja-Ba

 
Posty: 9574
Od: Pt lis 07, 2008 23:23

Post » Pon lis 02, 2009 23:27 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Moje dzieci też już "przelane," Sabinka w Vivie, Negritka bezpośrednio. Niech się otłuszczają na zimę... Coś wcześnie w tym roku się zaczyna... :(

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 03, 2009 0:25 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Ode mnie też już przelew poszedł wczoraj :) hopsam i żegnam się, bo padam już ;)
Obrazek

Afatima

 
Posty: 5738
Od: Nie mar 02, 2008 12:33
Lokalizacja: Warszawa - Natolin

Post » Wto lis 03, 2009 1:58 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Witam nocą Dziewczyny.Miałam mase roboty w domu. Czuję się kiepsko. Cały dzień u nas padało. Przemokłam kilka razy.I do tego wszystkiego załamałam sie dzisiaj totalnie.Coś się dzieje na Tęczy. Coś bardzo złego.Od kilku dni brakowało mi Roxanki i Tosi.Dziś znalazłam Roxankę. Nawet nie chce pisać co czułam....Juz latem pisałam że są kotki które trzeba zabrac stamtad przed zima.To kotki ktore według mojej oceny a znam je juz troche, sobie nie poradza. Ze względu na wiek lub na łagodny charakter.Sprawę komplikował całkowity brak Tymczasów, o które prosiłam juz latem. Prosiłam o tymczasy dla uratowanych kociakow, po to aby zrobić miejsce na starsze koty, które trzeba zabrać. Po to by mogły u mnie przyzwyczaić się do mojej obecności i łatwiej zniosły przeniesienie na działki. Bezpieczne działki gdzie koty nie giną ot tak poprostu.Sprawę skomplikowała dodatkowo powódz. Która związała mi całkowicie rece, bo i moja działka była pod woda. Teraz bilans jest taki ze jest kolejna ofiara.Narazie znalazłam ciałko Roxanki.Jutro idę szukać Tosi. Mam bardzo złe przeczucia.A najbardziej boli mnie to ze wygarnełam z tego miejsca mase kotów, nie tylko kociaków. Wiem ze do dziś niektorych by z pewnościa juz nie było.Do dziś załuję swojej decyzji w sprawie Stokrotki.Ta kotka by dziś zyła, gdyby nie to ze posłuchałam się 'dobrej rady ".Została po sterylce dłużej, własnie po to abym mogła ją trochę do siebie oswoić, na tyle aby po przesiedleniu czuła się bezpiecznie.Nie uratowałam Roxanki. Nie zdażyłam. Wiele z nich zabrałam, ratujac od podobnej śmierci.Roxanka wytrzymała powódz, wytrzymała głod zimą przez dwa tygodnie zanim dotarłam do niej z jedzeniem, wytrzymała sterylkę. Była tak wspaniała, wdzięczną, pełną zycia kotką ze nawet nie mogę o tym pisać spokojnie.Była wyjatkowa. Nie zasłużyła na śmierć.Nie zasłużyła ...Zabrałam martwe ciałko do domu żeby pochowac. Nie rozumiem rany na jej ciele.Nie rozumiem miejsca w którym leżała.Brakuje też innych kotów.Były codziennie. Nie wiem co się dzieje. Niewiem ale wiem ze dzieje się coś bardzo złego......Jutro muszę się spotkać z Karmicielką. Moze Ona znalazła jakieś ciała.Nie ma Marcelka.Juniorek jest przerazony.Agatka też . Dziś się do mnie łasiła i była bardzo czujna.Nie ma Arniego. Wiele kotów śpi na stryszku altanek. Od dawna.One wiedzą co tam się dzieje , to nie przypadek ze wchodzą tak wysoko.Wycieli drzewa.Krzesło Roxanki po którym wskakiwała na stryszek było przewrócone. Nie zdążyła....albo ktoś się o to postarał.Ktoś lub coś.Coś ja zaatakowało.Nagle i mocno.Została uduszona. Jezyczek przygryziony i załatwiła się ze strachu albo bólu.I tylko jeden ślad.Pod szyją. czemu tylko jeden?Maluszki miały cztery.Może to postrzelenie? Jeśli jutro znajdę Tosie.....Brak mi słow.
Ostatnio edytowano Wto lis 03, 2009 2:05 przez iza71koty, łącznie edytowano 1 raz
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31634
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto lis 03, 2009 2:00 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Piękne Dzięki Dziewczyny za Pamięć i wpłaty. Dziękujemy z Całego Serca :1luvu: Jutro wstawię wpłaty z konta, które doszły. :)
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31634
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto lis 03, 2009 9:21 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

mnie tez z opisu wyglada raczej na celowe zabicie tego kota :(
iny zwierz raczej nie upolowalby kota poto zeby go zabic i zostawic
zwlaszcza ze kazdemu zwierzeciu jest i bedzie ciezko jesli chodzi o pokarm i zwiazane z nim przetrwanie.
nogi z d...y bym powyrywala kazdemu kogo przylapalabym na znecaniu :evil:

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

Post » Wto lis 03, 2009 9:49 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Izo, masz jakieś podejrzenia?
Kuny polują na koty, zabijają je i z tego co wiem, duszą i żywią się krwią. Pod jesień przyuczają do polowań swoje młode, wtedy polują nie tylko z głodu ale i w "celach szkoleniowych"

Mam nadzieje że to nie jacyś popaprańcy.. :cry:
Obrazek

Wolność, kocham i rozumiem. Wolności oddać nie umiem.(Chłopcy z Placu Broni)

MISIA- 1.06.2002 - 13.12.2012. Skarbie, gadułeczko moja. Bardzo mi Ciebie brak.
MIKITKA - 03.2002 - 13.07.2015. Tak bardzo mi żal.
FELUTEK - 03.2002 - 11.10.2015. Najcudowniejszy kot terapeutyczny.
OKRUNIA - 09.2002 - 16.08.2018. Śpij, skarbie kochany.
GACEK - 03.2014 - 22.06.2019. Wierny i mądry Przyjaciel.
TYGRYNIA - 05.2002 - 16.12.2020 .Maleńki koto-piesek.

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=153652 sprawdź zanim oddasz kota!

Ja-Ba

 
Posty: 9574
Od: Pt lis 07, 2008 23:23

Post » Wto lis 03, 2009 10:43 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Wiem, że dla tych biednych kotków nie ma znaczenia czy zabija zwierzę, czy jakiś zwyrodnialec, ale Ja-Ba może mieć rację, z tego co wiem, kuny polują właśnie w taki sposób - przegryzają gardło, może nie być innych śladów ... tyle, że rzeczywiście nie robią tego dla przyjemności a dla pożywienia więc na ciałku Roxanki byłyby inne ślady ... albo w ogóle nie znalazłabyś tego ciałka, smutno :(

Mam nadzieję, że inne kotki znajdą się całe i zdrowe, trzymam za to kciuki :ok: i przesyłam ciepłe myśli.
Obrazek Obrazek
W sprawie banerków proszę o pw Obrazek

panikota

 
Posty: 3972
Od: Czw wrz 10, 2009 7:02
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lis 03, 2009 10:49 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

ja tez mam nadzieje ze to zaden popapraniec :evil:
zawsze jakos latwiej zniesc mi mysl ze to jakies zwierze, niz czlowiek
zwierz przynajmniej ma powod ,ktory wytyczyla matka natura i my nie mozemy na to nic poradzic,
a ludzkiego zachowania nigdy nie zrozumiem.

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

Post » Wto lis 03, 2009 11:29 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

wiora pisze:ja tez mam nadzieje ze to zaden popapraniec :evil:
zawsze jakos latwiej zniesc mi mysl ze to jakies zwierze, niz czlowiek
zwierz przynajmniej ma powod ,ktory wytyczyla matka natura i my nie mozemy na to nic poradzic,
a ludzkiego zachowania nigdy nie zrozumiem.

Dlatego napisałam że choć dla kotków nie ma to znaczenia, to dla nas chyba jednak ma ... inne zwierzę działa w zgodzie z instynktem, a człowiek z wyrachowanym okrucieństwem ... łatwiej znieść to pierwsze.
Obrazek Obrazek
W sprawie banerków proszę o pw Obrazek

panikota

 
Posty: 3972
Od: Czw wrz 10, 2009 7:02
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lis 03, 2009 13:10 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Ja-Ba pisze:Izo, masz jakieś podejrzenia?
Kuny polują na koty, zabijają je i z tego co wiem, duszą i żywią się krwią. Pod jesień przyuczają do polowań swoje młode, wtedy polują nie tylko z głodu ale i w "celach szkoleniowych"

Mam nadzieje że to nie jacyś popaprańcy.. :cry:


Nie wiem sama jak moge zobrazowac moje podejrzenia.Dla mnie najdziwniejszy jest podstawowy fakt. Chroniliśmy te koty przed ludzmi i pracujacym tam sprzętem. Chronilismy maluszki przez śmiercia w gruzowiskach.Zaden kot nie zginał badz nie zaginał na działkach Lotnisko.Dlaczego gina na Teczy?Wcześniej zdarzył się tylko jeden przypadek niewyjaśnionego zaginiecia. Teraz moge niestety podejrzewać ze śmierci. Chodzi o Mimi. Jest jeszcze taka opcja że Mimi ze strachu sie przeniosła na Działki Lotnisko, gdzie od ulicy Hangarowej karmi znany mi od lat Karmiciel.Ale tego nie wiem. Musiałabym sie spotkać z tym człowiekiem w porze kiedy karmi, a to będzie narazie cieżkie do zrobienia bo Pan ma Swoje spore stadko w różnych częściach miasta i objeżdza wszystko po kolei.Dziwi mnie to ze kociaki na Teczy zaczęły ginać kiedy sprzęt dojechał na koniec działek Lotnisko. Wiem od Bezdomnej z Lotniska ze znalazła też jakieś martwe kocie ciałka. Ja ich nie widziałam a te które karmiłam są do tej pory.U nas sytuacja zaczęła przybierac katastrofalny wymiar od momentu pojawienia sie ludzi.Kosza i wycinaja drzewa.Altanki narazie są. Przynajmniej duza część.Większosć drwenianych która jest rozbierana recznie.To o tyle dobrze ze sprzęt nie moze wjechać bo wszystko idzie wolniej, tym samym koty mają schronienia na dłuzej. O tyle dobrze że drogi nie są rozjeżdzone przez sprzęt, jest trawa a nie bagno jak na Lotnisku.Nie zmienia to jednak faktu ze dzieje sie coś przed czym koty nie potrafią uciec na tyle skutecznie zeby nie zginać.I nadal zastanawia mnie ślad na szyji Roxanki. Tylko jeden głęboki, głęboka rana wielkości paznokcia.Jeśli to kuna to powinny być ślady po czterech klach. Dwa mniejsze i dwa większe w rozstawieniu około 2 centymetrowym.To własnie mi się nie zgadza. Jeśli to zwierzę wypiło tylko krew a miało kly typowe dla drapieżnika to dlaczego tylko ten jeden slad?Gdyby to był pies to chyba sladów też powinno być wiecej.Obejrzałam wczoraj Roxankę całą. Bardzo dokładnie.Ogon napuszony tak jak została zaatakowana.Pod ogonkiem wydalina, więc musiał być to jakiś paniczny strach. Często koty sie załatwiają w wyniku drastycznych nagłych, niespodziewanych urazów lub wielkiego strachu czy bólu.Na ciele zadnych sladów wiecej.Dziąsełka blade. Latwiej by mi było znieść myśl ze to dzikie zwierzę. Latwiej o tyle ze to była ufna kotka. Kotka kochająca ludzi.Nie chciałabym wiedzieć ze to człowiek, dla którego była tak dobrze nastawiona jej to zrobił. Nie chciałabym zeby obraz człowieka został w jej ostatniej pamięci, jako kogoś kto odebrał jej zycie w okrutny sposób. Nie wiem Dziewczyny moze macie jakieś sugestie? No jestem załamana. Normalnie załamana. Zjeść wczoraj nawet nie mogłam .Gotuję teraz i jade szukać Tosi. Porozmawiam z tymi ludzmi co tam pracują. Z Karmicielką muszę spotkać sie dopiero jutro, bo dziś musiałam długo czekać na rybę. Był wiatr i Rybacy przyplynęli pozniej.
Wczoraj jeszcze w ten deszcz jechałam z budką do Dominika. Odkryłam ze Misiu wyniósł sie spowrotem na stary teren.Czyli do Patryczka. Tam zasiedla budki.Tymczasem jego osuszona po powodzi budkę zajał Puchacz a Dominik siedział wczoraj obok tej budki i mókł na tym deszczu.Zapakowałam ciepłe koce dla Puchacza, budkę dla Dominika i pojechałam w ten deszcz, w te błoto ustawiać budkę. Dziś muszę sprawdzic czy wszystko dobrze bo wczoraj było juz ciemno.Jeszcze jedna budkę muszę zawieść dla tej szarej kici co z nimi je. Te kociaki wczesniej miały schronienie bo tam były prywatne działki z altankami.Jesienia wszystko zostało rozebrane a teren wypowiedziany.No i koty nie mają nic. A w pobliżu jest jeszcze kolejna grupa trzech kociaków.Nie wiem skad brać materiał na budki.Praktycznie cały materiał oddałam. W tej chwili mam tylko to co przywiozłam z Mężem. To raptem na cztery budki. Muszę szukać z tych co juz sa rozstawione, moze jakaś jest nie zamieszkana. Moze jak dołoze te TOZowskie to coś będe mogła zabrać.Po południu zadzwonię do Pana Rajmunda. Spróbuję się z Nim spotkać przy okazji poszukiwań Tosi. Bardzo potrzebny mi jakiś transport.Bez tego nic nie zrobię sama. No i ktos silny bo ja ledwo zipię.Kurcze tak mi ciężko Dziewczyny......Tak mi przykro.....

Wczoraj jeszcze jeden facet zamknął okienko w piwnicy. Tam gdzie mieszka Stelcia, Boguś i jeszcze jeden kocurek. Boguś i Stelcia są juz niemłode. Nie dadza rady zimą bez tej piwnicy.
Piwnica podobno należy jeszcze do jednej Pani. Latem z nia rozmawiałam. Nie ma nic przeciwko.Ale facet się upiera. Wczoraj mi zostawił list ze jak mu jeszcze raz otworzę okienko w piwnicy to się pogniewamy i ze na wandalizm jest paragraf.Ja mu potem też zostawiłam list ze za znęcanie, straszenie i uniemozliwienie normalnego bytu kotom wolnozyjacym tez jest paragraf oraz zostawiłam numer telefonu z prośba o kontakt w celu wyjaśnienia sprawy.Watpie zeby zadzwonił. Najgorsze jest to ze Stelcia wczoraj tak mokła na tym deszczu.No i nie było Bogusia. Wiec ja teraz niewiem czy on gdzieś tam nie uwięziony w tej piwnicy. Uchyliłam to okienko, wrzuciłam list od siebie. Wołałam Bogusia ale nic nie było słychać. Chyba ze był przestraszony.Teraz facet tak zrobił ze nie mozna okienka szerzej otworzyc wiec jak Boguś tam jest to i tak nie ma jak wyjsć bo jest za wasko. Mam tam znajomą. Chyba dziś do niej pojde o ile pozno nie wraca z pracy i poproszę aby ze mna zeszła do piwnic. Chyba ze Boguś pojawi sie wczesniej przy jedzeniu.Najgorsze jest to ze tam dzieciaki szczuja koty psami i ta piwnica to było dobre schronienie. I w miare ciepłe.A postawienie tam budek to zagrożenie dla tych kotów a i miejsca za bardzo nie ma aby sie nie rzucały w oczy. Nie wiem co robić?
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31634
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto lis 03, 2009 21:12 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Iza, ja myślę, że to mimo wszystko mogła być kuna. Mieszkam w takiej okolicy, że kun u nas dostatek (podgórska kotlina, wokół lasy, stary kamieniołom, rzeka). Latem, w sezonie rozrodczym, słychać wokół domu ich przeraźliwe wrzaski. W nocy czasem widzę jak biegają po ogródku naszym lub sąsiadów. Jedna z sąsiadek, która ma gospodarstwo rolne, skarży się, że nieraz potrafią zabić jej kurę lub królika. Piją krew ofiar (przecinając te duże naczynia na szyi), ciała nie ruszają. Jedzą tylko taką zdobycz, którą zdołają zanieść do swojej kryjówki. Kury, czy innego większego zwierzaka nie wezmą ze sobą, więc tylko na miejscu piją krew.
Jeśli to byłyby kuny, to raczej dachy altanek nie będą dla kotów kryjówką. Kuny potrafią się wspinać po pionowej powierzchni o wiele lepiej niż koty, sama widziałam. U innej sąsiadki zrobiły sobie swego czasu lokum na strychu i podobno śmigały w górę i w dół po rynnie. Możliwe, że kotka próbowała uciekać na strych po tym krześle, lecz kuna ją jednak wyprzedziła i dopadła. One są naprawdę szybkie, jak błyskawice. Ruchy kota w porównaniu z ruchami kun są naprawdę powolne, wręcz flegmatyczne (piszę to z własnej obserwacji). Pewnie się szamotały trochę, stąd to przewrócone krzesło.
Niekoniecznie rana zadana przez kunę musi mieć kształt idealnie odzwierciedlający rozstaw jej zębów. Kuna nie ma takiej masy ciała, by zdołała unieruchomić kota (jest zdecydowanie mniejsza, rozmiarowo kuna to jakieś 1/3 do 1/2 dorosłego kota), stąd atakuje wieszając mu się u szyi. Kotka raczej się wyrywała, zwłaszcza na początku, gdy jeszcze ubytek krwi nie był zbyt duży i sił miała więcej - stąd brzegi rany mogły się roztargać (zmienić swój kształt).

Iza, wydaje mi się też, że kuny mogą tam konkurować z kotami o teren, a zwłaszcza o schronienia. Piszesz, że na Tęczy są jeszcze jakieś altanki czy drzewa, podczas gdy na drugich działkach prace porządkowe są już bardziej zaawansowane. Niewykluczone, że część populacji kun z działek Lotnisko mogła przemieścić się na Twoje działki, gdzie z racji tego, że jeszcze tam coś z drzew, krzaków, altanek zostało, łatwiej im i o zdobycz i o schronienie.
Nie wiem, ale jakoś tak mi te altanki chodzą po głowie... Może to one są "kością niezgody" ? Niedaleko naszego domu, mimo że drzew rozmaitych wokół jest dużo i naturalnych zagłębień gruntu nad brzegami rzeki też, to kuny wybrały sobie na kryjówki właśnie takie stare, rozpadające się szopy i barakowóz na jednej z niezagospodarowanych działek, a na innej z kolei zasiedliły niezamykaną szklarnię sąsiada.
No i na koniec, jeśli to rzeczywiście kuny, to w sumie nie dziwi fakt, że ataki na koty nasilają się o tej porze. Jest zimno, stąd większe zapotrzebowanie energetyczne, do tego samice noszą już w sobie nowe kunie pokolenie - a o pokarm niestety trudniej (gryzonie chowają się już do zimowych kryjówek, część ptaków odleciała, sezon na owoce zakończony, część krzewów owocowych wycięta, do tego ludzi tam nie ma, to i z resztek ze śmietników nie mogą skorzystać). W takich warunkach kuny niekoniecznie mogą atakować koty tylko i wyłącznie dla przyjemności... :roll: :?
Obrazek

prosiaczki2

 
Posty: 86
Od: Czw maja 22, 2008 18:15

Post » Wto lis 03, 2009 21:14 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

O kurde ,ludzie są beznadziejni!!!!!zawsze się wyżywają na słabszych za swoje jakieś frustracje ,na słabszym najlepiej .

wiora kotów jednaka ilość :mrgreen: jedynie fotki inne. :wink: :wink:
Obrazek

cypisek

 
Posty: 8466
Od: Czw lut 26, 2009 18:44
Lokalizacja: Swinemünde, Oslo

Post » Wto lis 03, 2009 23:47 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Witam Nocą Dziewczyny.Ta choroba i ta sytuacja mnie rozwala. Monia ja myślę ze Ty masz bardzo duzo racji. Moze tak być. Masz bogate doswiadczenie i duzą wiedzę na ten temat.Ja z kuna tylko raz miałam do czynienia. Było to kilka lat temu. Kuna została potrącona przez samochód w poblizu gdzie karmie kociaki. Tak mi sie jej zal zrobiło, ze chciałam jej pomóc. Wiła sie jak piskorz i pomimo odniesionych ran ,potrafiła wyskoczyc wysoko w gore.Dałam sobie spokój z pomaganiem, bo sie solidnie wystraszyłam.Nigdy bym nie przypuszczała ze potrafia być tak agresywne.Sa naprawde nieduzej wielkości.Faktycznie Roxanka miała jedną tylko ranę pod sama szyjką.Na wysokości gardła.Nic pozatym.Zupełnie nic.Ten zagryziony jezyczek sugeruje uduszenie z cała pewnościa. No chyba ze to był lis?Ale wtedy chyba slady byłyby inne? Jak sądzisz Monika?Przecież to prawie pies.To co piszesz potwierdza moje podejrzenia. Wczesniej rozważałam to z Mężem i On powiedział dokładnie to samo co Ty napisałaś. Prace na Lotnisku wyploszyły stamtad to "cos" i sie przeniosło w rejon bardziej dziki, przyjazniejsze warunki i otoczenie.Tam był za duzy hałas, za duże zamieszanie.Tyle czasu nic sie nie działo.Od zimy. Poza przypadkiem zaginięcia Mimi.A teraz mamy już napewno dwie dorosłe kotki i dwa kociaki.Ile jeszcze? niewiem. Dziś jeszcze nie odnalazłam Tosi. Nadal jej nie ma.Brakuje też Marcelka, Arniego.I slicznego stalowego młodziutkiego kocurka od Karmicielki. Jutro jade szukać wczesniej. Jestem umowiona z Panem Rajmundem. Muszę też sie spotkać z karmicielka, zeby ustalić kto jeszcze zaginał.Niewiem co robić Dziewczyny? Rece mi opadają.

Za chwilkę umieszcze dzisiejsze zdjecia. Dziękuję Wam Pięknie za Obecnosć na wątku i za to ze JESTEŚCIE z nami.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31634
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto lis 03, 2009 23:59 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Trzymam kciuki za odnalezienie wszystkich kociaczków... niezależnie od tego co się stało ciężko jest się z tym pogodzić.
Ale nie wolno się załamywać. Pani jest im potrzebna.
Taki świat... paskudnie ułożony, że jedni drugich zjadają :(
Obrazek

Afatima

 
Posty: 5738
Od: Nie mar 02, 2008 12:33
Lokalizacja: Warszawa - Natolin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: egw, Google [Bot], puszatek i 88 gości