Dziękujemy kochani za troskę i pamięć o nas.
Wczoraj było ciężko, bardzo ciężko, obawiałam się nocy...
Wstałam rano o 5 godzinie, bo nijak spać...
Myszka sobie wybrała pokoik, męża bo tam jest cieplej. Miała kuwetkę i suchą karmę.
W nocy zrobiła 3 razy siku i podgryzała suchą karmę.

Rano koteczka pod drzwiami już była i po ich otworzeniu poszła do jedzenia.
Niedużo pojadła, bo niedużo, ale zawsze to coś i sama z apetytem. Oddech ma lżejszy, ale nie to co wczoraj było.
Dzisiaj mamy wizytę w lecznicy, i oby nie trzeba było jej nakłuwać (bez znieczulenia) i ściągać płynu przy jej niewspółpracy.
Myszka i ja dziękujemy cioci Paulinie za paczkę

ze wszystkim co potrzebne w jej stanie do przeżycia.
Naprawdę bardzo nas to poratowało i już jest w użyciu.

Myszka je bozitę z kartonika.

Zobaczymy co dzisiaj będzie w lecznicy, dostaje lek na serce, ale tak jak piszecie, jej stan mi się nie podoba i jeśli coś pomoże w dokładnym jej zdiagnozowaniu to postaram się to zrobić.
Mnie to jeszcze wygląda jakby chłoniak ją wyniszczał lub suchy fip.
To jakiś koszmar z którego chciałabym się obudzić.


