Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVII

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto gru 18, 2012 8:55 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVII

ruru pisze:Nowe koty w 1

ObrazekObrazek
Helmut, 5 lat, od 10.12.12, nr.160, nr.czipa 967 000009461739, przerażony dorodny cudny buras z pomaranczowym noskiem


ObrazekObrazekObrazek
Magnolia, 5-6 lat, od 13.12.12, nr. 210, nr. czipa 967000009461818, łagodna przerażona, siedzi wciśnięta pod narzutą

ObrazekObrazek
Kapusta, powrót z adopcji (ma schroniskowy czip- 98512107336255) :(


Tat, podeślij mi proszę te zdjecia.

mgska pisze:Dziewczyny, kto to jest Eulalia

mgska

 
Posty: 13387
Od: Sob sty 12, 2008 18:50
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 20, 2012 0:09 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVII

mgska pisze:aha, do domu w tygodniu poszedł też Parys i Nel (zdjęcie gdzies było na wątku)

Domek po Morelkę specjalnie przyjechał. Zostawiłam namiary i pani ma się odezwać.


Witam,

Piszę tutaj ponieważ został mi polecony ten wątek przez Martę Gonerską :) To ja jestem teraz właścicielką Nel adoptowanej 14.11.2012 :) Kicia jest przepiękna, lecz niestety strasznie zestresowana i mamy troszkę z nią problemów. Chciałabym opisać całą sytuację, może ktoś pamięta Nel ze schroniska i mógłby mi doradzić jak dalej z nią postępować.

Jak przyszła z nami do domu to było super...spała z nami w łóżku od pierwszej nocy, dawała się głaskać, chętnie jadła i korzystała z kuwety (zdarzyło jej się raz załatwić w przedpokoju, ale to był pojedynczy incydent). Wszystko zaczęło się psuć jak poszliśmy pierwszy raz do weterynarza...okazało się, że ma świerzbowca w uszach i to poważnego...Pani weterynarz wyczyściła jej uszka i dała nam lek do wkraplania kotce codziennie...obcinane też miała pazury (bo haczyła się do wykładziny jak chodziła) - obcinanie to była jakaś masakra...walka o śmierć i życie...przy tej walce kotka uszkodziła sobie trochę oczko (wyszła jej 3 powieka) ale po kilku dniach oko wróciło do normy. Dostała także Fiprex na kark na odpchlenie. My za to musieliśmy jakoś znaleźć sposób na zakraplanie jej leku do uszu...jakoś w końcu się wyrobiliśmy i udawało nam się to robić. Roma (bo teraz tak się nazywa :)) trochę się przyzwyczaiła, nawet wchodziła na mnie, ugniatała mrucząc i potem zasypiała...W ten poniedziałek poszliśmy z nią na kontrolę tych uszu...Pani weterynarz stwierdziła, że już na tyle długo bierze te leki i na tyle dobrze wyglądają te uszy, że teraz mamy jej czyścić tylko uszka bez zakraplania leku, co 2 dni. Wróciliśmy zadowoleni do domu, że może niedługo będzie już całkowicie zdrowa i wszystko wróci do normy...

Niestety wtedy problemy się dopiero zaczęły...

Wieczorem zauważyliśmy u niej, że przy szyi ma wylizany placek bez skóry...rano jeszcze go nie miała...no i oczywiście dalej uparcie chciała się tam lizać...trochę się przeraziliśmy, że w końcu zrobi sobie krzywdę...Od początku pobytu u nas tak dziwnie się lizała w tym miejscu...ale ponieważ jesteśmy świeżymi kociarzami myśleliśmy, że zwyczajnie się myje...

We wtorek poszliśmy z nią znów do weterynarza...dostała zastrzyk na odczulenie...Pani weterynarz uważa, że to raczej z nerwów...żebyśmy kupili jej żel Kalm Aid i może Feliway do kontaktu...ale ja już sama nie jestem pewna czy to może nie np. alergia...

Roma dostaje takie karmy
suche: RC Sterilised, RC Indoor, Purina Indoor
mokre: Purina Felix, Gourmet, Animonda
surowe: serca kurczaka, mięso z kurczaka - wcześniej zamrożone przez conajmniej tydzień(ale bardzo rzadko może w sumie z 3 razy jadła coś takiego)
Dostaje też witaminy Felvital+lecytyna (ale dostała ich mało, może w sumie z 3 dni brała bo potem pojawił się ten problem z wylizywaniem i przestałam jej to podawać)

U nas w domu nie ma dzieci, nie ma innych zwierząt, my jesteśmy spokojni, mało gości (chociaż akurat gości się nie boi i zawsze przychodzi na powitanie), jesteśmy właściwie cały czas w domu (przynajmniej ja). Bawię się z nią, nie wymuszam pieszczot, nie krzyczę, oczywiście nie biję...chodzi sobie gdzie chce (w obrębie mieszkania)...nawet kupiłam jej trawkę żeby miała co podgryzać...kuweta kryta czyszczona parę razy dziennie...w ustronnym miejscu...

Pchły raczej odpadają bo dostała już lek na odpchlenie...grzybica chyba też skoro byliśmy z nią już u weterynarza z tym "lysym plackiem" i nic nie mówiła o grzybicy...podejrzewam, że to albo rzeczywiście stres (pobyt w schronisku, przeprowadzka, zabiegi z uszami) albo co gorsza alergia pokarmowa...

Chciałabym zapytać o radę...czy ktoś może miał z Was w schronisku styczność z Romą (Nel) i wie np. co jadła w schronisku? Bo może byśmy przerzucili się na tą schroniskową karmę na jakiś czas żeby zobaczyć czy to może jest jednak alergia pokarmowa...Bardzo bym prosiła o jakiekolwiek wskazówki jak postępować z nią dalej...wiem, że przystosowanie do nowego domu może trochę trwać, ale chciałabym żeby ona jak najmniej się stresowała...i żeby była zdrowa...Może też ktoś pamięta co się z nią działo wcześniej? Podobno jest po zmarłym właścicielu, po kobiecie czy po mężczyźnie? Czy była dobrze traktowana w swoim pierwszym domu? Bo może ona nadal tęskni za tym pierwszym właścicielem i dlatego tak ochoczo wita gości, bo myśli, że stary właściciel przyjdzie i ją zabierze...A może ktoś pamięta jak zachowywała się w schronisku - może to by dało jakąś podpowiedź do tego co się z nią teraz dzieje...

Przepraszam za długi wywód, ale strasznie mi zależy żeby była zdrowym i szczęśliwym kotem...

Bardzo ją już pokochaliśmy i aż płakać mi się chce z tej bezradności, że nie mogę jej jakoś efektywnie pomóc...

Z góry bardzo dziękują za wszelką pomoc i radę - serdecznie wszystkich pozdrawiam.

monika-art

 
Posty: 6
Od: Śro gru 19, 2012 23:23
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 20, 2012 8:37 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVII

monika-art - witaj na forum :)

Nel pamiętam bardzo dobrze - zwłaszcza z jej pierwszych dni w schronisku...
Nel jest bardzo wrażliwą kotką, ciężko znoszącą jakiekolwiek zmiany w swoim życiu.
Kiedy przyszła do schroniska - nie można było do niej podejść... Była wściekła, zła, rzucała się w transporterze, a każda próba zbliżenia do niej choćby palca kończyła się sykiem i rzucaniem się z wściekłością na człowieka. Zero możliwości zbliżenia :(
Całe to zachowanie spowodowane było stresem i niepewnością tego, co przyniesie następna chwila :(
Nel bardzo powoli się otwierała, w końcu - po paru tygodniach zaczęła się przystosowywać do schroniskowej rzeczywistości, stała się miła...
Jedzenie w schronisku nie jest najwyższych lotów - jeśli tam nie dostała alergii pokarmowej - to pewnie teraz też jej nie ma - choć oczywiście - wszystko jest możliwe. Ja bym jednak stawiała na psychikę...
Trikolorki mają trudne charaktery, może naprawdę wizyty u weta tak bardzo ją stresują, że zaczyna znów być niepewna swego i to rodzi problemy... Nie wiem.
Najprościej byłoby przestawić ją na jakiś czas ( np. na 3-4 m-ce) na karmę hypoalergiczną, jednocześnie stosując środki wspomagające psychikę - kalm eid, felliway czy obróżkę feromonową. Ograniczyć do minimum wizyty u weta i zobaczyć.
Nie wiem. Nie jestem specjalistą.
Może inne dziewczyny wpadną na jakiś dobry pomysł...

Ja trzymam kciuki :ok:
I bardzo dziękuję, że zabraliście Nel do domu :1luvu:


Z informacji schroniskowych:

Wczoraj do super fajnego domku pojechała Safona :ok:

Do wspólnego domku pojechała też srebrna Katy
i czarno-biała Kasia, ale Kasia bardzo się rzuca na Katy i prawdopodobnie wróci do schroniska :(
Kasia jest typową jedynaczką - nikt tego nie sprawdził przy adopcji - stąd ten problem :(
Pani, która adoptowała dziewczynki pisała do mnie wczoraj z prośbą o pomoc i z pytaniem, co robić. Chciała dwie kotki, które się lubią - dostała dwie walczące bestie. Chce ddać Kasię i wziąć inną kicię - bardziej przyjazną innym kotom :roll:
Dziś postaram się do Pani zadzwonić i porozmawiać.
Karmel['] Taurus['] Miki [']Andzia [']
http://kotylion.pl/
https://www.facebook.com/kotylion.viva

Duszek686

 
Posty: 23787
Od: Sob kwi 25, 2009 22:42
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 20, 2012 9:08 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVII

monika-art pisze:...Bo może byśmy przerzucili się na tą schroniskową karmę na jakiś czas żeby zobaczyć czy to może jest jednak alergia pokarmowa...Bardzo bym prosiła o jakiekolwiek wskazówki jak postępować z nią dalej...wiem, że przystosowanie do nowego domu może trochę trwać, ale chciałabym żeby ona jak najmniej się stresowała...i żeby była zdrowa...Może też ktoś pamięta co się z nią działo wcześniej? Podobno jest po zmarłym właścicielu, po kobiecie czy po mężczyźnie? Czy była dobrze traktowana w swoim pierwszym domu? Bo może ona nadal tęskni za tym pierwszym właścicielem i dlatego tak ochoczo wita gości, bo myśli, że stary właściciel przyjdzie i ją zabierze...A może ktoś pamięta jak zachowywała się w schronisku - może to by dało jakąś podpowiedź do tego co się z nią teraz dzieje...


witaj, Monika-art :)

po pierwsze - jeśli alergia pokarmowa już wystąpiła, to powrót do "starej" karmy nic nie da. Należałoby kotkę przestawić na karmę hypoalergiczną, np. RC Hypoalergenic. I wtedy nie dawać już kompletnie nic innego, prócz tej karmy. Sama mam kota-alergika, potrafi mi się uczulić nawet na karmę, którą jadł już latami, wystarczy, że producent zmieni np. konserwant i już Georg reaguje: w ciągu jednej nocy potrafi sobie wylizać kolano do krwi :roll: Wtedy go przestawiam właśnie na hypoalergenica na ok. 2 miesiące (na tyle mnie więcej starcza paczka karmy) i przechodzi. To tyle jeśli chodzi o alergię pokarmową.

teraz dalej, czyli reakcja stresowa: nie patrzyłabym na ochocze witanie gości jak na oczekiwanie poprzedniego opiekuna, takie reakcje są właściwe raczej psom niż kotom. Bardziej to wygląda na chęć pochwalenia się, że teraz ten dom należy do niej :lol:

wg mnie rady weta są jak najbardziej w porządku: Jest zima, okien raczej się nie otwiera, więc możecie spróbować Feliway do kontaktu - to kocie feromony, dla człowieka niewyczuwalne, bez zapachu. Albo obróżka z feromonami, jeśli macie duże mieszkanie, a kotka łazi wszędzie.
Można też dawać karmę typu Kalm, ale wtedy nie da rady jednocześnie "leczyć" ewentualnej alergii, więc może raczej syropek Kalm Aid do jedzenia.

niestety, jak się to wszystko podsumuje, to wychodzi ładne parę groszy :(
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 20, 2012 11:54 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVII

ZDROWYCH I PODOGNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA

oraz


WSZELKIEJ POMYŚLNOŚCI W NOWYM 2013 ROKU

życzy Brygada NN

Obrazek

AbraNN

 
Posty: 219
Od: Czw lip 26, 2012 6:21
Lokalizacja: Polska

Post » Czw gru 20, 2012 12:18 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVII

poróbować karmy i faliwaya, ewentualnie obroża z feromonami , jak nie pomoże i kot będzie dalej się wylizywał do ran i krwi , radziłabym zrobić badania. Ja też wzięłam kocię ze schroniska ale już z ranami, wydawało się, że to może być stres , że dom i miłość wyleczy, problem okazał się głębszy. Zawidły wszelkie próby z karmą i feremonami , zrobiliśmy porządną diagnostykę i zaczęliśmy leczenie. Kicia niestety chyba do końca życia będzie na lekach ale żyje , jest szczęśliwa i piękna, dzięki dobrej diagnostyce lekarza,i temu ze zlecił badania , a nie że jemu się wydawało. Póki co spróbujcie z karmą i feremonami , a jak nic nie da, to naciskajcie na badania, ja wiem ,że to wydatek , ale jednorazowy i wiecie co jest a nie błądzicie po omacku i wy się stersujecie i kociak. Co do tego swieżbowca, doradzałabym potraktowac jeszcze kicię stronholdem ( krople na kark) likwidują własnie swieżbowca od wewnatrz, a przy tym inne pasozyty i pchły. To zalecenie mojego weta jełśli chodzi o swieżb, maść likwiduje tylko skutki , przyczyna zostaje głębiej.Powodzenia

anka22

 
Posty: 508
Od: Wto wrz 09, 2008 11:47
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 20, 2012 12:33 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVII

Witaj monika-art :1luvu: :1luvu: :1luvu:
wysyłam Ci PW z kontaktem do Janusza, który ma wielkie doświadczenie
zakończone sukcesem w walce z bardzo podobną historią u kotka Jacusia
adoptowanego z naszego schroniska rok temu :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 20, 2012 20:51 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVII

nieaktualne
Ostatnio edytowano Czw gru 20, 2012 21:35 przez gosiaa, łącznie edytowano 1 raz

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 20, 2012 20:57 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVII

dziewczyny, zadzwoniła do mnie dziś Pani, która jakiś rok temu zaadoptowała Behemota. Ale nie Behemota-pingwinka, który był w dt u Ciepłej, tylko czarnego, 5-letniego kota z białą krawatką, dziczącego. Skoro miała mój numer to pewnie byłam przy tej adopcji, ale zabijcie mnie - nie mogę kota skojarzyć. :oops: Kot jest całkiem oswojony i ma się dobrze, więc bez nerwów ;)

Pani jest nauczycielką, zorganizowała w szkole zbiórkę kocy, ręczników i innych tekstyliów dla schroniska, w sobotę ma z mężem to wszystko zawieźć, ale potrzebne jej potwierdzenie, że oddała te dary. I żeby dzieciakom pokazać, że dobry uczynek spełniły :) Pani ma dzwonić do schronu jutro, ale gdyby coś, gdyby Pani się pojawiła na kociarni, pomóżcie jej.
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 20, 2012 21:12 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVII

Będę w sobotę z Martą - to pomożemy Pani :wink:
Karmel['] Taurus['] Miki [']Andzia [']
http://kotylion.pl/
https://www.facebook.com/kotylion.viva

Duszek686

 
Posty: 23787
Od: Sob kwi 25, 2009 22:42
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 20, 2012 21:43 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVII

takie białe cudo jest w schronisku, troszkę dzikusek
Obrazek

Obrazek
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 20, 2012 21:45 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVII

Duszek686 pisze:Będę w sobotę z Martą - to pomożemy Pani :wink:


dzięki, Anetka :love:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 20, 2012 23:08 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVII

A dziś do nowego domu pojechała jakaś młodziutka taka ze 4 miesiące (?) panienka czarno - biała, bardziej biała niż czarna z okrąglutką buzią :ok:
Była u mnie na zakupach wyprawki ze swoimi Dużymi :D
Obrazek

andorka

 
Posty: 13646
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Pt gru 21, 2012 1:10 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVII

Bardzo dziękuję wszystkim za odpowiedzi i pomoc! Ruru dziękuję za kontakt do Janusza - już napisałam maila i czekam na odpowiedz.

Zapomniałam jeszcze napisać, że po tym zastrzyku odczulającym Roma miauczy po nocy...nie robiła tego wcześniej...nie wiem czy to z głodu czy co...

Chciałam jeszcze zapytać czy uważacie, że powinnam jej nie pozwalać lizać się w tym miejscu? Bo nadal to uparcie robi...weterynarz mówiła, że mamy ją powstrzymywać jak zaczyna lizać to miejsce...ale to znów wtórnie ją zestresuje...myślałam żeby czymś zasłonić to miejsce...znalazłam coś takiego:

http://kocia_stronka.republika.pl/opatrunek.html

ale nie mogę dostać nigdzie tego bandaża...zwykły elastyczny jest za sztywny...

Dostała dzisiaj pierwszy raz Kalm Aid - zasnęła od razu po podaniu - potem znów się lizała, ale chociaż mnie się nie boi (właśnie śpi na mnie :) ). Bawiłam się z nią dzisiaj długo...ale to wszystko nie pomaga i ona dalej chce wylizywać to miejsce.

Co do karmy: to mam tylko wątpliwości czy od razu kupować karmę dla alergików, razem ze stosowaniem Kalm Aid i innych uspokajaczy....bo wtedy nie będę wiedzieć czy to rzeczywiście stres czy może jednak alergia...czytałam w innych wątkach, że RC Calm daje b.dobre rezultaty...i nie wiem teraz czy zainwestować w tą dla alergików czy dla stresujących się...Tak sobie myślę, że gdyby to była alergia to po tym zastrzyku przestałaby tak się wylizywać...a ona dalej liże się tak samo...ale ja się w sumie nie znam...

Jeśli chodzi o Feliway to trochę przeraża mnie cena...a nie mam pewności czy to w ogóle na nią zadziała, bo np. na kocimiętkę w ogóle nie reaguje...

Dodam jeszcze do pełnego obrazka, że Roma ma koszmary...budzi się z nich przerażona i szuka nas wzrokiem...a potem się chowa pod koc, albo pod kanapę albo gdzieś gdzie jej nie widać...i się wylizuje...to chyba też raczej objaw stresu...

Z dwojga złego chyba jednak wolałabym żeby to były objawy stresu...Na razie ta skóra, gdzie jest wylizany łysy placek jest różowa, ale zgrubiała od tego lizania...nie ma na razie rany. Ale jak dalej będzie tak lizać no to pewnie rana się pojawi. Szczególnie, że zbliżają się święta i będziemy musieli ją na parę godzin zostawić w domu samą :(
Już parę nocy nie przespałam martwiąc się, że ona sama sobie zrobi krzywdę...straszne to jest...

Jeszcze raz bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Jakby mój dodatkowy opis coś komuś rozjaśnił to chętnie wysłucham dalszych rad :) Baaaardzo dziękuję! Jesteście wspaniali...

monika-art

 
Posty: 6
Od: Śro gru 19, 2012 23:23
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt gru 21, 2012 7:59 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVII

Jeśli chodzi o taki opatrunek super się sprawdza skarpetka, żeby tylko nie miała za ciasnego ściągacza.

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 58 gości