casica pisze:Agn pisze:casica pisze:Jeśli takich możliwości nie ma, rozważyłabym eutanazję, żeby nie powiększać populacji kotów zarażonych. To dramatyczne i smutne, ale niestety i to należy brać pod uwagę.
To jest w ogóle świetny pomysł na rozwiązanie problemu bezdomności w tym kraju. I pewnie w ogóle na świecie. Po cholerę się wszyscy tak pałujemy, jak idioci? Nie ma domu? Uśpić. Nieuleczalnie chory? Uśpić i wziąć sobie nowego.
Medialne wyrwanie z kontekstu? To jest konkretna odpowiedź na konkretne pytanie Zofia&Sasza, więc bardzo proszę nie przesadzaj z nadinterpretacją. Nie jest to refleksja na temat bezdomności

Jest to stwierdzenie dotyczące wyłącznie powiększania populacji zarażonych kotów. Jeśli do swojego stada licząceg prawie 30 kotów świadomie wprowadzasz 6 będących potencjalnym zagrożeniem, to bardzo proszę nie wypowiadaj się na temat odpowiedzialności, bo brzmi to żenująco.
Ale to, co wg Ciebie można zastosować jako skuteczne rozwiązanie `problemu Boguszyc` może być zastosowane i gdzie indziej. Bo dlaczego akurat tylko w Boguszycach? A dlaczego nie na świecie? Jakie jest kryterium wyróżnienia Boguszyc w tej materii?
casica pisze:Agn pisze:A wiesz, co jest najgorsze w tej Twojej teorii? Że to nie Ty będziesz podawać ten zastrzyk. Nie Ty będziesz głaskać te koty, żeby się uspokoiły i nie bały. I Ty jesteś odpowiedzialna za to, co oswoiłaś... Swojego kota też odstawisz do lecznicy i wydasz zlecenie? Przy ilu eutanazjach byłaś? Czy choć jednego kota trzymałaś na ręku, kiedy odchodził?
W jakiej mojej teorii?

Nie, nie ja będę podawać zastrzyk, ale też i Ty chyba tego nie robisz? Taką mam przynajmniej nadzieję.
Twoja `troska` w tej materii jest zbędna. Nie posiadam Morbitalu na stanie i nie mam uprawnień do jego podawania.
casica pisze:Jestem odpowiedzialna za to co oswoiłam - żadne z moich zwierząt nie umierało samotnie w lecznicy, skąd ten pomysł? Weta można wezwać do domu, może nie wiesz, ale istnieje taka możliwość. A jednak w sytuacji kryzysu chyba wolałabym zawieźć kota do lecznicy niż patrzeć jak umiera w bólu. Chociaż wolałabym, żeby to się stało w domu.
Jakbyś była tak skrupulatna w wyszukiwaniu dowodów mojej winy, to tego argumentu byś nie użyła przeczytawszy mój wątek dokładnie. Wyobraź sobie, iż wiem, że można wezwać weta do domu. I wet bywał u mnie, również po to by dokonać eutanazji. Problemem jest
ten moment, kiedy nabierasz pewności, że to już.
casica pisze:Agn pisze:Bo właściwie, tak prymitywnie, prostacko rzecz ujmując - w czym jest problem, casico?
W takim razie i ja ujmę kwestię prosto - Ty nie rozumiesz o co mi chodzi, czy udajesz? Mam nadzieję, że udajesz. Nie chcę zaśmiecać Twojego wątku dyskusją nad moim pojmowaniem pewnych spraw, więc może przenieśmy się do tego wskazanego przez Teodorę ?
A to już jest mam wrażenie pytanie z określonego metapoziomu, o którym rozmawiałyśmy w wątku o wyroku sądu krakowskiego. Ja rozumiem, o co Ci chodzi. Tylko za diabła się z Tobą nie zgodzę. Rozumienie nie pociąga za sobą akceptacji i przyjęcia stanowiska interlokutora. Rozumienie to kwestia racjonalności wywodu, akceptacja - wpisania tego wywodu w swoja hierarchie wartości lub przemodelowania jej tak, by przyjąć cudze poglądy [lub ich część] za własne.
I nie zaśmiecasz mi wątku. To dotyczy mnie i tego co robię, co uważam za słuszne i ważne.
casica pisze:Cameo pisze:Aguś, daj spokój

ja bym ci dała kota

bo widzę że o nie dbasz, otaczasz je troską i opieką, do końca, więc czegóż chcieć więcej...?
Może tego, żeby ich nie narażać na zarażenie się FELV, FIV?
Po pierwsze, chciałam napisać, że nie przyjęłabym kota od Ciebie, Cameo.

Chyba że byłby hospicyjny.
A w kwestii różnic między wrażliwością wirusa FeLV i FIV; sposobami zarażania, przenoszenia - uprzejmie proszę doczytać stosowne materiały - szeroko pojęte. Bo rozumiem, że to, co napisała wcześniej Kristinbb nie jest dla Ciebie wiążące.