Zamowilam 2 paczki dla lotniskowcow - w jednej idzie suche, w drugiej troche puszek. Mam nadzieje, ze dojdzie jeszcze przed swietami

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Chikita pisze:Zapytałabym Bartka skąd te przeprowadzki i zamieszanie z tym związane.
Poradzę Wam jedno: jeśli potrzebujecie odpoczynku (potrzebujecie) to odpocznijcie chociażby od forum. Ono nie ucieknie. Mam nadzieję, że darczyńcy również. Osoby śledzące wątek (jak na przykład ja wypatrująca zdjęć i wieści o Bartku) nie będą mieć żalu. Ślęczenie przed komputerem, wrzucanie zdjęć też męczy i jest czasochłonne. Zaoszczędzicie trochę czasu który przeznaczycie dla siebie. Zróbcie sobie po prostu ferie od forum
LimLim pisze:Może Maurycy?
Słodkie są bardzo, bardzo i strasznie żal, że nie mają swojego ciepłego domuDobrze, że Was mają i Waszą troskę i serce
LimLim pisze:No tak masz rację, zapominam, że koty wolnożyjące też mogą być szczęśliwe
iza71koty pisze:LimLim pisze:No tak masz rację, zapominam, że koty wolnożyjące też mogą być szczęśliwe
Mogą ale tylko takie które są zaopiekowane.Dobrze.Nie te które w narażeniu własnego życia są zmuszone szukać posiłku i często giną pod kołami, nie te które w poszukiwaniu jedzenia wchodzą w psie obejścia i sa zagryzane przes psy.Jak i nie te które giną w różnych okolicznościach z przyczyn naturalnych jak matki poszukujące czegokolwiek dla swoich dzieci.
Wydaje nam sie że jesteśmy mądrzy.Ze wszystko wiemy o kotach......tymczasem wcale tak nie jest.Robię w kotach od prawie 20 lat.Kotach najtrudniejszych- nie bezdomnych choć takie się zdarzały sporadycznie- gdzie trzeba było interweniować ale kotach dzikich.Kotach miejących pierwotne instynkty naturalne żyjących w całkowicie dzikich naturalnych warunkach.I nadal nie mogę powiedzieć ze wiem o tych kotach wszystko aczkolwiek bardzo mi to ułatwia sprawę.Nabyte doświadczenie powoduje ze potrafię być bardzo przewidująca, mieć dobry instynkt i wyczucie kocich zachowań a czasem je nawet uprzedzić.
I tak naprawdę są 3 rodzaje kotów.Nasze domowce.W większości miejące geny kotów domowych.Oczywiście mogą to być koty porzucone bezdomne czy wolnożyjące ale miejące nadwyżkę takich genów które powodują dobra aklimatyzację w domu.Sama mam takie koty.Koty bezdomne.Czyli najbardziej pokrzywdzona grupa kotów często nie umiejąca się odnależć w nowych warunkach.Te koty najczęściej bywają niedożywione chorują i są znajdywane w opłakanym stanie.I koty wolnożyjące.
Te akurat głównie potrzebują jedzenia.O sterylizacji nie wspominam- bo to jest naturalne - choć już o tym całkowicie decyduje człowiek dla ich dobra.Teren przestrzeń i wolność to ich najwiekszy skarb.Mają swoje drogi, rewiry , przeważnie wiedzą doskonale jak unikać niebezpieczeństwa i przy zapewnieniu maksymalnie dobrej opieki potrafią tak funkcjonować przez długie lata.
Przypomnę.Mieliśmy co najmniej 4 kotki w stadzie które dożyły 18 i 19 lat.
Dlatego jestem zdania i pozostanę przy tym ze róznica pomiędzy kotem bezdomnym a wolnożyjącym jest kolosalna.To jak różnica pomiędzy człowiekiem wolnym a zamkniętym w zakładzie karnym.
Podam teraz przykład prosty i jasny.Pisałam w poprzednim poście ze popełniliśmy błąd.Owszem bo chcieliśmy pomóc kotu który tej pomocy nie chciał.Oczywiście szybko to naprawiliśmy aczkolwiek doświadczenie pozwoliło mi na to aby w miarę rozsądnie i szybko ocenić sytuację i podjąć taką decyzję która nie będzie dla nikogo krzywdząca.
Pamiętasz jak Ci napisałam na szybko na pw co sie stało na lotnisku.Damian mnie jeszcze utwierdził w przekonaniu ze sa tam dwa lub trzy takie podrostki bardziej oswojone.Wiedziałam że altanka pozostanie pusta i chyba nalezy je zabrać bo co jeśli stanie im się krzywda.Nie byłam jednak na miejscu i sytuację znałam tylko z opowiadania Damiana.Poza tym myslę że gdybym zobaczyła ze kot się łasi i nie ucieka pomyślałabym byc moze podobnie.Dopiero sprowadzenie na próbę do domu tego jednego kocurka otworzyło mi oczy że jednak nie.
Kot był przywieziony i zabrany kiedy Damian karmił koty ok.17.00.Początkowo wydawał sie zadowolony bo ciepło.Nie tknął jednak posiłku, nie ruszył również kolacji kiedy dawałam kotom w domu.W ciagu upływu kilku godzin zaczął się coraz bardziej zamykać w sobie.Nie pozwolił już podejść do siebie normalnie ani dać się pogłaskać.Był tak spięty Ze jak go wzięłam na ręce telepotał tylną łapką.
Cały dzień nie tknął nic aż do dnia następnego.Rano poprosiłam aby Damian odwiózł kota na lotnisko i bacznie obserwował jego zachowanie.Oczywiście dałam też ciepłe jedzenie żeby kot się w końcu normalnie najadł.
Wiecie jak było- pierwsze co zrobił to poleciał przywitać się ze swoją dziką siostrzyczką.A potem rzucił się na jedzenie.Po południu kiedy Damian był juz z ciepłym posiłkiem dla wszystkich- kot biegał szczęśliwy nie do poznania.
Czy to była zła decyzja z mojej strony?nie sądzę.
LimLim pisze:Kurcze, nigdy się nad tym nie zastanawiałam ale faktycznie kot bezdomny to nie kot dziki. Z dzikimi nigdy nie miałam styczności.
Maurycy mu pasujePiękny jest bardzo i tak niezwykle umaszczony i to pysio w łateczki/plameczki
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, EdwardGok, ewar i 85 gości