Hejka!
Ledwo na oczy patrzę, wczoraj 2,5h wyjęte z życiorysu. Najpierw bandyta nie chciał dać się złapać do transporterka i ganiałam się z nim godzinę. Potem nie chciał zasnąć po jasiu u weta (niestety, inaczej nic by nie dał przy sobie zrobić). To musiało naprawdę ciekawie wyglądać, jak śpiewałam "Aaa, kotki dwa"

Na szczęście w końcu usnął, wet wszystko zrobił (morfo, biochemię, powtórny test, obejrzał kotwora) i OK. Tylko ja się zaraz nosem podeprę
