
W piatek umarł mój Lusio,10 dni o niego walczylismy intensywnie...Poprawiło sie dwa dni przed smiercią...
Patrze przez okno na wiejskie koty..tyle razy je ratowałam lekami....zasmarkane, zasrane....lata mijaja, kryzysy tez,żyja wiele lat...a takie koty domowe..człowiek leczy ,chucha i zawsze jakies cholerstwo wlezie....rece mi opadają,bo mam kilka kotów z "wyrokiem"i po tym wszystkim człowiek ryczy i pyta"który nastepny"To wszystko za szybko sie dzieje...
Jeszcze raz Cie Aniu przytulam...czekałam na wieści dobre
