Tak, jak najbardziej. Ma pięć lat. Znaczył strasznie przed kastracją, ale od razu został ciachnięty, jak się tylko zaczęło (miał 5 miesięcy). Potem NIC. Zaczęło się znowu parę miesięcy temu. Mam jeszcze 4 inne koty, w tym 2 inne kocury. Żadne z pozostałych nie leje. Rysiek nie cierpi Rudiego (który pojawił się niecałe 3 lata temu) i chyba to jest przyczyna. Poza tym przeprowadziłam sie 2 lata temu do o wiele mniejszego mieszkania i może jest mu tu za ciasno, za dużo kotów na małym terytorium? Nie wiem. Rysio zawsze był dominujący, ale NIGDY nie był jedynakiem, w DT, jak był malusi, miał 3 rodzeństwa i jednego rezydenta. Do mnie przyjechał razem z bratem, z którym byli nierozłączni, po roku doszła Nikita. Nie było problemów. Zaczął się stresować, jak pojawił się Rudi, ale nie lał od razu. Na prawdę nie wiem. Wszyscy weci mowią, że to behawioralne i że on pokazuje pozostałym, że rządzi. Tylko że to się nasila i nie wyobrażam sobie tego dalej... Bilans wczorajszego dnia - ściana nad kanapą oblana w 4 miejscach i obsikany drapak. Ścianę zmywam, ale drapaka nie upiorę, śmierdzi

Siedzę i czuję szczyny non stop. Drapak (na zamówienie, pod sufit, montowany na stałe) jest już do wymiany, bo cały obszczany a ściana za nim... Rysio włazi na czubek drapaka i leje na ścianę, wszystko spływa sobie aż do podłogi... I tak to wygląda. Ręce mi opadły. Tata już wszystkim powiedział, że oddaję kota, wczoraj w gościach pierwszy tekst na powitanie był "słyszeliśmy, że kota oddajesz"...