MariaD pisze:behemotka pisze:No i co wynika z tego, że porzucenie jest znęcaniem się? Kto został kiedykolwiek za to ukarany?
Bez obowiązku zaczipowania zwierzęcia ustalenie kto jest jego właścicielem jest niemożliwe.
Czipowane/tatuowane są tylko nieliczne zwierzęta np. z hodowli, gdzie ryzyko porzucenia jest znikome.
Guzik prawda; często możliwe, natomiast wymaga pewnego wysiłku.
Tym niemniej potwierdzasz moje słowa: Samo prawo, bez
realnych narzędzi egzekucji, jest guzik warte.
Zresztą obowiązkowemu czipowaniu (tatuaże to mało praktyczna głupota) się nie sprzeciwiam. Nie jestem po prawdzie zachwycona tą koncepcją (z pobudek czysto ideologicznych - mierzi mnie interwencjonizm w każdej dziedzinie życia

), ale przyznaję, że może zdziałać wiele dobrego. Warto jednak pamiętać, że masowe czipowanie ma sens wyłącznie w połączeniu z
obowiązkiem rejestrowania w jednej ogólnokrajowej bazie danych.
MariaD pisze:behemotka pisze:Tak, jestem przeciwna uszczegóławianiu przepisów określających działalność DT, jak również ustalających dopuszczalną liczbę kotów na metr/osobę.
I znowu patrzysz przez pryzmat "
ja, DT". Popatrz na to szerzej, zdejm klapki z oczu.
Patrzę przez rozmaite pryzmaty, np. "ja, DT"; "ja, osoba z 5 rezydentami"; "ktoś, osoba z 8 rezydentami"; "ktoś, osoba z 3 rezydentami"; "ktoś, osoba z 20 rezydentami + tymczasami"; "ktoś, osoba z 50 tymczasami". Omawiam je nawet na obrazowych przykładach, by było konkretnie, a nie tylko teoretycznie.
Zbyt wąsko patrzę, bo co, bo skupiam się na hodowlach i pseudohodowlach? Narzędzia do walki z warunkami bytowania zwierząt w pseudohodowlach JUŻ ISTNIEJĄ (ile razy można tłuc to samo?). Owszem, zgodzę się, że warto je DOOKREŚLIĆ, wprowadzając bardziej konkretne kryteria określające dobrostan. Ale tak wąskotorowe spojrzenie jak suche liczby uważam za bezsensowne i szkodliwe.
Co do rady pt. "zdejm klapki z oczu" - polecam więcej kultury osobistej. Jakie masz pojęcie o tym, gdzie ja byłam, co widziałam, co zrobiłam i co mam na oczach?

MariaD pisze:Liczba zwierząt na jeden dom/mieszkanie/m2 powinna być określona. Inaczej nie ma bata na pseudo trzymające kilkadziesiąt zwierząt w małych pomieszczeniach/klatkach. Co z tego, że mają co jeść, pić i wet je widzi w klinice?
Każde zwierzę - w tym domowe jak kot i pies - powinno mieć prawo również do określonej przestrzeni dla siebie. By móc się poruszać a nie leżeć w stuporze otoczone kilkudziesięciu innymi zwierzętami. (...)
Nie ma tego określonego w obecnej ustawie i mamy patologie typu 80 kotów w kawalerce. Karmione, czyste, zdrowe, a i owszem, ale z jaką możliwością ruchu? Żadną. Taką samą przestrzeń na w pseudo kot trzymany w klatce, ba ma nawet lepiej bo mu nikt po głowie nie lata i ma miskę/kuwetę/posłanie tylko dla siebie. (ironia)
Dobrze, pytam wprost: Jak sądzisz, jakie REALNIE (nie życzeniowo) będą te limity? Biorąc pod uwagę już ustalone, obowiązujące, opracowane przez powołanych ekspertów normy dla kur, koni, krów czy świń?
Po kiego grzyba upierać się przy tych nieszczęsnych cyferkach? Jak będzie minimalna powierzchnia dla kota 0,12 mkw, analogiczna co w przypadku konia, to Ci się lepiej na sercu zrobi?
CO jest złego w ocenie dobrostanu zwierząt na podstawie dobrostanu zwierząt zamiast liczb i wykresów?MariaD pisze:A zwierzęta chore, wymagające starannej opieki, a takie są przecież w DT, to prawo powinny mieć w szczególności chronione. I dziwię się, ze tego nie rozumiesz.
Rozumiem, że zwierzęta w DT, bezdomne, porzucone, zranione (nie wiem, po co wiecznie wyciągasz skojarzenie "tymczas = chory"), wymagają nawet większych starań niż odchuchane maluchy z dobrej hodowli. Natomiast obserwując realia dawno dostrzegłam, że tych starań nie dopełniają ani zapisane w przepisach normy, ani ludzie zobowiązani do przestrzegania norm, tylko ludzie działający Z WŁASNEJ WOLI, własnymi środkami, własną inicjatywą. Niezależnie od przepisów.
Co więc masz na celu, postulując upodobnienie działającej formy pomocy do tej niedziałającej? 
Odnoszę wrażenie, że sama czegoś nie rozumiesz. Alternatywy dla tych "chorych, wymagających starannej opieki" kotów. Ty możesz powiedzieć: "Dobra, nie mam fantastycznych warunków na następne koty, więc na razie nie planuję następnych miotów". DT nie może powiedzieć: "Dobra, nie mam fantastycznych warunków na następne koty, więc swą magiczną różdżką sprawię, że nie znajdę żadnego następnego kota w piwnicy/pod samochodem/w rowie"

. Może te koty co najwyżej zignorować, niejednokrotnie mając świadomość, że umrą.
Nie wiem, być może nie dane to zrozumieć osobie, która na ten rozpaczliwie przekocony świat sprowadza następne koty

MariaD pisze:Nowe prawo powinno również wg mnie wziąć pod lupę i bardziej wnikliwie kontrolować fundacje prozwierzece - nie tylko pod kątem papierologii i finansów - ale przede wszystkim pod kątem dobrostanu zwierząt. A z tym jest różnie.
Zgadzam się. Dobrostan powinien stać zawsze na pierwszym miejscu. Nie jestem tylko pewna, jak miałaby wyglądać "bardziej wnikliwa kontrola". Komisyjna inspekcja?
Mimo wszystko trzymałabym się wersji, że po prostu fundacja ma się opiekować zwierzętami tak samo dobrze, jak każdy "prywatny" obywatel (czyli znów: ogólny dobrostan zwierząt, nie jakieś specjalne branie pod lupę). Dodatkowo warto wprowadzić np. system dofinansowania zależny nie od papierologii, ale od jakości opieki. To oczywiście przede wszystkim w schroniskach, jako system motywacyjny.
MariaD pisze:Obecna ustawa nie uwzględnia sytuacji zwierząt towarzyszących a IMHO, powinna.
Uwzględnia. Rozdział pierwszy i drugi.
MariaD pisze:Jeszcze raz powtórzę: bydło ma w świetle obecnej ustawy większe prawa i jest lepiej chronione niż zwierzęta domowe.
Super. To "bydło" - trzymam się mojego przykładu z koniem - ma zapewniony metraż analogiczny, co 0,12 mkw na kota. Jednak wolałabym nie dążyć do takiej prawnie usankcjonowanej normy

MariaD pisze:Można ukarać rolnika za trzymanie krowy w ciemnej i ciasnej obórce - nie można ukarać człowieka trzymającego kota/psa w klatce.
Można. Art. 4, ust. 2, 7, 8, 11 i 15 + art. 6.1 i 6.2, ust. 10 i 12.
Oczywiście praktyka jest, jaka jest

, ale można. Negując tę możliwość, trzeba również powiedzieć, że nie można ukarać człowieka za podpalenie zwierzęcia albo ciągnięcie go za samochodem i urwanie głowy - skoro dokładnie takie działania jak podpalenie czy urwanie głowy NIE SĄ dookreślone w ustawie jako znęcanie się. A jednak
można za nie ukarać.
MariaD pisze:Jeżeli projekt nowej ustawy przywołuje takie pojęcie jak "dom tymczasowy" to MUSI za tym iść jego uszczegółowienie co do warunków jakie dane miejsce ma spełniać. Tak jak są określone warunki dla schronisk. Nie może być to zostawione "na żywioł" bo będzie to woda na młyn kolekcjonerów.
Zgadzam się:
Jeżeli projekt nowej ustawy posługuje się pojęciem "dom tymczasowy", trzeba jednocześnie określić, czym ten dom jest.
Uważam jednak za bezcelowe i szkodliwe umieszczanie DT w przepisach ustawy.