A dzisiaj znaleźliśmy właściciela... a właściwie właścicielkę. Troszkę potrułam o dobrym odżywianiu, o wypuszczaniu (a właściwie nie wypuszczaniu), wymusiłam regularne informacje o kotce, dałam zalecenia weterynarza i oddałam.

Eh, już tęsknię za tym potworem - tak miłe znajdy to zawsze mogą mi się pod drzwiami pojawiać

.
Moje koty wróciły do codzienności czyli Bessi syczy od czasu do czasu na Mista, Mist próbuje mi połowę rzeczy z szafy wyrzucić, ktoś rozlał wodę na pół kuchni, ktoś żwirek wysypał tak, że nawet w wannie jest, ktoś mi wożył myszkę do buta.... czyli szara kocia codzinność
