czesto tak bywa, ze dopiero jak się cos wydarzy, kocię zaczyna doceniac to co stracilo...
z naszą koteczką tez tak bylo (po zgarnieciu z podworka ciagle kombinowala, zeby wyjsc, zebysmy ja wypuscili, jak w koncu siostra uznala, ze mala nie jest u nas szczesliwa i trzeba ja odniesc, to po nocy spedzonej na parkingu, tak szybko wskakiwala nam na rece i od tej pory nie zbliza sie do drzwi) - super, ze wszystko sie poukładało Nadijce i Lukrecji
