» Czw sie 28, 2008 5:06
Niestety wyjazd zakończył się zupełnym fiaskiem. Wyjechaliśmy po kotki do sterylizacji. Wróciliśmy bez kotki. Kotów olbrzymia ilość. Zaraz po naszym nadejściu pojawiła się pani w średnim wieku z sąsiedniego obejścia. Zapytała nas o możliwość sterylizacji dwóch kotek przebywających na jej podwórku pod adresem ul. Helska 37. Poszliśmy za nią po torach. W tym czasie z krzaków wybiegło chyba 10 kociątek w wieku 5-6 miesięcy oraz dwie kotki. Jedna z nich z wielkim brzuchem, acz całkiem oswojona. Podobnież ma urodzić za kilka dni. Druga młoda kotka w wieku ok. 1 roku nadawała się na zabieg. Pani postanowiła ją złapać w ręce. Udało się. Nie udało się natomiast zapakować jej do kontenerka. Podczas wkładania kotka wyrwała się, podrapała łapiącą i uciekła. Próbowaliśmy szukać kotki i złapać ją ponownie, ale ona trzymała się od nas w bezpiecznej odległości do końca naszego pobytu w mieścinie. P. Bożena obiecuje, że ją złapie i przetrzyma w przybudówce na swojej posesji do czasu, aż drugi raz uda nam się przyjechać po nią. Ogólnie z p. Bożeną jest dobry kontakt. Dostałem od niej numer telefonu z pełnym adresem. Ona jest zainteresowany sterylizacją każdej kotki, kwalifikującej się na zabieg. Prosiła, żeby zająć się kotką obecnie ciężarną, która za 1,5-2 miesiące będzie nadawała się na zabieg. Jaremm przytomnie zabrała aparat. Wykonał sporo zdjęć kotków rezydujących obok torów kolejowych. Kotki są bardzo ładne na razie. I w dużym wyborze umaszczenia. Oprócz jednego, który ma oczko w bardzo złym stanie. Jaremm twierdzi, ze na skutek urazu mechanicznego. Pani była zainteresowana również wydaniem kotów do leczenia, zachęcała do takiego posunięcia.
Jarekm w pierwszym wątku kotów z Kużnicy zamieści fotografie kotków rezydujących na torowisku i w jego okolicy. Może w ten sposób uda się znaleźć domek. Choćby jednemu.
Koty kręcące się wokół domu pani Bożeny i te średniaczki wokół torów, są karmione regularnie surową rybą. Podobnie jak koty w obejściu starszego Pana.
Pomiędzy tymi dwoma domami kręcił się czarny dorodny kocurek. Kastrat o czarno-białym umaszczeniu. Wykastrowany, porzucony przez poprzednich opiekunów przed wyjazdem do stałego domu w Gdyni. Łagodny, zainteresowany człowiekiem. Dobry kandydat do adopcji.
W tym drugim obejściu kotów- burasków ok. 7-8 sztuk. W środku domu dwóch braci niezbyt zrównoważonych emocjonalnie. Jeden w stanie apatii, leżący na łóżku, przykryty czymś co przypomina pościel, proszący o papierosa. W drugim pokoju nieco podpity brat. Zainteresowny bezsensowną dyskusją z nami: o Tusku, zagranicy, Polakach zza Buga, patriotyźmie Mickiewicza, Herbercie, naturze, prawie własności. Ogólnie nawet kreujący się na erudytę z zapędami filozoficznymi i humanistycznym zacięciem. Podczas mojego pobytu na podwórku pozornie nie obecny. Pojawił się dopiero w chwili, gdy jedna z koteczek z jego posesji sama weszła do otwartego kontenerka. Chciał ją zabrać, krzycząc że jest jego własnością i u niego ma się dobrze. Pozwoliłem mu otworzyć kontenerek. Koteczka wyskoczyła z zamknięcia. Ludzie ci, nie rozwijając nadaremnie rozważań na temat ich osobości i sposobu funkcjonowania wśród bliźnich, zdecydowanie potrzebują kompleksowej pomocy: sąsiedzkiej, psychologicznej, rzeczowej i finasowej. Kotki ze złamamiem nie widzieliśmy. Pytaliśmy ludzi na obu posesjach. Niestety nie wiadomo, jaki los ją spotkał. Ktoś ją pamietał, ktoś widział, lecz nie pamięta kiedy to miało miejsce. Podobnież była jeszcze kotka czarna lub biało-czarna ranna w wypadku samochodowym. W jej przypadku relacje były bardziej zgodne. Kotka nie żyje. Wczoraj natomiast widzieliśmy buraska, utykającego na przednią prawą łapkę. Niektóre kotki na podwórku dwóch braci były przymilne. Córka siostry p. Bożeny wzięła małutkiego kotka na ręce bez problemu. Jarekm zauważył wcześniej, że ten kotek wyłącznie śpi, prawie nie reaguje na wołanie, nie rusza się zbytnio i nie ucieka. Jaremm podsuwał mu jedzenie, które również go nie zainteresowało. Widział on, jak kotek mocno kichnął i z nosa poleciała mu ropa. Ten kotek również jest buraskiem, lecz ma dodatkowy wyróżnik w postaci intensywnych pręg w kolorze czarnym. Myślę,że może mieć gorączkę. Stąd jego apatia, niechęć do zabawy, gonitwy i jedzenia. Jedna koteczka na tym podwórku również była w ciąży. Większość kotów u dwóch braci jest chorych, chociaż pozornie dla przeciętnego obserwatora mogą nie wyglądać tragicznie. Jarekm miał skojarzenie, że te kotki wkrótce mogą zostać zabrane przez policję na skutek czyjeś interwencji . Chyba jego myśli pobiegły za skojarzeniem Ewar, gdy pisała o TOZ.
Dziękuję Ewar za wsparcie i zainteresowanie się problemem kotków w Kuźnicy, a Jarkowim za towarzystwo i współpracę w dniu wczorajszym w próbie ich ratowania. Będę dalej szukał konstruktywnego rozwiązania problemu, poprzez próby udzielenia pomocy chociaż niektórym z futrzaczków. Przepraszam, że zawiedlismy podczas pierwszej realizacji w terenie.
Napiszę za kilka godzin o wnioskach i pewnych planach pomocy.