U malutkiej
Szylkretki bez zmian, ale żyje. I to jest plus.
Ponownie ją nakarmiłasm, wygłaskałam, termofor napełniłam gorącą wodą, zmieniłam podkłady. Ok. pierwszej powtórka z karmienia.
Jutro wizyta u weta i pewnie dożylne karmenie.
Wygłaskałam tez
Kikę - zadowolona pannica zajeła fotel i juz go nie opuszcza
Z kolei
Calineczka coraz bardziej rwie sie do głaskania. Jest coraz śmielsza i sama wchodzi człowiekowi na kolana, na ręce - byle tylko głaskał. Jutro kontrola u weta, bo dziś wzięła ostatnia dwake renoxanu, a jeszcze gilami "kropi" po całej okolicy
U
Amira tez bez zmian. Mysle, że jego stan sie ustabilizował i teraz juz tylko antybiotyki, leczenie oczu, zębów, odpasienie i pozbawienie pomponów.
I to tyle w formie podsumowania.