Lecznice w Warszawie - incydent na Białobrzeskiej....

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto cze 03, 2008 11:22

Rozmawiałam telefonicznie z załozycielką. Nie o panleuko - o nie przyjęciu kota. Rozmawiałam też wcześniej (kiedy po raz pierwszy zrobiłam dług) z kimś z pracowników..... o tym jak się traktuje rózne sprawy... Nie chcę o tym pisać tu na wątku.... Nie chcę szkodzić osobom, które wykonują polecenia.... bo muszą robić tak, jak każde im szefostwo.

Sprawa panleuko wyszło dopiero teraz, na wątku. Myślę, że i tak o tym co piszę tutaj dowiedza się osoby z lecznicy, więc sygnał będzie przekazany dalej. Nie chcę wyciągać i prać wszyskich brudów - bo to rzeczywiście szkodzi bardziej niż pomaga. Zauważcie, że ja nie twierdzę, że lecznica jest absolutnie na nie. Napisałam o niej duzo pozytywów. Ale odmowa przyjęcia chorego zwierzaka... nie chcę się powtarzać...

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Wto cze 03, 2008 11:28

Tosza pisze: To tez pisze, że nie ma co dyskutować- został popełniony poważny błąd, należałoby zwrócić w lecnicy na to uwagę. problem w tym, że chociaż nalezałoby to zrobić od razu, w obecnej sytuacji, możesz zostac odebrana tak, że się czepiasz, bo Ci odesłali kota.

O ile ten błąd został popełniony.

Tosza pisze: Swoja drogą, zastanoawałam się już kiedyś, a teraz temat wrócił sam-przy okazji, jak to jest z pp. Bo skoro wirus jest tak agresywny, ze nie trzeba kontaktowmiędzy zwierzętami, a wystarczy, że ktos ma kontakt z chorym kotem i później przynosi wirusa sobie do domu (sama znam takie wypadki), to powinno dochodzic do masowych epidemii- wszyscy ludzie, którzy byli wówczas w lecznicy powinni zarazić wszystkie nieszczepione koty, z którymi się zetkną, póki sie nie przebiora, wirus powinien zostać przeniesiony na inne osoby, z którymi sie spotkali w autobusie i w ten sposób ludzie, którzy nawet nie przechodzili obok lecznicy, zarażą własne koty. Przecież tak się nie dzieje. Wiem, że lecznice sa odkażane, ale ja mówie o poczekalni, w której nie pali sie non stop lampa bakteriobójcza. Więc jak to jest?


Wirus jest bardzo groźny głównie dlatego, że długo przeżywa poza organizmem - nawet rok. Jednak należy pamiętać, że do zarażenia potrzebne jest pewne stężenie wirusa (jeden albo dwa nie wywołają choroby :wink: ), wirus nie ma skrzydełek ani nie skacze jak pchełka itp. W całej chorobie są pewne fazy, nie od razu wirus jest wydalany np. w kale (stąd zdarzają się testy fałszywie ujemne) czy innych wydzielinach.
Do tego jest jeszcze kwestia odporności organizmu kota - słaby maluch karmiony z butli dużo łatwiej i szybciej zarazi się niż dorosły, zdrowy kot.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto cze 03, 2008 11:31

BIAŁA MILKA pisze:Jeśli chodzi o mnie to niektóre posty odbieram, wręcz jak atak...bo jak można napisać coś złego na lecznicę...

Ależ można napisać, tyle że my tak samo mamy prawo reagować i stanąć w obronie owej lecznicy, jeśli nie zgadzamy się z oskarżeniem, mamy kompletnie inne doświadczenia i wreszcie - znamy nieco inny obraz całej historii.
Dodatkowo, mamy prawo domagać się wyjaśnień dotyczących np. nie raz umierających w poczekalni zwierząt czy też wyjaśnień dotyczących wielu nieścisłości.
To są poważne oskarżenia i nie powinno być w nich wątpliwości, czy chodziło np. o pracownika recepcji czy cały personel lecznicy, który nie reagował na to jak zwierzęta umierały i dostawały konwulsji.
Dodatkowo - powinny być podane nazwiska tych osób, gdyż to nie lecznica, a konkretne osoby dopuściły się zaniedbań i nie można obwiniać o to całej lecznicy, bo pracują tam również inni weci. Dlatego na przykład kiedyś, gdy skandalicznie potraktowano nas w jednej lecznicy, jak przyjechałyśmy z umierającym kotem z wypadku, podałyśmy nazwisko weta, który tego kota tak potraktował.

I, tak jak pisałam, ze względu na wagę oskarżeń powinny być podane szczegółowe wyjaśnienia. Bo to nie jest sprawa krzywo przyciętego pazurka.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto cze 03, 2008 11:33

Ale na forum nie mozna ujawniać danych osobowych.... :roll: - to po pierwsze. Po drugie - nie znam nazwisk osób asystujących...

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Wto cze 03, 2008 11:37

Tosza pisze:Swoja drogą, zastanoawałam się już kiedyś, a teraz temat wrócił sam-przy okazji, jak to jest z pp. Bo skoro wirus jest tak agresywny, ze nie trzeba kontaktowmiędzy zwierzętami, a wystarczy, że ktos ma kontakt z chorym kotem i później przynosi wirusa sobie do domu (sama znam takie wypadki), to powinno dochodzic do masowych epidemii- wszyscy ludzie, którzy byli wówczas w lecznicy powinni zarazić wszystkie nieszczepione koty, z którymi się zetkną, póki sie nie przebiora, wirus powinien zostać przeniesiony na inne osoby, z którymi sie spotkali w autobusie i w ten sposób ludzie, którzy nawet nie przechodzili obok lecznicy, zarażą własne koty. Przecież tak się nie dzieje. Wiem, że lecznice sa odkażane, ale ja mówie o poczekalni, w której nie pali sie non stop lampa bakteriobójcza. Więc jak to jest?


Znam wyjaśnienie, podane przez weterynarza (aczkolwiek ja je słyszałam przez osoby trzecie). Dociekliwi mogą dopytać swoich wetów, czy nic nie pokręciłam.

Wg udzielonego mi wyjaśnienia wirus panleukopenii roznosi się przez bezpośredni kontakt, a nie drogą kropelkową (przez powietrze). Tzn. żeby przenieść na sobie wirusa, musisz go fizycznie dotknąć. Od samego patrzenia się nie złapie ;)

Z tym, że jest bardzo zjadliwy i ma bardzo wysoką przeżywalność, więc możliwa jest metoda zakażenia p.t miałam na kolanach kota z p., potem biorę na te same kolana zdrowego, nawet sporo później (ale na to samo ubranie, nie zdezynfekowane niczym). Oczywiście zakażenie nie jest pewne, tu gra rolę "dawka" wirusa i kwestia osobniczej odporności.

Dlatego ja z chorym kotem starałam się zachować maksimum ostrożności - do niczego się nie dotykać, na niczym nie siadać.

Wyobrażam sobie, że w dobrej lecznicy codziennie sprząta się poczekalnię za pomocą płynów dezynfekujących.
Permanentny brak czasu...

Atka

Avatar użytkownika
 
Posty: 11517
Od: Wto maja 20, 2003 11:31
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto cze 03, 2008 11:40

Never pisze:Sprawa panleuko wyszło dopiero teraz, na wątku. Myślę, że i tak o tym co piszę tutaj dowiedza się osoby z lecznicy, więc sygnał będzie przekazany dalej.

Taaak, nie ma to jak zrobić coś czyimiś rękami, zamiast samemu. Bardzo to wygodne...

I jak to sprawa panleuko wyszła dopiero teraz? Chyba wyszła już w niedzielę (albo sobotę, bo o sobocie też pisałaś), jak te kociaki były dotykane przez recepcjonistkę i personel lecznicy?
Chyba już wtedy wiedziałaś, że to było złe i nie powinno się zdarzyć i w związku z tym powinno być o tym poinformowane kierownictwo lecznicy, żeby takie sytuacje się więcej nie zdarzyły i żeby nie narażać innych zwierząt tam leczonych?
Ostatnio edytowano Wto cze 03, 2008 11:41 przez galla, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto cze 03, 2008 11:40

Tak jak napisałam, jutro wkleję zdjęcie. Może mój "świadek" się wypowie. Jesli temat wątku jest zbyt drastyczny to go zmienię - ale chyba coś jest nie tak, bo nie mogę go edytować :(

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Wto cze 03, 2008 11:44

Never pisze:Ale na forum nie mozna ujawniać danych osobowych.... :roll: - to po pierwsze.

Możesz napisać imię i inicjał nazwiska, tak się robi w przypadku przestępców, więc chyba można i w przypadku wetów?
Możesz też na PW podać.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto cze 03, 2008 11:45

Mnie sie wydaje, że ta dyskusja prowadzi do nikąd. Nie znam Białobrzeskiej z autopsji, ale słyszałam o niej naprawdę bardzo wiele dobrego. Słyszałam też uwagi krytyczne, choc przyznaje, że było ich zdecydowanie mniej. Każdy ma prawo do własnej oceny, każdy przypadek jest inny i każdy z nas kieruje sie przy wyborze weta własnymi kryteriami. Wet też człowiek i bywa omylny, "wpadki' zdarzaja się wszędzie. Mysle też, że akurat na tym forum uwagi krytyczne pod adresem faworyzowanej lecznicy nie są tolerowane. Były na to przykłady już wcześniej:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=69918&highlight=
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Wto cze 03, 2008 11:46

W sobotę nie byliśmy w lecznicy. Koty były leczone od soboty w nocy, kiedy zdobyłam leki. Ja robiłam zastrzyki i podskórne kroplówki. Rano w niedzielę dostały kolejną dawkę i postanowiłam - na wszelki wypadek - pojechać jednak do lekarza. Zrobić m.in. badania krwi. Zwróciłam uwagę na zachowanie personelu, zaczęłam się zastanawiać czy może ja nie przesadzam z moja ostrożnościa.... Ale naprawdę miałam na glowie głownie kotki i to onich myslałam, poza tym człowiek po zawalonej nocy naprawdę trochę inaczej funkcjonuje....
na Białobrzeskiej dodano tylko środek na wzrost leukocytów i załozono wenflon + nawodniono i odzywiono dożylnie....
Jestem śpiąca, wracam do pracy, potem mam co robić :( zdjęcia jutro...

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Wto cze 03, 2008 11:51

Amica pisze:Mysle też, że akurat na tym forum uwagi krytyczne pod adresem faworyzowanej lecznicy nie są tolerowane.

Chyba mamy prawo z tym polemizować?
Poza tym, z powodu bardzo ciężkich oskarżeń - mamy prawo wymagać dokładniejszych wyjaśnień w odniesieniu do coraz liczniejszych nieścisłości?
Czy też mamy przytaknąć i przyjąć do wiadomości, nawet jeśli się nie zgadzamy z tym, co zostało napisane?

Amica pisze:Były na to przykłady już wcześniej:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=69918&highlight=

Świetny przykład wybrałaś, niezwykle wiarygodny autor - ciekawe czemu zbanowany...
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto cze 03, 2008 11:51

Never pisze:W sobotę nie byliśmy w lecznicy. Koty były leczone od soboty w nocy, kiedy zdobyłam leki. Ja robiłam zastrzyki i podskórne kroplówki. Rano w niedzielę dostały kolejną dawkę i postanowiłam - na wszelki wypadek - pojechać jednak do lekarza.


Never, jesteś wetem?
Sama diagnozujesz i leczysz panleukopenię?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto cze 03, 2008 11:54

No wiesz, sama pisałaś, że niektórzy weci nie umieją zdiagnozować, a ja popatrz .... umiem rozpoznać objawy oraz wiem, co się podaje zwierzętom, co do których istnieje ryzyko panleuko....
Ponieważ wiem, że miarodajne jest badanie krwi, pojechałam w niedzielę do lecznicy.....

Ponieważ z ehm - pewnych powodów zabrakło wsparcia finansowego, a ja wczesniej deklarowałam pomoc - co miałam zrobić?

Dodam jeszcze, że o objawach dowiedziałam się w sobotę i natychmiast podjęte zostało leczenie..... Skonsultowałam się z kimś, kto zna się na kotach i dostałam informację, że mam natychmiast podać leki... nie wolno czekać do niedzieli...

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Wto cze 03, 2008 12:02

Never pisze:No wiesz, sama pisałaś, że niektórzy weci nie umieją zdiagnozować, a ja popatrz .... umiem rozpoznać objawy oraz wiem, co się podaje zwierzętom, co do których istnieje ryzyko panleuko....
Ponieważ wiem, że miarodajne jest badanie krwi, pojechałam w niedzielę do lecznicy.....

Ponieważ z ehm - pewnych powodów zabrakło wsparcia finansowego, a ja wczesniej deklarowałam pomoc - co miałam zrobić?

Dodam jeszcze, że o objawach dowiedziałam się w sobotę i natychmiast podjęte zostało leczenie..... Skonsultowałam się z kimś, kto zna się na kotach i dostałam informację, że mam natychmiast podać leki... nie wolno czekać do niedzieli...


No to w końcu sama umiesz rozpoznać panleuko, czy ten ktoś kto się zna na kotach ci je zdiagnozował i powiedział że masz podać?
To było pytanie retoryczne, nie musisz odpowiadać.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Wto cze 03, 2008 12:05

Tak odnośnie tego, że nie wiesz, który lekarz i która techniczka zachowały się tak nieprofesjonalnie - na stronie lecznicy są zdjęcia wszytskich pracowników i rozpiska dyżurów wetów - może w ten sposób łatwiej będzie sobie przypomnieć, kto to był?
Bo ja tylko tam chodzę - i chciałabym wiedzieć, kogo mam ewentualnie unikać - jeśli to wszytsko wydarzyło się naprawdę...

Patsy

Avatar użytkownika
 
Posty: 2526
Od: Wto sty 15, 2008 22:12
Lokalizacja: Wawa MoKotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 22 gości