Owszem, wszystko ładnie się zagoiło, brzuchalek jeszcze oczywiście trochę łysy

Eleven do tej pory nie wyje, większej poprawy nie ma. Dodatkowo znów zaczyna tolerować słoniowe dawki benzodiazepin, co mnie trochę niepokoi, ale może nie będzie tak źle. Jedno jest pewne - poprawiły się dodatkowo relacje pomiędzy Eleven, a resztą stfforów - co prawda o przyjaźni mówić nie mogę, ale nie ma już tego wiecznego fukania na każdym kroku, potrafią spać obok siebie.
A Luśka, choler jeden, urządziła mi palec wskazujący w prawej łapce - wbiła pazurek na przegubie jak się najdalej dało i poza kilkoma ml krwi straciłem gratis nieco czucia we fragmencie palca, musiała nieźle przypadkiem wycelować

Trochę dziwnie się przez to pisze, muszę się jeszcze pouczyć

Luśka ma za karę zakaz wylizywania talerzy, to dla niej chyba najgorsza ewentualność

Do tej pory robiła często za przenośną pseudozmywarkę
Paskudy mają od jakiegoś czasu nową tymczasową "zabawkę" - Smerfikowego gluta. Eleven na gluta burczy i fuka, reszta bawi się ile wlezie, mordują się okrutnie i łapią nawzajem ogony na piętrowym drapaku

Mimo wszystko glut jest "uniwersalny" - umie się z kotami bawić, ale sporo czasu spędza bez ich towarzystwa - ulubiona miejscówka: przestrzeń pomiędzy parapetem, a kaloryferem - dosłownie 10cm wysokości

Jak jej jest tam wygodnie - nie mam zielonego pojęcia - do tego chyba momentami trochę za gorąco, ale jej to najwyraźniej nie przeszkadza

Może ktoś reflektuje na takiego "uniwersalnego" gluto-cotffora?
