Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 20, 2007 16:46

Ale przecież nie musicie.
Poza tym wydaje mi sie, że w moim mieszkaniu siwo od dymu nie jest. Agalenora, jest siwo?
I wydaje mi sie jednak, że jak jest siwo, to jakaś patologia palarnicza jest, bo jeszcze nigdy czegos takiego nie widziałam.
Pipsi ♡ 24 marca 2016 [']

Pipsi

Avatar użytkownika
 
Posty: 4289
Od: Pon paź 16, 2006 11:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 20, 2007 17:00

Pipsi pisze:I wydaje mi sie jednak, że jak jest siwo, to jakaś patologia palarnicza jest, bo jeszcze nigdy czegos takiego nie widziałam.


To wpadnij do mojej mamy z wizytą, zwłaszcza w zimie, jak w jej "dużym" 16 metrowym pokoju siedzi przy stole z trzema fąfelami, każda papieros w zębach a okienko-szparka na 1 cm, bo mróz i ciepło ucieka...
Tylko nie wiem, jak mogłabym zadać takie pytanie, chętnej osobie. Palacz palaczowi nie równy...

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Wto lis 20, 2007 17:24

Mimisia, to nie pytaj. Opowiedz cos w stylu. A wie Pani jaka mi sie ostanio historia przytrafiła. Wzięłam kota od koleżanki na przetrzymanie, a ten tak okropnie śmierdział paqirosami. Co za nieospowiedzialni ludzie, przeciez kot może na astmę zachorować.
I obserwuj reakcję.
Pipsi ♡ 24 marca 2016 [']

Pipsi

Avatar użytkownika
 
Posty: 4289
Od: Pon paź 16, 2006 11:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 21, 2007 18:38

Witam, od początku śledzę ten temat, choć nie jestem domem tymczasowym. Tzn. dwa razy myślałam, że jestem, ale te zwierzaki zostały u mnie i mieszkają z pozostałymi " znaleziskami "
Ostatnio znalazłam mamę z dwoma kociątkami i przez chwilę byłam skłonna poszukać domu dla maluchów, i przy tej okazji zadałam pytanie moim, przymierzającym się znajomym: Czy biją swoje dzieci?
Zapytałam o to, bo niedawno pewna ośmiolatka opowiedziała mi, jak to przylała Śniegusiowi, " żeby zapamiętał raz na zawsze "- tak wyjaśniła. Śnieguś jest słodki i malutki.
Wyjmował jedzenie z miseczki na podłogę i dopiero zjadał.
A dziewczynka obrywa od rodziców.

wania71

 
Posty: 4234
Od: Pt maja 19, 2006 17:17

Post » Śro lis 21, 2007 19:55

Ad. palenie - bardzo cenne, nie przyszło i go głowy, choć moja Pusiunia ma uczulenie na dym - kaszlała po wizytach palącej pani do sprzątnia, długo nie mogłam skojarzyć skutku i przyczyny, ciągłam ją po lekarzach. :oops:

Ad. bicie dzieci - ze sposobu, w jaki dzieci traktują na spacerach swoje psy, można sporo wywnioskować o stosunkach w domu, ale nie umiałabym spytać tak bezpośrednio o bicie dzieci :(
Ostatnio edytowano Pt lis 23, 2007 9:13 przez kalewala, łącznie edytowano 1 raz
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 21, 2007 22:09

Bardzo cenny wątek, przeczytałam od deski do deski, wiele cennych rad i sposobów na sprawdzenie i ewentualne spławienie :lol: Dziękuję wszystkim!

Ja najbardziej boję się telefonów w sprawie kociaków i dlatego do tej pory miałam tylko dorosłe na tymczas. Telefonów mało, ale raczej od sensownych osób, choć i ludzie do natychmiastowego odstrzału się trafiali :twisted:

Co do pytania: "Czy bijesz swoje dzieci?", to moim zdaniem jest ono pozbawione sensu. Żyjemy w społeczeństwie, w którym tego typu zachowania nie mają publicznego poklasku. Nawet jeżeli ktoś uważa, że bicie dzieci jest słuszną metoda wychowawczą, to raczej się do tego nie przyzna przed obcą osobą. Raczej zatai ten fakt. Ja choć nie mam dzieci, poczułabym się obrażona tego typu pytaniem. Nie wspomnę już o tym, ze niektórzy nie mają dzieci, chociaż by chcieli, albo jeszcze gorzej mieli dziecko i je stracili. Jak poczują się tacy ludzie, gdy zada im się pytanie "Czy bijesz swoje dzieci?"?
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Czw lis 22, 2007 20:08

Genowefo, przeczytałaś od deski do deski, a zechciałaś wyróżnić mój skromny pościk - czuję się cokolwiek zakłopotana. Nie umknęło pewnie Twojej uwadze, ze nie mam wprawy w wypowiadaniu się na forum i pewnie rzeczywiście zdarzy mi się napisać coś bez sensu.

Jak wspomniałam, nie mam również wprawy w zadawaniu komukolwiek jakichkolwiek pytań , odważyłam się, bo to byli moi znajomi, którzy mają dzieci i byłam świeżo po rozmowie ze wspomnianą ośmiolatką. To pytanie pewnie wydało im się obcesowe i równie dziwaczne, jak pytania o zabezpieczenie okien, dobrą karmę, czy kastrację.

Z przykrością stwierdzam, że niestety żyję w zupełnie innym społeczeństwie niż Genowefa - przez osiem lat pracowałam z małymi dziećmi, w piętnastoosobowej grupie z trudem znajdowałam dwie, trzy osoby, które nie obrywały od rodziców. Mocniej lub słabiej, w prozaicznych sytuacjach.
Chodzi mi o zwykłą cierpliwość, by kolejnego siku, czy kupki na czystej pościeli nie rozwiązywać najprostszym i najbardziej nonsensownym sposobem, czyli biciem.

Szczerze podziwiam osoby, a zatem i Ciebie Genowefo,które biorą na siebie ciężar znalezienia odpowiedniego człowieka, zwłaszcza, że mnie podejrzany wydaje się każdy, kto szuka zwierzaka przez ogłoszenia, bo przecież wystarczy wejść do piwnicy, przejść obok śmietnika, zajrzeć do rowu...jak zwykle przesadzam :oops:

wania71

 
Posty: 4234
Od: Pt maja 19, 2006 17:17

Post » Czw lis 22, 2007 20:57

Wania71, nie przesadzasz chyba, bo ja mam podobne odczucia. Jakoś nigdy nie miałam problemu ze znalezieniem kota. :wink:
A że teraz mam dom pełen pokręconych charakterów, to już naturalna konsekwencja tego pierwszego. Bo jakoś miałam zawsze opory przed szukaniem domu kotu, który gryzie bez wyraźnego uprzedzenia albo ucieka przed wyciągniętą ręką (tu ogromne ukłony dla MartyG, która adoptowała strachulca Piórka). I miałabym strasznego kaca, gdyby taki kot wyszedł ode mnie i wrócił jeszcze bardziej pokręcony.
A Twój post o Śniegusiu do tej pory nie daje mi spokoju. Mam paskudną wyobraźnię i widzę na jego miejscu kochanego, ufnego tymczaska Niuńka... :(
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Czw lis 22, 2007 23:30

I właśnie dlatego ja bym się mocno zastanowiła nad domem z dziećmi. Pracuję z nimi od wielu lat i jeśli chodzi o zwierzęta to najgrzeczniejszemu i najbardziej bystremu dziecku nie powierzyłabym nawet muchy. Dziecko wcale nie musi być bite, aby znęcać się nad zwierzęciem. Czasem chce po prostu poczuć swoją siłę, przewagę, władzę i jest wówczas zdolne do znęcania się. Jasne, że nie wszystkie dzieci takie są. Ale nie sposób według mnie odróżnić, które dziecko pod nieobecność rodziców uderzy zwierzę, a które nie uderzy. Wierzcie mi, że znam zupełnie prywatnie dzieci, które nie są bite w domu, które mają mądrych, wspaniałych rodziców, a jednak drzemie w nich uśpiony potworek. Ot, jeden z moich uczniów - biedne niepełnosprawne chudziątko o niewinnych oczkach rozpromieniających się na widok kotka czy szczeniaczka... A usiłował ostatnio ukamienować jeża. Inny niepełnosprawny - rodzice kupili psa, żeby się dziecko odpowiedzialności uczyło, żeby miało przyjaciela. Dziecko (12 lat) przywiązało psa do drzewa i rzucało w niego kamieniami. Gdyby nie sąsiad, pies skończyłby jak Ozzy. Dlaczego piszę akurat o niepełnosprawnych?? Bo z nimi najwięcej przebywam. Nie uwierzyłabym, gdybym nie była z nimi tak blisko. Dzieci bez dysfunkcji nie są lepsze. Mnóstwo na pewno wśród nich dobrych, wrażliwych istot, ale obawiam się, że nikt nie jest w stanie ocenić tego na pierwszy rzut oka. Obawiam się, że byłabym strasznym domkiem tymczasowym i nie wydałabym kota żadnemu domowi z dziećmi - dziećmi, których wcale nie znam. Taka smutna prawda. Zaraz wiele osób napisze, że wychowywało się w domach pełnych zwierząt, że gdyby nie tamte zwierzęta, dziś nie miałyby te osoby takiej wrażliwości. Wierzę. Sama też wychowywałam się ze zwierzętami. Są dobre domy pełne dzieci i zwierząt. Niemniej jednak, ja bym się nie odważyła. Nie oddałabym zwierzęcia w pobliże zupełnie mi obcego dziecka. Żywa istota nie zasługuje sobie na to, by ktokolwiek czegokolwiek się na niej uczył - wrażliwości, odpowiedzialności i Bóg wie, czego jeszcze. Żadne zwierzę nie zostało stworzone po to, by być materiałem do nauki. Dzieci są rozmaite: jedne faktycznie czegoś się tam nauczą, drugie - zamęczą lub będą bić okazując swoją przewagę. Nie ryzykowałabym. Lepiej by 100 porządnych dzieci wychowywało się bez zwierząt, niż aby jedno zwierzę trafiło w ręce oprawcy. Jeśli dziecko ma wyrosnąć na porządnego człowieka, to bez zwierzęcia w domu też na takowego wyrośnie, zaś zwierzę przygarnie w życiu dorosłym. Jeśli zaś dziecko jest małym okrutnikiem, to zwierzę będzie cierpieć a nic tego okrucieństwa nie zmieni.
Aniada
 

Post » Pt lis 23, 2007 0:16

Jedna i ważna zasada: dziecka się nigdy nie zostawia samego! Dla dobra dziecka i jego otoczenia. Jeśli tej zasady się przestrzega zwierzęta są bezpieczne.
Ja mam duże dzieci 6 i 8. Nie zostawiam ich nigdy samych. Taką mam zasadę.

kavala

 
Posty: 3966
Od: Pt lip 27, 2007 21:28
Lokalizacja: okolice Krakowa

Post » Pt lis 23, 2007 0:20

Aniada,

Nie demonizujmy dzieci. Nie wszystkie dzieci są przecież takie złe i sadystyczne, jak opisujesz.

No bo powiedz - co czyni nas 'dorosłymi'?

Wiek?

Czasem dorośli bywają potwornie niedojrzali.

Rozmawiam z osobami dorosłymi, często starszymi ode mnie... i mam wrażenie, że mogliby uczyć się od niektórych znanych mi dzieci.

Odpowiedzialności, szacunku, wrażliwości itp.


Piszesz, że dzieci miewają skłonności sadystyczne. Dorośli niestety też.
Kto zagwarantuje mi, że facet po 30-tce nie ma problemów sam z sobą i skłonności sadystycznych?

Na pierwszy rzut oka łatwiej ocenić dziecko, niż dorosłego, wierz mi..

dorośli - niestety - potrafią je lepiej maskowac.


Ja nie przekreślam domów z dziećmi:

Atutem jest:

Jeżeli czuję, mam wrażenie, ze mam świetny kontakt z rodzicem

Jeżeli w domu były / są zwierzaki.

To, w jaki sposób dziecko mówi o nich.

To, w jaki sposób na nie reaguje


Aha. Piszę to jako ktoś, kto wychował się ze zwierzętami. Moze gdyby od dziecinstwa nie towarzyszyły mi zwierzaki dziś nie latałabym po krzakach z klatką-łapką. Miałabym to w nosie, miałabym w nosie, czy jakiś kot umiera z głodu lub zimna.
Bo przecież 'świata się nie zmieni' i inne sprawy są w życiu ważniejsze, nie?

Mamo, dziękuję.

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Pt lis 23, 2007 8:32

Chciałabym demonizować, ale tego nie robię. Pies przywiązany do drzewa jako cel dla kamieni jest faktem, faktem są wyrzucone PRZEZ dzieci na śmietnik małe kotki w mojej miejscowości, faktem jest niedosłysząca dziewczynka, która pozbawiła własnego kota ogona - znam ją i codzień z nią rozmawiam, żałosnymi faktami są moje godziny wychowawcze nt. szacunku do zwierząt i zwierząt w domu, na których stale słyszę, "bo mi się znudził/-a".
Piszę o dzieciach, a nie od dorosłych, bo z nimi mam stale i wciąż kontakt.
Aniada
 

Post » Pt lis 23, 2007 11:26

Aniada pisze:Chciałabym demonizować, ale tego nie robię. Pies przywiązany do drzewa jako cel dla kamieni jest faktem, faktem są wyrzucone PRZEZ dzieci na śmietnik małe kotki w mojej miejscowości, faktem jest niedosłysząca dziewczynka, która pozbawiła własnego kota ogona - znam ją i codzień z nią rozmawiam, żałosnymi faktami są moje godziny wychowawcze nt. szacunku do zwierząt i zwierząt w domu, na których stale słyszę, "bo mi się znudził/-a".
Piszę o dzieciach, a nie od dorosłych, bo z nimi mam stale i wciąż kontakt.


Aniado, współczuję Ci, że masz do czynienia z takimi dzieciakami 8O Może nie mam czego Ci współczuć, pewnie masz do tego powołanie, ale ja bym chyba znienawidziła te potwory za to co robią. Jestem pod tym względem chyba zbyt prosta...
Ja bym oddała kota do domu z dzieckiem starszym-takim minimum 10 lat, no i zdrowym psychicznie, bez ADHD i innych zaburzeń. Tylko wątpię, czy gdybym zapytała kandydata na dom dla kota, czy jego dziecko nie ma zaburzeń, to by ten ktoś nie trzasnął słuchawką...

Ogólnie jestem przeciwna wszelkiego rodzaju felinoterapii czy dogoterapii jeżeli ma się odbywać kosztem zwierzęcia. Ja chyba po prostu bardziej kocham zwierzęta niż ludzi, co też może być uważane jako pewnego rodzaju odchył od normy...

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Pt lis 23, 2007 11:43

Mimisiu, ze mną jest podobnie. Pracuję w szkole, do której mają obowiązek uczęszczać dzieci z nienajlepszych dzielnic (taki nieciekawy rejon) oraz dzieci z dysfunkcjami. Usilnie szukam innej pracy, bo sama nie daję już rady. I nie chodzi tu tylko o zwierzęta. Mam swiadomość tego, że mogę być nieobiektywna, ale nic na to nie poradzę. Mam takie, a nie inne doświadczenia i dlatego nigdy nie będę DT. Nie oddałabym kota. Chyba, że komuś dobrze znanemu. Kryteria miałabym za ostre, zwłaszcza a propos dzieci. Nie uważam, aby mój dystans do nich powodował bycie gorszym człowiekiem. Nie wybierałam sobie pracy, bo w naszym mlekiem i miodem płynącym kraju nie za bardzo jest w czym wybierać. Zdaję sobie spawę, że obraz dziecka w mojej głowie jest nieco skrzywiony, ale owo skrzywienie zrodziło się z FAKTÓW, z tego co widziałam i słyszałam, a nie z tego, co sobie wymyśliłam. Teraz, gdy mam pracę, usilnie rozglądam się za inną, spokojniejszą i pozwalającą nieco łagodniej spojrzeć na dzieci. Mi samej jest z tym ciężko.
A zwierzęta w moim domu zawsze były traktowane dobrze, z szacunkiem jak pełnoprawni członkowie rodziny.
Aniada
 

Post » Pt lis 23, 2007 11:56

Współczuję doświadczeń. Tez mam do czynienia z dziećmi, ale trafiam widocznie na bardziej wrażliwe, normalne dzieci... :roll: Takie, które czasem nie rozumieją, czasem nie potrafią, czasem sobie nie radzą i potrzebują wskazówki, co zrobić, żeby być dobrym i kochanym dzieckiem. Jeszcze nie spotkałam takiego, które chce być złe i nieakceptowane... Pewnie, ze trzeba być uważnym, ale przekreślanie dzieci, bo nie spełniają naszych oczekiwań... To, jakie sa dzieci zalezy tylko od tego, jakich dorosłych spotkaja na swojej drodze, prawda?
Jeżeli pływanie wyszczupla, to co wieloryby robią źle?

zuzola

 
Posty: 645
Od: Śro kwi 20, 2005 12:37
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 34 gości