Jestem:
Mała wyżej napisała wpisy z książeczki Bródki więc tylko dodam:
Dzisiaj idę z Bródką na drugi zastrzyk uodparniający.
Kupek i sio nadal nie ma, ale rano Bródka trochę skubnęła suchego Royalka

. Dobrze zrobiłam, że wymieniłam jej budkę na odkryte legowisko, bo maleńka zaczyna sie odblokowywać psychicznie. Wczoraj spędziłam "w parterze" z godzinkę i miziałam, miziałam, miziałam i... Bródka zaczęła się tak słodko wyginać i w końcu podsunęła również brzusio do miziana

(słodkie stworzonko). Trochę sobie "pogadałyśmy" tzn. ja gadałam a ona mruczała, fajnie było.

Wymiotów już nie było (lekarstwo przeciwwymiotne pomogło). Umówiłam się z wetem, że jak Bródka nie zacznie sama jeść, to będę ją karmić sondą bezpośrednio do żołądka, trochę się tego boję, ale podobno to nie takie trudne, więc nabędę następne umiejętności (człowiek całe życie się uczy, a co ja też mogę

).
Bródka już nie leży cały czas. czasami siada w tym legowisku i obserwuje otoczenie, myślę, że to dobry znak.
W domu nie kichała, ropy z noska też nie zauważyłam, więc to może tylko przeziębienie.
Żeby tylko zaczęła sama jeść...