No i pierwsza łapanka została zakończona sukcesem, dziecko blondi złapało dzisiaj oswojonego mniej więcej półrocznego kocurka. Postanowiłam wziąć go do siebie, bo jest oswojony i młodziutki (a na podwórku zimno,,,,). Kocurek został nazwany tymczasowo Filonem. Jutro kocio musi pojechać na kastrację, bo niebezpiecznie trzęsie już ogonkiem, musi też być zostać odpchlony fiprexem, bo zwykły spot-on z zoologicznego nie pomógł

Wycięłam mu kilka kołtunów z gumy do żucia i Filon wygląda całkiem dobrze. Mam wrażenie,że ma lekko podwyższoną temperaturę ale nie przejmuję się tym bardzo, bo jest wesoły, ma apetyt i skutecznie odwiedził kuwetę

Jest bardzo przymilny, ciągle chciałby się głaskać. Tabletkę na robale połknął bez najmniejszego marudzenia.
A oto Funky Filon:
