Długa droga do Domu...

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Sob kwi 21, 2007 7:40

piotr.w68 pisze:
Femka pisze:Maju, masz całkowitą rację, należy edukować. Ale ja nie jestem pedagogiem z powołania. Temperament też nie ten, niestety. I jeśli czytam, że przez cały wątek dziewczyny spokojnie i cierpliwie tłumaczą takiej właśnie właścicielce "hodowli" kotów nierasowych, a ona im odpowiada, że to jest naturalna konkurencja z kotami piwnicznymi, to nie wytrzymuję i oświadczam, że według mnie ta osoba ma blokadę intelektualną. I tyle.

:?:
...., ale blokady finansowej prawdopodobnie nie ma :evil: i to jest przerażające :evil: .Piotr W.


dokładnie.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90960
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob kwi 21, 2007 8:31

Dopiero znalazlam czas, zeby przeczytac watek Plisiuni :oops: Nawet nie wiesz, jak bardzo sie ciesze, ze ona jest u Ciebie i wreszcie po latach wegetacji ma szanse na pelnie kociego szczescia. Pani Ala (opiekunka z przytuliska) uwazala, ze kicia nie nadaje sie do oddania, bo ma juz swoje lata, jest specjalnej troski etc. Ale Plisia za kazdym razem, kiedy bylismy w przytulisku prosila mnie o swojego ludzia, wpatrywala sie we mnie swoimi zaplakanymi slepkami i obejmowala lapkami za szyje. Wiedziala, ze jednak ktos na nia czeka :) Piekny watek, bede zagladac i trzymam kciuki za Twoja nowa bidulke :ok:
Obrazek

mary2004

 
Posty: 2814
Od: Śro wrz 15, 2004 20:41
Lokalizacja: Opole

Post » Nie kwi 22, 2007 15:54

Bardzo się cieszę, że podjęliście dyskusję. Dziękuję za wszystkie odpowiedzi i cieszę się również, że mamy wspólny cel. Może i popadłam w moralizatorski ton, a nawet trochę specjalnie ;) Ja sama nie należę do ludzi cierpliwych, a już napewno nie do cichych :lol: Ważne, że cel mamy wspólny!

Mary 2004, cieszę się, że odwiedziłaś mój wątek :)
Plisieńka ma się świetnie i BARDZO DOBRZE, ŻE SZUKAŁAŚ DLA NIEJ DOMKU. To najczulsza koteczka na świecie. Nie da się ubrać w słowa jej miłości i oddania. Nie da się opisać zaufania jakim mnie darzy! Plisia każdym swoim spojrzeniem, każdym ruchem w moim kierunku, każdym dźwiękiem mówi: jestem twoja, rób co chcesz. Nawet jak czegoś nie lubi (czyszczenie uszu, obcinanie pazurków czy kąpiel), to poddaje się cała. To tak jakbym miała żywą lalkę. Plisi należy się wszystko co najlepsze i staram się właśnie to, a nawet więcej jej dać.

Ps. Plisiuńkowe oczka już nie są zapłakane. Wetka powiedziała, że cuda się zdarzają i widać kotka jest w świetnej kondycji psychicznej. :D
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie kwi 22, 2007 16:03

zarejestrowanie hodowli nie jest gwarancja etyki hodowcy :(
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15935
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Nie kwi 22, 2007 16:29 Przy niedzieli

A życie rodzinne toczy się leniwie przy niedzieli. Koty jak zwykle wpasowane w meblostan, leniwie spoglądają spod przymkniętych powiek. Od czasu do czasu słychać jakiś syk i czasem coś przemknie z prędkością światła, ale ogólnie jest cisza i spokój, aż nudno!
Piastka jest coraz spokojniejsza i coraz mniej przeszkadza jej obecność kotów w tym samym pomieszczeniu, o ile to nie jest JEJ pokój. W celach wychowawczych, zamknęłam więc tę ostoję i rzuciłam czarnulę na pastwę trójcy... I znowu kicia wygrywa! Paskuda odmówiła jedzenia w innym pomieszczeniu niż dotychczas. Koniec i kropka! Dobrze, że przegrywam tylko pojedyncze rundy a nie całą batalię.
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 24, 2007 14:19 Rozliczenie

Dziś zaksięgowałam przelewy na Piastunię od:
Jopop - 41,00
Amelle 1 - 35,00

Bardzo Wam dziękuję dziewczyny :!:
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 24, 2007 14:24

przelew ode mnie nie jest przelewem ode mnie:) tylko rozliczeniem z poprzedniego wątku Piastki:)

jak blizny - widać jakiekolwiek zmiany?
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 24, 2007 14:44

Jopop, wiem, niemniej jednak w tym momencie był to przelew od Ciebie :)
Blizny mają się jakby lepiej. Tzn są mniej suche. Wetka powiedziała, że całkiem nie zarosną, a to co tam wyrośnie może mieć nawet biały kolor. Tak czy siak Piasteczka wygląda bardzo dobrze. Futerko ma wyraźnie ładniejsze. Czy gęściejsze - nie wiem ale napewno bardziej lśniące i miękksze w dotyku. :)
O poczynaniach kici napiszę wieczorem, a mam dziś o czym pisać... :D
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 24, 2007 15:53

:D Czekamy na dobre wieści.
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Wto kwi 24, 2007 23:43 Ten pierwszy raz

Znacie to uczucie, kiedy dziecko idzie pierwszy raz do przedszkola albo do szkoły? Ja mam to już za sobą. Moje dzieci przeszły przez to bardzo łatwo – bez płaczów i lamentów, więc i ja jakoś to przeżyłam. Śmiałam się, że mam cygańskie dzieci i wszędzie je mogę zostawić. Dziś jednak miałam kolejny taki „pierwszy raz”, w dodatku chyba najbardziej stresowy...
Rano jak zwykle Piasteczka rozdarła paszczę o wypuszczenie jej z pokoju. Wypuściłam więc, pomiziałam i dałam żarełko. Chciałam ją namówić do zjedzenia w kuchni ale jakoś nie bardzo dawała się przekonać, że właśnie to miejsce najbardziej nadaje się na stołówkę. Dzieci poszły do szkoły, a ja zaczęłam szykować się do wyjścia. Ponieważ miało mnie dłużej nie być w domu, to chciałam zamknąć czarnulę w pokoju... O nie! Piastka posmakowała większej przestrzeni i z całą stanowczością odmówiła „aresztu”. Płakała w niebogłosy i drapała w drzwi. Co było robić? Wypuściłam potwora. Pełna obaw zostawiłam wszystkie koty razem i wyszłam z domu. Ponieważ Psotka nic sobie nie robi z syków Piastki, a Plisia dostojnie ją ignoruje – tu nie bałam się zatargu. Jednak Totuś okropnie boi się czarnej damy, co ta skrzętnie wykorzystuje. Niech no tylko kocurek spróbuje przejść obok Piastuni! Kicia natychmiast się zrywa i goni Totka ze strasznym sykiem. Nie ma co się czarować – konflikt jest.
Kiedy więc wracałam do domu, nie byłam pewna czy mam do czego w ogóle wracać. Podchodząc pod drzwi mieszkania, miałam wizje krwawej jatki. Otworzyłam drzwi... Totuś na posterunku, Psotka zaraz przybiegła, Plisia z pokoju zawołała to swoje „aaa”. Po chwili, bardzo powoli wynurzyła się i Piastka. Z pewnym niepokojem zerknęła na szeleszczące w mojej ręce reklamówki ale owinęła się wokół moich nóg, za co nagrodziłam ją długimi głaskami. Pierwsze emocje opadły. Rozglądnęłam się po mieszkaniu i o dziwo wszystko było na swoim miejscu. Popatrzyłam na koty... Wyczułam pewne napięcie lekko ocierające się o strach. Tylko czego mogły się wystraszyć? W dodatku wszystkie cztery! Nie znalazłam przyczyny, więc postanowiłam nie zawracać sobie tym głowy, tylko obserwować dalej. Koty pobiegły na balkon obwąchać lobelię, którą im kupiłam, a Piastunia zabrała się za jedzenie... w kuchni! No proszę – kolejny kroczek do przodu.
Przez cały dzień nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło. Czarna lady zajęła się najbardziej pasjonującą dla kota rzeczą, czyli spaniem. Zmieniała tylko co jakiś czas miejsce - raz na półce, a raz pod stołem. Ach, i dwa razy pogoniła Totka. Za to chwilę temu postanowiła z własnej inicjatywy wskoczyć mi na kolana. To dopiero wielki krok na przód!
Teraz czaka mnie noc. Pierwsza noc z Piastką i pozostałymi kotami razem. Ciekawe jakie tym razem wytwory wyobraźni dostarczy mi mój mózg...
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro kwi 25, 2007 8:56

Zainteresowanych informuję, że przeżyliśmy!!!

Piastka trochę nieswoja, reszta kotów w stanie gotowości. Nie obserwuję zachowania typu cisza przed burzą, więc mniemam, że jest O.K. :lol:
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro kwi 25, 2007 9:16

:ok:

ściskam i głaszczę futerka :lol:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90960
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Śro kwi 25, 2007 18:49

M@ja jesteś :king: . A może zaczarowałaś czymś kicię, przyznaj sie lepiej?? :lol:
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Śro kwi 25, 2007 19:53

Fajna ta czarownica, prawda? :D
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Śro kwi 25, 2007 22:19

Modjeska, czaruję i czaruję ale egzamin dla czarownicy pewnie jeszcze nie prędko zdam.
Dziś nie wydarzyło się nic, co warto byłoby opisywać. Koty po prostu uczą się ze sobą żyć. Konflikt Toto - Piastka jest wciąż na tym samym poziomie, choć może lekko jakby z tendencją spadkową. Oboje potrzebują sporo czasu.
Ciekawa jestem jak Wy sobie radziliście w podobnych sytuacjach?
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: misiulka i 94 gości