Os.Piastów Kraków-Koty Rustie i Babci.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lut 16, 2007 18:07

KaśkaGM pisze:Jeśli chodzi o Eti - to czy podałyście jej Provere ??
Jeśli tak to jak ?? Na "wyciszenie" podaje sie po 1/2 tabletki przez 3 dni ...
U nas "zadziałało" bezblędnie ;)
Ale jeśli już tak bardzo nie przeszkadza to ... :) Fajnie jest mieć "gołąbka" w domku :D

nie podałam
w porównaniu ze zeszłorocznym
wpadającym w ultradźwięki
wyciem Lucjusza
Eti grucha jak anioł
posiusiała kanapę tylko jeden raz

loozik 8)
Obrazek

Amidalka

 
Posty: 4512
Od: Czw cze 10, 2004 14:46
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lut 16, 2007 18:07

Chiara pisze:Whiskas, whiskas i jeszcze raz whiskas :twisted:

8O :twisted: :lol:
Obrazek

Amidalka

 
Posty: 4512
Od: Czw cze 10, 2004 14:46
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lut 17, 2007 9:43

wyglada na to że nie tylko przed tym stukniętym karmicielem trzeba łapać ale i przed P. Karmicielką :?

wczoraj zadzwoniła do mamy ze ona rezygnuje z łapanek kotów, ponieważ zbytnio się denerwuje widząc jak ten kocur się w klatce szamotał i wogóle nic nie zjadł od rana i musiał siedzieć o głodzie aż nie pojechał do weterynarza...i to jest takie okropne, straszne i tak jej było żal....i ona nie chce krzywdy kotom robić :evil:

czuję tu podpuszczanie ze strony tego karmiciela....

ale nie żal im widzieć kolejne kociaki rozjechane przez samochody, zabite pod maskami, zadręczone przez dzieciaki.....
sama karmicielka mówi że ta białoczarna ma zawsze po 6 kociątek a potem nie wiadomo co sie z nimi dzieje, całe łapanki raczyła nas opowieścami o krzywdach kotów......

nie rozumiem :(
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Sob lut 17, 2007 12:34

bo ludzie to durnie. wczoraj odbyłam taką rozmowę z dziewczyną, która mi dziczki do sterylki pokazała: szkoda że już sobie nigdy nie pobzyka
ja na to, że kotki nie odczuwają przyjemności seksualnej
ona - a bo to wiadomo
ja wiadomo na pewno
ona - ale szkoda, że już sobie nie pobzyka
:roll:
i co robić? ręce opadają normalnie

aania

 
Posty: 3258
Od: Pt lis 11, 2005 22:48

Post » Sob lut 17, 2007 14:24

berni pisze:wyglada na to że nie tylko przed tym stukniętym karmicielem trzeba łapać ale i przed P. Karmicielką :?

wczoraj zadzwoniła do mamy ze ona rezygnuje z łapanek kotów, ponieważ zbytnio się denerwuje widząc jak ten kocur się w klatce szamotał i wogóle nic nie zjadł od rana i musiał siedzieć o głodzie aż nie pojechał do weterynarza...i to jest takie okropne, straszne i tak jej było żal....i ona nie chce krzywdy kotom robić :evil:

czuję tu podpuszczanie ze strony tego karmiciela....

ale nie żal im widzieć kolejne kociaki rozjechane przez samochody, zabite pod maskami, zadręczone przez dzieciaki.....
sama karmicielka mówi że ta białoczarna ma zawsze po 6 kociątek a potem nie wiadomo co sie z nimi dzieje, całe łapanki raczyła nas opowieścami o krzywdach kotów......

nie rozumiem :(


Trzeba jej tłumaczyć używajac przyładów przemawiających do wyobraźni. Cierpliwie do konca akcji. I nawet nie dopuszczać myśli o przerwaniu kastrowania. Mów jej o umierających kociakach i o kocich stadach, które sobie żyją wykastrowane, nie mnożą się, wzbudzają mniej agresji w mieszkańcach. Na pewno dacie radę, jej też zależy na tych kotach. Dzień po dniu wynosi im jedzenie przecież. Musi się udać!

Powodzenia :ok: :ok: :ok:

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Nie lut 18, 2007 14:32

Chiara pisze:
berni pisze:wyglada na to że nie tylko przed tym stukniętym karmicielem trzeba łapać ale i przed P. Karmicielką :?

wczoraj zadzwoniła do mamy ze ona rezygnuje z łapanek kotów, ponieważ zbytnio się denerwuje widząc jak ten kocur się w klatce szamotał i wogóle nic nie zjadł od rana i musiał siedzieć o głodzie aż nie pojechał do weterynarza...i to jest takie okropne, straszne i tak jej było żal....i ona nie chce krzywdy kotom robić :evil:

czuję tu podpuszczanie ze strony tego karmiciela....

ale nie żal im widzieć kolejne kociaki rozjechane przez samochody, zabite pod maskami, zadręczone przez dzieciaki.....
sama karmicielka mówi że ta białoczarna ma zawsze po 6 kociątek a potem nie wiadomo co sie z nimi dzieje, całe łapanki raczyła nas opowieścami o krzywdach kotów......

nie rozumiem :(


Trzeba jej tłumaczyć używajac przyładów przemawiających do wyobraźni. Cierpliwie do konca akcji. I nawet nie dopuszczać myśli o przerwaniu kastrowania. Mów jej o umierających kociakach i o kocich stadach, które sobie żyją wykastrowane, nie mnożą się, wzbudzają mniej agresji w mieszkańcach. Na pewno dacie radę, jej też zależy na tych kotach. Dzień po dniu wynosi im jedzenie przecież. Musi się udać!

Powodzenia :ok: :ok: :ok:


dzięki :D


Łapanie tych dwóch pozostałych kotów nadal będzie trwało. Myślałam że teraz pójdzie już szybko, bo udało się mi przewieść łapkę do krakowa i myślałam że pani karmicielka z mamą bedą codziennie rano ją wystawiać....już tyle zostalo zrobione, zostawienie tam kotnej kotki i malucha zniszczy cały nasz wysiłek.
Teraz niestety klatka pójdzie w ruch dopiero jak znowu będę w krakowie, nie chcę żeby mama sama łaziła po osiedlu

czyli kolejne łapanie w najbliższy piątek...to wszystko rozwleka sprawę w czasie a tego nie mamy zbyt wiele :( Pani zależy na kotach, ale jest bardzo podatna na wpływ tego durnego karmiciela...naopowiadał jej takich głupot... :evil: :evil:
szkoda że ona bardziej wierzy jemu niż nam, teraz traktuje nas jakbyśmy mieli zamiar krzywdę robić tym kotom....
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Pon lut 19, 2007 10:43

Trzymam żeby się udało :ok:
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon lut 19, 2007 17:19

W sobotę kastrowałyśmy 2 kocurki (oczywiscie oswojone są :roll: , zdecydowanie wolałabym łapać dzikie, cieżarne kocice, ale kobiety inteligentniejsze i wyzerają przynetę omijajac zapadkę :? )
- czarno-biały jeszcze jutro dostanie steryd (zapalenie dziąseł) i byc może bedzie super dom :D
- bury puchaty kocur dostanie ogłoszenia adopcyjne, jak tylko nie zapomnę porobić zdjęć :oops: Stan ok, oprócz tasiemca.

Bura koteczka-myszka zaliczyła już ostatnią kontrolę, odrobaczona, czeka na czwartek - wielki dzień przeprowadzki do nowego domu :D

Dzikusy z Kocięcarni wkrótce odzyskają wolność (jednego pytałam sie czy nie chciałby ze mną zamieszkać. Nie chce :twisted: )

Robimy przerwę do czwartku, bo wykończone jesteśmy. Przerwa teoretyczna, bo jutro po zabiegu trafi do nas dzikuska od Bungo, (na razie) w zaawansowanej ciąży.

A ja ciągle myślę, jak podejść karmicieli by chociaż nie przeszkadzali (bo na aktywną pomoc już nie liczę).

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lut 19, 2007 17:29

I jeszcze musze się wyżalić :roll:
Ja w sumie leniwa jestem i mało ambitna. Potrafię się zmobilizować na krótką metę, a potem mi sie już nudzi.

I sobie pomyślałam - ciachniemy te koty, a potem zrobię sobie dłuuugi urlop od sierściuchów.

A tutaj bbd2 stwierdziła, że tak na łapu-capu akcja to nie najlepszy pomysł, na sezon 2008 bedziemy lepiej przygotowane. I juz ustala harmonogram :strach:

Babcia (patrząc melancholijnie w okno): "koty osiedlowe to i tak male piwo, na działkach dopiero tragedia. Jakby tam zrobić akcję i wycinać stopniowo te setki bezdomniaczków..." :strach:

Boże, chroń przed szalonymi kociarami :strach: :wink:

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lut 19, 2007 19:15

Rustie pisze:I jeszcze musze się wyżalić :roll:
Ja w sumie leniwa jestem i mało ambitna. Potrafię się zmobilizować na krótką metę, a potem mi sie już nudzi.

I sobie pomyślałam - ciachniemy te koty, a potem zrobię sobie dłuuugi urlop od sierściuchów.

A tutaj bbd2 stwierdziła, że tak na łapu-capu akcja to nie najlepszy pomysł, na sezon 2008 bedziemy lepiej przygotowane. I juz ustala harmonogram :strach:

Babcia (patrząc melancholijnie w okno): "koty osiedlowe to i tak male piwo, na działkach dopiero tragedia. Jakby tam zrobić akcję i wycinać stopniowo te setki bezdomniaczków..." :strach:

Boże, chroń przed szalonymi kociarami :strach: :wink:


:ryk: :ryk: :ryk:

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Pon lut 19, 2007 19:19

Rustie pisze:W sobotę kastrowałyśmy 2 kocurki (oczywiscie oswojone są :roll: , zdecydowanie wolałabym łapać dzikie, cieżarne kocice, ale kobiety inteligentniejsze i wyzerają przynetę omijajac zapadkę :? )


Ja rzucam takim kotom whiskas tylko na zapadkę. Wtedy one biorą jedzenie do łapki i podnoszą do pyszczka, aż w końcu dotkną za mocno albo nacisną zapadkę pyszczkiem i trach :smokin:

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Pon lut 19, 2007 19:49

[i]Boże, chroń przed szalonymi kociarami :strach: :wink
Rustie, a Ty to niby kto? :?:
I na dodatek zarażasz, czego jestem przykładem. Buraska już w domu, najpierw bała się pod kaloryferem, potem wywabiłam ją Shebą. Zeżarła i zażadała więcej, więc dostała kurczaka z marchewką. Nie wiem, ile by zjadła, gdybym nie zaprzestała serwowania kolejnych porcji... Jadła, bała się i mruczała. Teraz siedzi za komodą i zastanawia się, czy Bungo ją zeżre czy nie. Ale się go raczej nie boi, bo się znają z podwórka - właściwie to on ją do mnie przyprowadził.
TŻ boli głowa więc poszedł spać i nic nie wie o nowej lokatorce. Jeśli jutro nie pojawię się tam gdzie trzeba, to znaczy że się obudził w złym humorze...

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lut 19, 2007 20:25

a próbowałyście surowe mięsko? albo gotowanego kurczaka może? dla nich po łyskaczu to będzie rarytas. ja guzik wiem, z moich kotów wnioskuję i tych półdzikich dokarmianych przeze mnie. suche w zasadzie olewają puszeczki jak z łaski, a jak sie pojawia mięsko to wszystkie takie 8O oczy mają. dzikuskę ze strychu prawie do ręki udało mi się zwabić kurczaczkiem właśnie. przepraszam, że sie wtrącam, same wiecie przecież :oops:

aania

 
Posty: 3258
Od: Pt lis 11, 2005 22:48

Post » Pon lut 19, 2007 20:28

Moja bura kandydatka do jutrzejszej sterylki siedzi mi właśnie na kolanach, wije się z rokoszy i zachłystuje mruczeniem Ona chyba chce być domowa :( Czy jest szansa na to, że znielubi mnie po zaniesieniu do weta? Bungo obrażony, nawet nie mruknie, tylko złowrogo pomiaukuje, choc kici się nie czepia - raczej ma coś do mnie :evil:

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lut 19, 2007 20:38

ja też to mam. moja dziczka od chwili kiedy trafiła do mnie przeżywa ekstazę. i tym sposobem ja mam mruczące biurko i szfę, a moje dziecko mruczące łóżko a ja dodatkowo problem, jak namówić TŻ na tymczas, bo alternatywą dla niej jest wycieraczka pod drzwiami dotychczasowych karmicieli, których mała boi się panicznie :cry:

aania

 
Posty: 3258
Od: Pt lis 11, 2005 22:48

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: bilol, Jura, puszatek i 73 gości