

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
mika_xx pisze:Oj no serio. Jedna Pani mi powiedziala ze jestem smieszna i ze mam robic badania psychiatryczne ludziom chetnym na kota ode mnieA wygladala na mila na poczatku
mam teraz kilka pytan, które mnie nurtuja:
1.jak umyc i odkazic szczotke, która wyczesałam malucha z martwych robali? woda, mydlo, wrzątek wystarczy? przewoziłam ja w miękkim materiałowym kontenerku. czy woda i mydlo wystarcza? czy może jest jakis bezpieczy psikacz odkażający? kocyki, w których spala, upralam z praniem wstępnym i gotowaniem.
2.moje koty były szczepione 11/2007 tricatem (szczepione co 2 lata), odrobaczane 5/2008. mala ma swoja miske, ale moje staraja się ja chociaz wylizac po tych pysznościach, które rekonwalescentka dostaje. z kuwety korzystaja wspolnej. czy moje koty powinnam jakos zabezpieczyc? dodatkowe odrobaczenie, cokolwiek?
3.piszecie, ze mala można karmic kurczakiem z ryzem. jestem wegetarianka, czy ktos dokladnie moglby mi dac przepis na zrobienie takiego dania?...
4. po co jest umowa adopcyjna? dom staly to kolezanka z pracy.
Anuk pisze:Kurczak z ryżem (też jestem wegetarianką, więc przyrządzanie tego dania nie jest dla mnie zbyt przyjemne, ale cóż, jak trzeba to się robi)
Kupujesz filet (pierś) z kurczaka. Kosztuje jakieś 7-8 zł.
Mięso myjesz i kroisz na mniejsze kawałki (nie za małe, bez przesady) Wrzucasz do wody i gotujesz, aż mięso się zrobi białe i kruche. Osobno gotujesz ryż, biały, zwykły, może być w torebce. Można też ugotować marchewkę. Wszystko bez soli.
Jak jest ugotowane, rozdrabniasz nieco mięso i mieszasz z ryżem (i marchewką). Najlepiej zmiksować mikserem, razem z tą wodą z gotowania kurczaka. No i masz taką papkę. Tego będzie dużo z filetu, na kilka dni.
Odgrzewasz małymi porcjami.
Możesz część zamrozić.
Powodzenia!
Jana pisze:Ja kupuję filety z ud kurczaka - tańsze niż pierś a mięsko nie jest suche. Jak chce ktoś jeszcze taniej, to można gotować ćwiartkę albo nogę z kurczaka, ale potem trzeba się bawić w oddzielanie kości i chrząstek.
Mięsko siekam nożem, zauważyłam, że kociakom bardziej smakuje niż kiedy jest zmiksowane. Ryż z marchewką rozgotowuję w rosołku po gotowaniu kurczaka (albo gotuję wszystko razem) - jest smaczniejszy i pożywniejszy.
genowefa pisze:mika_xx pisze:Oj no serio. Jedna Pani mi powiedziala ze jestem smieszna i ze mam robic badania psychiatryczne ludziom chetnym na kota ode mnieA wygladala na mila na poczatku
A ja jestem arogancka, bo odmówiłam oddania rocznego kota 67 letniej babci
PcimOlki pisze:genowefa pisze:mika_xx pisze:Oj no serio. Jedna Pani mi powiedziala ze jestem smieszna i ze mam robic badania psychiatryczne ludziom chetnym na kota ode mnieA wygladala na mila na poczatku
A ja jestem arogancka, bo odmówiłam oddania rocznego kota 67 letniej babci
I tylko te cyfry były argumentem? Innych nie widzę. I to cię tak rozbawiło?
Żałosne. Pamiętaj, życie kołem się toczy. Wszystko do ciebie wróci, kiedy cyferki swoje miejsca zajmą.
Aniada pisze:PcimOlki pisze: bliżej niezidentyfikowana zaraza wytłucze po kolei, jeden po drugim, twoje własne futra. Istnieje wiele chorób, (...)które długi czas moga trwać w organiźmie w sposób utajony i w pewnym momencie aktywować się, np. w skutek stresu.PcimOlki pisze:Tylko głupcy są pewni własnej nieomylności.
Tia... sam siebie z rozbrajającą konsekwencją i wprost uroczo podsumowałeś.
PcimOlki pisze:genowefa pisze:mika_xx pisze:Oj no serio. Jedna Pani mi powiedziala ze jestem smieszna i ze mam robic badania psychiatryczne ludziom chetnym na kota ode mnieA wygladala na mila na poczatku
A ja jestem arogancka, bo odmówiłam oddania rocznego kota 67 letniej babci
I tylko te cyfry były argumentem? Innych nie widzę. I to cię tak rozbawiło?
PcimOlki pisze:Żałosne. Pamiętaj, życie kołem się toczy. Wszystko do ciebie wróci, kiedy cyferki swoje miejsca zajmą.
Bolkowa pisze:Nie mam siły przekopać się przez cały wątek więc jeżeli ma ktoś cierpliwość i może mi odpowiedzieć to b.proszę.
Na działkach jest mały(ciałem), wielki duchem 1,5 roczny kocur do którego moj Lolek stale "startuje" z chęcią zabawy. Tamten ew pozwala na nos-nos i odchodzi by się Lolkowi poprzyglądać. Oczywiście jest pełnojajeczny, znaczy, gdzie się da i mimo mikropostury inne kocury skutecznie goni. No i.. gdyby na niego "zapolować" to rozumiem że odrobaczyć wewnetrznie i zewn.
A jak z odjajczeniem - tuż przed wzięciem ( odjajczyć i do domu) czy wczesniej, pozwolić na spadek hormonów jeszcze w czasie pobytu na działce ( wtedy szansa, że nie obsika już domu). A badania krwi, kiedy?
Naciskają na mnie a ja nie jestem do końca przekonana.
Lolkowi przyda sie towarzysz, ale jak na początku pisaliście strach o rezydenta jest u wielu wielki ( u mnie tym większy, że Bolka stracilismy w kwietniu)
Użytkownicy przeglądający ten dział: Wojtek i 47 gości