DOM TYMCZASOWY! Poradnik dla niezdecydow. i początkujących

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lip 31, 2008 21:24

Oj no serio. Jedna Pani mi powiedziala ze jestem smieszna i ze mam robic badania psychiatryczne ludziom chetnym na kota ode mnie ;) A wygladala na mila na poczatku :P

mika_xx

 
Posty: 1959
Od: Pon lis 27, 2006 22:51
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw lip 31, 2008 22:02

mika_xx pisze:Oj no serio. Jedna Pani mi powiedziala ze jestem smieszna i ze mam robic badania psychiatryczne ludziom chetnym na kota ode mnie ;) A wygladala na mila na poczatku :P


A ja jestem arogancka, bo odmówiłam oddania rocznego kota 67 letniej babci :)
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Czw lip 31, 2008 22:10

A ja mam zbyt biznesowe podejście do sprawy adopcji kota, bo oczekuję podpisania umowy adopcyjnej :lol:
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sie 02, 2008 12:23

od 3 dni jestem domem tymczasowym dla 3-4 tygodniowego chudzielca. mam 3 koty w wieku 11 i 12 lat, zdrowe. w dniu odnalezienia się z brzdącem, zawieźliśmy go od razu do weta, gdzie zostal odrobaczony (dustnie), spsikany frontline (miał pchly i wszoly), zostaly mu wyczyszczone uszy oraz zrobiony test na białaczkę i FIV (wyszedl ujemny).

mam niestety kawalerke i jedyne miejsce, gdzie mogłam odseparowac malucha, to lazienka. jest lato, lazienka bez okna, jest w niej duszno, poza tym, jak brzdzac podjadl, to zaczal domagac się otworzenia drzwi. z izolacja wytrzymałam 2 doby. mala duzo spi i je, przechadza się po mieszkaniu sporadycznie, kontakt z rezydentami jest ostrozny, ale z każdym dniem bliższy. nie obywa się bez kontrolnego prychania, ale ogolnie moje koty zachowuja się bardzo przyzwoicie. gdy mala je, moje 3 kocury zachowuja się jak obserwatorzy z ramienia NATO, w bliskiej odległości wgapiaja się w nia i to ona wtedy prycha, syczy i bulgocze.

maluch jest bardzo chudy, lekarz zalecil, żeby nawet nie jadl jedzenia dla kociat, tylko kaloryczne jedzenie dla rekonwalescentow. to przyniosło efekty, bo po 3 dobach siersc mu zaczela błyszczeć i widac, ze przybiera na wadze. martwilo mnie, ze gnoj wogole nie pije, wiec kupiłam kocie mleko i do był strzal w 10! mala pije i mlaska.
cala ta pomoc jest możliwa, dzieki jerrr’emu, który wsparl mnie finansowo, za co bardzo mu dziekuje.

mam teraz kilka pytan, które mnie nurtuja:
1.jak umyc i odkazic szczotke, która wyczesałam malucha z martwych robali? woda, mydlo, wrzątek wystarczy? przewoziłam ja w miękkim materiałowym kontenerku. czy woda i mydlo wystarcza? czy może jest jakis bezpieczy psikacz odkażający? kocyki, w których spala, upralam z praniem wstępnym i gotowaniem.
2.moje koty były szczepione 11/2007 tricatem (szczepione co 2 lata), odrobaczane 5/2008. mala ma swoja miske, ale moje staraja się ja chociaz wylizac po tych pysznościach, które rekonwalescentka dostaje. z kuwety korzystaja wspolnej. czy moje koty powinnam jakos zabezpieczyc? dodatkowe odrobaczenie, cokolwiek?
3.piszecie, ze mala można karmic kurczakiem z ryzem. jestem wegetarianka, czy ktos dokladnie moglby mi dac przepis na zrobienie takiego dania?...
4. po co jest umowa adopcyjna? dom staly to kolezanka z pracy.

jeśli chodzi o moje subiektywne zalety domu tymczasowego: ja od 3 dni unosze się 10 cm nad ziemia i gdyby nie uszy, to miałabym uśmiech dookoła glowy :D mimo, ze z tego, co czytam, mój maluch jest w „niechodliwym” kolorze – czarnulka, to dom staly znalazłam po 2 dniach, a ewentualny zastępczy staly dom czeka. w związku z urlopami umówiliśmy się, ze kotek pozostanie u mnie przez miesiąc.

siliana

 
Posty: 9890
Od: Śro lis 09, 2005 23:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sie 02, 2008 13:03

mam teraz kilka pytan, które mnie nurtuja:
1.jak umyc i odkazic szczotke, która wyczesałam malucha z martwych robali? woda, mydlo, wrzątek wystarczy? przewoziłam ja w miękkim materiałowym kontenerku. czy woda i mydlo wystarcza? czy może jest jakis bezpieczy psikacz odkażający? kocyki, w których spala, upralam z praniem wstępnym i gotowaniem.
2.moje koty były szczepione 11/2007 tricatem (szczepione co 2 lata), odrobaczane 5/2008. mala ma swoja miske, ale moje staraja się ja chociaz wylizac po tych pysznościach, które rekonwalescentka dostaje. z kuwety korzystaja wspolnej. czy moje koty powinnam jakos zabezpieczyc? dodatkowe odrobaczenie, cokolwiek?
3.piszecie, ze mala można karmic kurczakiem z ryzem. jestem wegetarianka, czy ktos dokladnie moglby mi dac przepis na zrobienie takiego dania?...
4. po co jest umowa adopcyjna? dom staly to kolezanka z pracy.


Ad 1. Do odkażania używałam domestosu i virkonu do rzeczy "stałych", rzeczy materiałowe prałam w pralce. Torbę-nosidełko też chyba możesz tak uprać?
Są chyba też jakieś środki odkażające do spryskiwania, ale nazw nie znam.
Ad 2. Tu nie jestem pewna, ja bym chyba powtórzyła odrobaczenie całego stada. Zresztą i tak powinnaś powtórzyć odrobaczenie czarnulki, to wtedy i Twoje koty można za jednym zamachem. Ale niech może wypowiedzą się lepiej zorientowani, albo przegadaj sprawę z wetem.
Ad 3. Tu z kolei nie pomogę, za to chętnie poczytam - bo ja chyba nie umiem robić dobrze kurczaka z ryżem :lol: U mnie po tym specjale koty zawsze mają sensacje jelitowe, naprawdę nie wiem dlaczego ;)
Za to sprawdza mi się sam gotowany kurczak - gotuję wodę, wrzucam do niego kawałki piersi, gotuję do miękkości. Rozdrobnione mięsko bardzo kotom smakuje, a rosołek daje im do picia.
Ad 4. Umowa adopcyjna to spisane zobowiązania adoptującego do właściwej opieki, żywienia, pielęgnacji, leczenia, zapewnienia kotu bezpieczeństwa, kastracji etc. 2 razy oddałam koty bez umowy, ale szły w znajome ręce. Czy w tej sytuacji ją spisywać - sama musisz ocenić czy jesteś pewna, że koleżanka dobrze się kotem zajmie i czy będziesz miała nad tym kontrolę.
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sie 10, 2008 20:21

Kurczak z ryżem (też jestem wegetarianką, więc przyrządzanie tego dania nie jest dla mnie zbyt przyjemne, ale cóż, jak trzeba to się robi :) )
Kupujesz filet (pierś) z kurczaka. Kosztuje jakieś 7-8 zł.
Mięso myjesz i kroisz na mniejsze kawałki (nie za małe, bez przesady) Wrzucasz do wody i gotujesz, aż mięso się zrobi białe i kruche. Osobno gotujesz ryż, biały, zwykły, może być w torebce. Można też ugotować marchewkę. Wszystko bez soli.
Jak jest ugotowane, rozdrabniasz nieco mięso i mieszasz z ryżem (i marchewką). Najlepiej zmiksować mikserem, razem z tą wodą z gotowania kurczaka. No i masz taką papkę. Tego będzie dużo z filetu, na kilka dni.
Odgrzewasz małymi porcjami.
Możesz część zamrozić.
Powodzenia!
:)
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Nie sie 10, 2008 20:27

Anuk pisze:Kurczak z ryżem (też jestem wegetarianką, więc przyrządzanie tego dania nie jest dla mnie zbyt przyjemne, ale cóż, jak trzeba to się robi :) )
Kupujesz filet (pierś) z kurczaka. Kosztuje jakieś 7-8 zł.
Mięso myjesz i kroisz na mniejsze kawałki (nie za małe, bez przesady) Wrzucasz do wody i gotujesz, aż mięso się zrobi białe i kruche. Osobno gotujesz ryż, biały, zwykły, może być w torebce. Można też ugotować marchewkę. Wszystko bez soli.
Jak jest ugotowane, rozdrabniasz nieco mięso i mieszasz z ryżem (i marchewką). Najlepiej zmiksować mikserem, razem z tą wodą z gotowania kurczaka. No i masz taką papkę. Tego będzie dużo z filetu, na kilka dni.
Odgrzewasz małymi porcjami.
Możesz część zamrozić.
Powodzenia!
:)


dziekuje Anuk!!!

siliana

 
Posty: 9890
Od: Śro lis 09, 2005 23:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sie 11, 2008 8:40

Ja kupuję filety z ud kurczaka - tańsze niż pierś a mięsko nie jest suche. Jak chce ktoś jeszcze taniej, to można gotować ćwiartkę albo nogę z kurczaka, ale potem trzeba się bawić w oddzielanie kości i chrząstek.

Mięsko siekam nożem, zauważyłam, że kociakom bardziej smakuje niż kiedy jest zmiksowane. Ryż z marchewką rozgotowuję w rosołku po gotowaniu kurczaka (albo gotuję wszystko razem) - jest smaczniejszy i pożywniejszy.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon sie 11, 2008 14:57

Jana pisze:Ja kupuję filety z ud kurczaka - tańsze niż pierś a mięsko nie jest suche. Jak chce ktoś jeszcze taniej, to można gotować ćwiartkę albo nogę z kurczaka, ale potem trzeba się bawić w oddzielanie kości i chrząstek.

Mięsko siekam nożem, zauważyłam, że kociakom bardziej smakuje niż kiedy jest zmiksowane. Ryż z marchewką rozgotowuję w rosołku po gotowaniu kurczaka (albo gotuję wszystko razem) - jest smaczniejszy i pożywniejszy.


bardzo dziekuje za te cenne wskazowki! czy kotom po jakims czasie nie nudzi sie ten posilek? nie robic wymiennie z miesem indyka, ryba?

siliana

 
Posty: 9890
Od: Śro lis 09, 2005 23:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sie 11, 2008 19:30

genowefa pisze:
mika_xx pisze:Oj no serio. Jedna Pani mi powiedziala ze jestem smieszna i ze mam robic badania psychiatryczne ludziom chetnym na kota ode mnie ;) A wygladala na mila na poczatku :P


A ja jestem arogancka, bo odmówiłam oddania rocznego kota 67 letniej babci :)

I tylko te cyfry były argumentem? Innych nie widzę. I to cię tak rozbawiło?
Żałosne. Pamiętaj, życie kołem się toczy. Wszystko do ciebie wróci, kiedy cyferki swoje miejsca zajmą.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sie 11, 2008 19:42

PcimOlki pisze:
genowefa pisze:
mika_xx pisze:Oj no serio. Jedna Pani mi powiedziala ze jestem smieszna i ze mam robic badania psychiatryczne ludziom chetnym na kota ode mnie ;) A wygladala na mila na poczatku :P


A ja jestem arogancka, bo odmówiłam oddania rocznego kota 67 letniej babci :)

I tylko te cyfry były argumentem? Innych nie widzę. I to cię tak rozbawiło?
Żałosne. Pamiętaj, życie kołem się toczy. Wszystko do ciebie wróci, kiedy cyferki swoje miejsca zajmą.


Koty żyją kilkanaście lat.
Ja też odmówiłam małego kociaka kilku starszym osobom. Za dużo dorosłych kotów, czasem staruszków, ląduje w schronie po śmierci opiekuna.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon sie 11, 2008 20:03

Aniada pisze:
PcimOlki pisze: bliżej niezidentyfikowana zaraza wytłucze po kolei, jeden po drugim, twoje własne futra. Istnieje wiele chorób, (...)które długi czas moga trwać w organiźmie w sposób utajony i w pewnym momencie aktywować się, np. w skutek stresu.


PcimOlki pisze:Tylko głupcy są pewni własnej nieomylności.


Tia... sam siebie z rozbrajającą konsekwencją i wprost uroczo podsumowałeś.


Skoro twierdzisz, że podsumowałem, niech ci będzie. Odnoszę jednak wrażenie, że ty, manipulując tekstami, podsumowałaś. Bez znaczenia.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sie 11, 2008 22:01

PcimOlki pisze:
genowefa pisze:
mika_xx pisze:Oj no serio. Jedna Pani mi powiedziala ze jestem smieszna i ze mam robic badania psychiatryczne ludziom chetnym na kota ode mnie ;) A wygladala na mila na poczatku :P

A ja jestem arogancka, bo odmówiłam oddania rocznego kota 67 letniej babci :)

I tylko te cyfry były argumentem? Innych nie widzę. I to cię tak rozbawiło?

Oczywiście każdego może nagle szlag trafić ;) Jednak prawdopodobieństwo tego, że osoba w wieku 67 lat : umrze nagle, zachoruje obłożnie i sama będzie wymagała opieki jest niestety spore. Nie wspomnę już o tym, że kot też może nagle zachorować, jego leczenie będzie kosztowne, a i częste wizyty z chorym zwierzakiem w lecznicy są dla starszej osoby sporym wyzwaniem. Kot może dożyć wieku nawet ponad 20 lat, a jak sam będzie stary, to będzie wymagał opieki. Wyobrażasz sobie 87 letnią babcię biegającą z kotem do weta? Nie każdy ma szczęście być żywotnym staruszkiem. A jeśli babcia umrze nagle w wieku 75 lat, to co będzie z kotem, będziemy na forum szukać domu kotu 8 letniemu? Niestety dobre serce to nie wszystko. A ja oddaję koty konkretnej osobie, a nie jej rodzinie.

PcimOlki pisze:Żałosne. Pamiętaj, życie kołem się toczy. Wszystko do ciebie wróci, kiedy cyferki swoje miejsca zajmą.

PcimOlki, nie rozumiem Twojego agresywnego i niegrzecznego tonu w tym wątku. Nie zamierzam odnosić się tej wypowiedzi, bo też musiałbym być niegrzeczna, a nie o to chodzi w tym wątku. Powyższej odpowiedzi w temacie dlaczego nie oddaje się kota 67-letniej babci udzieliłam tylko dla potencjalnych DT, Sądzę zresztą, że rozsądnym dorosłym osobom nie trzeba tego tłumaczyć. Z mojej strony EOT.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pon sie 11, 2008 23:18

Nie mam siły przekopać się przez cały wątek więc jeżeli ma ktoś cierpliwość i może mi odpowiedzieć to b.proszę.
Na działkach jest mały(ciałem), wielki duchem 1,5 roczny kocur do którego moj Lolek stale "startuje" z chęcią zabawy. Tamten ew pozwala na nos-nos i odchodzi by się Lolkowi poprzyglądać. Oczywiście jest pełnojajeczny, znaczy, gdzie się da i mimo mikropostury inne kocury skutecznie goni. No i.. gdyby na niego "zapolować" to rozumiem że odrobaczyć wewnetrznie i zewn.
A jak z odjajczeniem - tuż przed wzięciem ( odjajczyć i do domu) czy wczesniej, pozwolić na spadek hormonów jeszcze w czasie pobytu na działce ( wtedy szansa, że nie obsika już domu). A badania krwi, kiedy?
Naciskają na mnie a ja nie jestem do końca przekonana.
Lolkowi przyda sie towarzysz, ale jak na początku pisaliście strach o rezydenta jest u wielu wielki ( u mnie tym większy, że Bolka stracilismy w kwietniu)

Bolkowa

 
Posty: 6665
Od: Pon gru 03, 2007 20:29

Post » Wto sie 12, 2008 8:21

Bolkowa pisze:Nie mam siły przekopać się przez cały wątek więc jeżeli ma ktoś cierpliwość i może mi odpowiedzieć to b.proszę.
Na działkach jest mały(ciałem), wielki duchem 1,5 roczny kocur do którego moj Lolek stale "startuje" z chęcią zabawy. Tamten ew pozwala na nos-nos i odchodzi by się Lolkowi poprzyglądać. Oczywiście jest pełnojajeczny, znaczy, gdzie się da i mimo mikropostury inne kocury skutecznie goni. No i.. gdyby na niego "zapolować" to rozumiem że odrobaczyć wewnetrznie i zewn.
A jak z odjajczeniem - tuż przed wzięciem ( odjajczyć i do domu) czy wczesniej, pozwolić na spadek hormonów jeszcze w czasie pobytu na działce ( wtedy szansa, że nie obsika już domu). A badania krwi, kiedy?
Naciskają na mnie a ja nie jestem do końca przekonana.
Lolkowi przyda sie towarzysz, ale jak na początku pisaliście strach o rezydenta jest u wielu wielki ( u mnie tym większy, że Bolka stracilismy w kwietniu)


oprocz tego, co napisalas, ja zrobilam nowemu kotu test na bialaczke i fiv (nieuleczalne zakazne choroby), wet powinien kota obejrzec, czy np. nie ma grzybicy. ja bym go wykastrowala i od razu wziela do domu. krew i mocz robie kotom regularnie - krew morfilogia i biochemia, mocz ogolny. wet powie, co ile robic takie badania, u tak mlodego kotka to pewnie co rok.

siliana

 
Posty: 9890
Od: Śro lis 09, 2005 23:14
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Wojtek i 47 gości