Czarna Bidusia odeszła :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro mar 30, 2005 20:44

Stęskniłam się za Bidunią - co słychać?

iwoz

 
Posty: 332
Od: Nie sty 18, 2004 21:07

Post » Czw mar 31, 2005 14:11

do góry

iwoz

 
Posty: 332
Od: Nie sty 18, 2004 21:07

Post » Czw mar 31, 2005 14:27

No własnie..dlaczego niema żadnych wiadomości o koteczce ?
Obrazek Obrazek

Blixa

 
Posty: 618
Od: Pon wrz 20, 2004 1:11
Lokalizacja: Zabrze

Post » Czw mar 31, 2005 22:15

oj z Bidą to same niespodzianeczki :)

Otóż po tym jak trzech niezależnych wetów stwierdziło, że Bidusia jest w ciąży ona sama stwierdziłą, że nikt nie będzie decydował za nią i ... okazało się, że w ciąży nie jest :) Weci wierzyć nie chcieli kiedy "wyszło szydło z wora", Bida przeszła badania i ...dalej nikt nie wie o co chodzi, skad objawy ciąży, skąd bombiasty brzuszek, itd :) Całkiem jakby Bidusia fundneła sobie - i nam przy okazji - "ciążę urojoną".
Ech... szkoda ... już cieszyłem się na Bidusiowate Maluchy.

Poza tym Czarnidło doprowadziła do perfekcji sikanie w moje jedzenie (tylko w moje!). Otóż zawsze kiedy słyszy, że jem (tzn. słyszy nie tyle moje siorbanie i mlaskanie co te wszystkie dźwieki, które wydają z siebie łyżka, nóż, widzelec w trakcie ich używania) siada przede mna i miaucząc prosi o "coś na ząb". Jeśli mam szczęscie i jest na talezu akurat coś co lubi to zjada kawałeczek ze smakiem i idzie sobie dając mi spokojnie zjeść.

Ale jeśli nie mam szczęścia i nic jej nie smakuje, to ta cholera zawsze znajdzie sposób nasikać mi do talerza, jeśli - choćby na chwilę - spuszczę ją i talerz z oka 8O

Poza tym to chyba najbardziej niezalężny Kot jakiego w życiu widziałem. Pogłaskać? Owszem ale tylko kiedy śpi (ostatnio przestała sypiać w szafie bo śpi pod moim ulubionym fotelem). Inne koty totalnie ignoruje, po prostu ich nie zauważa. Nawet Mrauu'a, która notorycznie wylizuje jej miski (jeszcze do nie dawna było to zupełnie niemożłiwe).

Mam wrażenie, że jeszcze chwila i zacznie ignorować także nas ludzi (no bo w końcu jesteśmy tylko takimi nieszkodliwymi stworami, które z jakiegoś - dla Kota zupełnie niepojętego - powodu dbają o to aby michy były pełne na czas).

No cóż, niech sobie ignoruje. Byleby zdrowa i szczęśliwa była (choć pewnie Kocie pojęcie szczęśliwości jest całkiem odmienne od naszego, ludzkiego) :)
pozdrawiam
Piotr
--

Piter

 
Posty: 98
Od: Pon lut 07, 2005 17:54

Post » Czw mar 31, 2005 22:35

jak dobrze widziec nowe wieści :)
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw mar 31, 2005 23:22

:)
Obrazek Obrazek

Blixa

 
Posty: 618
Od: Pon wrz 20, 2004 1:11
Lokalizacja: Zabrze

Post » Wto kwi 05, 2005 19:57

:ok:

iwoz

 
Posty: 332
Od: Nie sty 18, 2004 21:07

Post » Sob kwi 30, 2005 22:56

Wiadomo czym była domniemana ciąża koteczki ? I jak tam ciąg dalszy sikania do talerza ? :wink: Napisz kilka nowych wiesci jak znajdziesz chwilkę czasu :)
Podzrawiam.
Obrazek Obrazek

Blixa

 
Posty: 618
Od: Pon wrz 20, 2004 1:11
Lokalizacja: Zabrze

Post » Wto maja 17, 2005 12:14 Bidusia odeszła :(

Wybaczcie, że tak długo nie pisałem ale czas pisaniu nie sprzyjał. A i teraz właściwie zmuszam się aby to zrobić :(

Stało się to co było nieuchronne, co podejrzewałem, że siestanie i czego chciałem uninąć za wszelką cenę - Biudusia odeszła.

Nie pisałem o tym wcześniej mając nadzieję, że nie potwierdzą się moje najgorsze obawy, że może jeśli nie napiszę, jeśli wyprę to z mojej świadomości to odwlokę nieuchronne. Niestety ...

ALe po kolei.

Być może niektórzy z Wa pamiętają, że już pierwszego dnia pobytu Bidusi w naszym domu zwróciłem uagę na podskórne guzki na jej brzuszku. Nie dawalo mi to spokoju i najszybciej jak to było możliwe sprowadziłem do domu weta. Potem - na wszelki wypadek - kolejnego. Obaj stwierdzili, że to nic grożnego i lada chwila "się wchłoną"... I tak rzeczywiście się stało. Guzki zniknęły całkowicie. Odetchnąłem z ulgą tym bardziej, że badania (w tym krwi i moczu) wykazały, że z Bidusią wszystko jest ok.

Potem pojawiłą się kwestia "domniemanej ciąży". Znowu korowód wetów i diagnoza: Bida będzie miała Kotqi. A potem... ciąża znika. Wściekłem się na wetów. Sprowadziłem kolejnego, znowu badania, itd. i znowu wszystko ok. Biudsia zachowywała się jak normalny, dorosły Kot. Nie mieliśmy powdów do obaw do chwili, gdy zauważyłem, że stała się nieco osowiała. Przypisałem to stresowi związanemu z pojawieniem się Dyzia w domu (Dyzio = Disesla), który ostro wszystkie Rezydentki ganiał po całym domu.

Niestety, po kilku dniach zaniepokoił mnie krótki i niepokojaco nieregularny oddech Biudusi. Jej ulubionym miejsce przebywania było moje biurko. Zawsze kiedy przy nim pracowałem Bida układała się w jego rogu tak aby mieć mnie na oku i raz na jakiś czas otrzymac porcję piszczot. I właśnie, którejś nocy gdy tak spała na moim biurku a ja pracowałem przy kompie zanipokoił mnie jej "świszczący" oddech.

Na drugi dzień natychmiast udaliśmy się do weta. Najpierw podejrzenie zapalenia płuc, potem USG, badania i wyrok :( Okazało się, że Biudusia miała nowotwór płuc. Po wnikliwszej analizie doszedł do tego rak krtani i nerek. Wg. weta nowotwór rozwijał się w sposób utajony (i praktycznie bezobjawowy) od co najmniej roku. Niestety pech (a teraz sobie wyrzucam, że brak uporu z mojej strony) chciał, że wówczas gdy pewne objawy były to nie zrobiliśmy wszystkiego aby wykluczyć nowotwór :( Wet nas pocieszal, że nawet gdyby "wyszło szydło z worka" od razu jak tylko wzięliśmy Bidę to i tak niewiele można było by zrobić. Ale ja cały czas myślę, że może gdyby jednak wcześniej ... :(

Biudusia odchodziła cichutko i spokojnie. Nie cierpiała. Gasła powoli jak płomien w lampce oliwnej. Ostatyni tydzien spedziła praktycznei na moim biurku na którym Ania zrobiła jej posłanie. Piła i jadła do ostaniego dnia w miarę bez problemu (tyle, ze coraz mniej). Pomimo, iż nowotówr zaatakował takze nerki nie miała problemu z siusianiem. Do ostatnich godzin kładła mi się na kolanach i w ten swój, specjalny sposób, prosiła o porcję pieszczot.

Pod koniec nowotwór dal znać o sobie. Zaczeła mieć coraz większe problemy z oddychaniem, nastąpiło porażenie lewej strony ciała. Po konsultacji z wetem podjęliśmy decyzję o uśpieniu Bidusi aby oszczędzić jej cierpien i dolegliwości, które naisłały się z każdą minutą.

Umarła w objęciach i mokra od łez Ani.
Na zawsze pozostanie w naszych sercach i pamięci.

P.S. Przez cały tydzień po odejściu Bidy Mrauu biegala od szafy do posłania Bidy żałośnie popłakując. Przez całe dnie układała się obok jej pustego posłania na moim biurku, którego nikt z nas nie miał siły uprzątnąć. Nawet teraz, pozostała jeszcze ulubiona zabawka Biudusi z którą zawsze spała.
Ostatnio edytowano Wto maja 17, 2005 12:40 przez Piter, łącznie edytowano 1 raz
pozdrawiam
Piotr
--

Piter

 
Posty: 98
Od: Pon lut 07, 2005 17:54

Post » Wto maja 17, 2005 12:18

Serdecznie Wam wspolczuje...

Dobrze, ze odchodzila jako kochana kocina.

:cry:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto maja 17, 2005 12:30

bardzo , bardzo mi przykro :cry:
ciesze sie ze byla z wami przez ten ostatni czas swojego zycia
szkoda ze tak krótko :cry:
pozdrawiam caŁą wasza rodzinke , trzymajcie sie ciepŁo
Bidusia patrzy juz na was z kociego nieba

NattyG

 
Posty: 2843
Od: Nie cze 20, 2004 15:20

Post » Wto maja 17, 2005 12:31

:(
śpij spokojne Bidusiu,
niech Cie już nic nie boli...

Bądź szczęśliwa za Tęczowym Mostem.....

Batka

 
Posty: 8464
Od: Pt paź 24, 2003 11:38
Lokalizacja: Stare Dobre Podgórze

Post » Wto maja 17, 2005 12:34

:cry: :cry: :cry:

tak mi przykro strasznie, biedna, biedna koteczka

dobrze, ze w takiej chwili byla otoczona miloscia
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.

Obrazek

jojo

 
Posty: 11799
Od: Pon kwi 26, 2004 19:52
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto maja 17, 2005 12:36

tak strasznie mi przykro :cry: :cry: :cry:
ObrazekObrazek

Mała

 
Posty: 1007
Od: Śro gru 29, 2004 21:20
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto maja 17, 2005 12:42

:cry: :cry: :cry:
uryczałam się...
Obrazek
Muszka & Miszka

eulalia

 
Posty: 510
Od: Czw wrz 23, 2004 11:09
Lokalizacja: Czeladź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 959 gości