» Wto maja 03, 2016 20:33
Re: Czesiaczkowy team - kolejna bieda
Dziękuję Iwonka, u mnie w chacie już trzy zagospodarowane klatki rozstawione stoją. Jakby co, to się do Ciebie zgłoszę.
Alienor, do pani karmiącej zawsze był bardzo łagodny i miły. Ona jest przejęta jego losem. Ale to też były inne okoliczności. Przestrzeń, on wygłodniały. U mnie pierwszego dnia też tylko miską był zainteresowany. Jak podjadł to bić zaczął.
Ogarnięty wstępnie. Odrobaczyłam go, wykastrowałam, obstrzygłam. Posiedzi deczko, ponowię odrobaczenie, sierść trochę odrośnie i zawiozę go do pani. Jak nie będzie chciał to sądzę, że sam szybko pod tą szkołę wróci, bo taki awanturny kocur z pewnością dobrze miał spenetrowaną okolicę, a to tylko kilkaset metrów dalej. Jak nie u siebie, to pod szkołą pani będzie go karmiła. Nic innego nie poradzimy na taki przypadek. Okolica bardzo, bardzo spokojna.
Dobrze, że miałam antybiotyk w maści na te dziury po pazurach. Ostatnie pogryzienie dało mi w kość. Do dziś mnie palec boli, mimo, że ponad miesiąc minął. Długo pod wodą z kranu wyciskałam rany, później grubo maścią posmarowałam i folią spożywczą owinęłam, żeby się dobrze przerobiło. Chyba poskutkowało.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop