julita_a115 pisze:Też myślę, że izolacja najlepsza, a wypuszczać na salony pod kontrolą.
U nas Milka była białaczkowa, choć nikt nie podejrzewał, tym bardziej, że jeden test wyszedł ujemny i koty piły z tych samych misek![]()
Test wyszedł dodatni dopiero jak kota się "posypała" - testowałam resztę z duszą na ramieniu i pokornie przyznaję, że mieliśmy więcej szczęścia niż rozumu.
Nie zaraziły się, ale drugi raz na pewno będę ostrożniejsza.
Zdaje się AgaPap miała kotucha, co z białaczkowcem urzędował, a się nie zaraził, więc to nie jest tak ,że od razu wyrok gotowy. Nie pamiętam szczegółów, ale na forum bardzo się cieszyliśmy z Agą ,że testy u niego wyszły ujemne mimo dość długiego kontaktu.
To prawda nie od razu wyrok gotowy- u mnie felv+ mieszkał z innymi dwoma parę latek, zanim ,przy okazji ząbków, test zrobiliśmy , niestety, odszedł po 7 latach , ale dwa koty, które z nim były(szczególnie jeden umiłował sobie wspólne spanie, lizanie, jedzenie), mają testy ujemne (zrobiliśmy badania po odejściu Milo[*]) . Myśle,że jesli kotek jest nosicielem,nawet kiedy choroba sie uaktywnia nie zawsze musi zarazić pozostałe, choć ryzyko, oczywiście , istnieje.












