Po podaniu kroplówki płyn jest w jednym miejscu, czuć gulkę (w tym wypadku malutką). A szelest zaczął się w okolicach wkłucia, potem rozlazł się na całą połowę kota
W nocy Miś dostał też niewielkiej gorączki.
Ewidentnie nie najlepiej się czuł, zwiotczał, spał.
Ciężka noc za nami.
Nie wiedziałam co robić - jechać z nim gdzieś - ale gdzie z takim cudakiem? Na nocny dyżur do zaspanego weta który go nie zna? Z kotem z Addisonem, dla którego stres to ryzyko przełomu i śmierci?
Czekać nie wiedząc co będzie za chwilę?
Wybrałam to drugie z duszą na ramieniu, napoiłam Misia płynem z kroplówki wymieszanym z convalescence i trwaliśmy, ja ze strzykawką końską dawką sterydu pod ręką na wszelki wypadek.
Rano Miś wstał, zjadł, prawie nie szeleści, jak wychodziłam to się bawił. Nie miał gorączki.
Nie mam żadnych niepokojących sygnałów z domu, a został pod opieką niezwykle czujną i lekko histeryczną

Więc zakładam że źle nie jest.