Wczoraj bury kocurek został zaszczepiony pierwszy raz. Koteczka drugi.Nie podoba mi się kupa kocurka,ale nie chciałam zwlekać ze szczepieniem,żeby mu jeszcze czegoś innego nie przywlec

Oko mruży już mniej,ale po szczepieniu kropelki jeszcze będą podawane,bo wirus znów może się uaktywnić.
One są już b.biedne i nieszczęśliwe w tej klatce.Wiszą na kratach klatki jak małpki

Wczoraj widziałam też panią od pierwszego kocurka,który pojechał do jej mamy do Łodzi. Mały dostał imię Czaruś.Rządzi w domu,jest wszędzie,rozlewa rosół

Ale mama pani relacjonuje: "mam z nim sporo roboty,ale kocham go strasznie i on mnie chyba też"

Ponoć chodzi za nią jak pies i pani jest szczęśliwa

Mały też
A czarna koteczka nadal dziczy tzn.ucieka i drapie

.Jak ją nosili non stop i głaskali już było dobrze,nawet przyszła sama do łóżka,ale wystarczyły 2 dni jak pani nie było i znów mała ma regres

Za to u weta grzeczna jak aniołek.Pani była z nią,bo małej:"wypada odbyt".Zamarłam jak to usłyszałam.Tymczasem okazało się,że ma do oczyszczenia gruczoły okołoodbytowe ,wet usunęła zawartość i jest ok.