Cudak1 pisze:Katia K. pisze:Mój Krzyś miał operację 6 dni temu, 25 listopada. Jesteśmy na półmetku, szwy zdejmujemy w poniedziałek. Męczy się, i ja też
Zdjęcie w drugiej dobie po:

Trzymamy kciuki za Mruczka.
Bidulek. Zagoiło się już?
Jak radzicie sobie z jedzeniem? Ściągasz mu kołnierz?
Właśnie tak teraz z mężem rozmawiamy, jak ten Mruczek będzie sobie radził, my mamy kołnierz 10 cm i jest kiepsko, pomagam mu w jedzeniu, "steruję" główką i trzymam miskę, żeby nie jeździł nią po całym mieszkaniu. Gdyby kołnierz był większy, nie wyobrażam sobie, żeby jadł normalnie. Kołnierza nie zdejmę, bo później nie założę, Krzyś to kochany kot, ale niestety nieobsługiwalny. Ciekawa jestem, jak to będzie u Ciebie.
U nas najgorsze jest korzystanie z kuwety, mamy krytą, na początku postawiłam dodatkową, zwykłą, ale zarówno Krzyś jak i Niunia nie chcieli z niej korzystać. Także w tym też muszę mu pomagać. Staram się jak najmniej wychodzić z domu, żeby reagować, kiedy potrzeba. A już w ogóle największym problemem jest mycie. Próbuję go wyczesywać grzebieniem czy rękawicą, umyłabym mu też chętnie pyszczek, ale to w jego przypadku prawie niemożliwe. Może Mruczek będzie chciał z Tobą współpracować, oby.
Na początku, w środę wieczorem, uszy wyglądały strasznie, no i Krzyś w drodze powrotnej tak tłukł się po transporterze, że poranił sobie dodatkowo wszystko od kołnierza. Nie było wyjścia, zawieźliśmy go z powrotem, spędził pierwszą dobę w lecznicy. Uszy goją się ładnie, ostatnia kontrola była w niedzielę, teraz już czekamy na zdjęcie szwów.