
jakoś daję nie ukrywam że posiadanie domu a nie mieszkania i dwóch klatek i kojca ułatwia sprawę, dodatkowo pomoc w postaci trzech małych dziewczynek którym nie nudzi się mizianie tez pomaga chociaż nie ukrywam że w tygodniu jest ciężko...szczególnie kiedy trzeba zabrać na szczepienie/odrobaczenie. Wieczorami głaszczę i miziam hurtowo mój wyrozumiały M tez daje radę choć czasami wyraża się per "cholerne" koty lub to "nie jest normalne".....ale nadal satysfakcja bierze górę nad resztą i jakos jedziemy dalej
