Ja tak zapierniczałam przez cały grudzień, więc wiem, co mówię, jeżeli powiem, że szczerze Ci współczuję...
Ale jeżeli są z tego jakieś pieniądze, to się przeboleje.

Pisz, jak tylko JC będzie gotowy do ogłaszania, daj zdjęcia i skleć kilka słów - biorę na siebie ogłaszanie go.
Podwórkowce mają się dobrze. Zdaje się, że udało mi się je wyleczyć, bo nie smarkają, oczka mają śliczne, fuferka puchate. Miodzio
Daję im jeszcze co drugi dzień betaglukan do jedzonka, a co drugi dzień witaminki.
Dzisiaj dostały podroby z jajeczkiem, więc ucholce trzęsły się przy jedzeniu.
Buba nadal do sterylki...
Myślę, że jak przyjdą ferie i młodzież pojedzie do dziadków, to spróbuję znowu z klatką-łapką.
Tamtym razem nie wypaliło, ale może, a nuż...
No bo żeby taka porażka na całej linii?
Klatka nie, transporter nie, na żywca nie, po dobroci nie...
Ręce mi już opadają...
A tu nawet się człowiek nie obejrzy, jak znowu będzie kolejna rujka i kolejny problem.