Kocia dietetyka

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 05, 2013 14:10 Re: Kocia dietetyka

A ja dopracowałam podawanie tranu i oleju z łososia; masło spirulinowe było mniam, a dodanie spiruliny do mieszanki w ilości 20% tego, co do masła było fuj; więc znowu jest 16g masła + 10ml spiruliny (4g na 8 dni), a do tego upchałam tran i olej z łososia oraz olej z kiełków i tokovit - no i to jest mniam; a mięsko tapla się w fortain, drożdżach itd.; razem fuj wszystko wymieszane, a osobno pycha - masełko wciąga do ostatniej mazy na talerzyku; w sumie to się nie dziwię - ja też lubię śledzie i czkoladę, ale niekoniecznie wymieszane :lol:
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Sob paź 05, 2013 14:54 Re: Kocia dietetyka

Tiaaa, a mój weterynarz ( na szczęście już były weterynarz :twisted: ) z miną pełną wyższości i autorytarnym tonem wpierał mi, że koty nie mają kubków smakowych i nie potrzebuję urozmaicania smaków.

Ta, jasne :ok:
Demonki <3
Obrazek Obrazek

elianka

 
Posty: 2913
Od: Wto gru 26, 2006 18:42
Lokalizacja: Białystok

Post » Sob paź 05, 2013 15:18 Re: Kocia dietetyka

Nawet jakby nie miały kubków smakowych (a mają - tylko że dość mało), to mają dobry węch i jak nie są w stanie zapachu z niczym skojarzyć, to z wrodzoną sobie ostrożnością wolą nie tykać. Nawet za rośliny toksyczne się w normalnych warunkach nie wezmą - dopiero w desperacji jak czują, że je mdli i potrzebują wywołać wymioty, a trawy brak. I tu pastą odkłaczającą to sobie można... dywan posmarować :evil: kot powinien mieć stały dostęp do trawy (wet Magnolki też to podkreślała) - pasta może i na kłaki działa, ale jak kot z jakiegoś powodu potrzebuje zwymiotować, to mu czasami ciężko bez trawy - wtedy chwyci kwiatki. Wiem, bo kiedyś mi Magnolcia za królika robiła (po leczeniu kokcydiów miała mocno podrażniony żołądek, wiec ją muliło) - tak skubała trawę, że aż krwią podbarwiony wymiot (bardzo delikatnie, ale jednak różowawy) - jak zabrałam trawę, to zaczęła za kwiaty, których nie tyka, a jak i to zostało odcięte, to za sznurki (widocznie kojarzyła z trawą).

Co do urozmaicania jedzenia... gusta kota to i tak najmniejszy problem - większym problemem przy monotonnej diecie jest spore ryzyko niedoborów; nie wiem czy koty potrzebują urozmaicenia z racji preferencji smakowych, czy może po prostu instynktownie czują, że jedzenie w kółko tego samego to niedobry pomysł (mówię o kotach wychowanych za małego przez kotkę i ulicę, a nie od maleńkości deprawowanych chrupkami i to jednego rodzaju) - niemniej jednak Magnolka więcej niż dwa posiłki pod rząd nie zje niczego - nawet tego, co uwielbia (wiek 5-6 lat, wyniki badań idealne choć przeszła stratę opiekuna + włóczenie się po ulicach zimą i schronisko). W każdym razie jak się spojrzy na analizę karm, to mocno się różnią, a każdy producent zapewnia, że jego jest najlepsza - nie ma takiej możliwości, żeby kilkadziesiąt różnych wersji proporcji było najlepsze - po prostu koty są bardzo elastyczne i długo potrafią funkcjonować nawet na czymś mocno odbiegającym od normy... aż którego dnia nie dają rady i się zaczyna - PNN, cukrzyca i milion innych niedomogów: u jednych wcześniej, u drugich później. Jedyna dobra karma dla kotów to ofiary, które sobie upolują w naturalnym (wolnym od ludzi) środowisku - reszta to tylko namiastka tego; im bliższa naturze tym lepsza. A wiara w to, że naukowcy w laboratorium skonstruują karmę z ziarenek potraktowanych chemią lepszą niż natura... DDT też było świetne - do czasu; GMO też uważano za zbawienne - do czasu. Karmy są ile lat? A koty ile lat żyją na Ziemi? Jakby ziarenka były dla nich lepsze, to już dawno by się przystosowały do jedzenia ich tak jak np. chomiki czy krowy do trawy.


Zresztą naukowcy (z przekonania lub za $$$) wiele rzeczy twierdzą - kiedyś nawet twierdzili, że Ziemia jest płaska, a za inne poglądy można było na stosie skończyć; później, że prędkość dźwięku jest największa na Ziemi... itd.; jedynie CI, którzy od wieków obserwowali przyrodę (Indianie, specjaliści od medycyny naturalnej itd.) nie muszą co trochę pisać rzeczy odwrotnych niż 20 czy 100 lat temu: ta wiedza jest niezmienna, bo wynika z obserwacji a nie z założenia jakiejś tezy i takiego kombinowania z doświadczeniami, żeby tę tezę udowodnić (patrze wpływ CO2 na ocieplenie klimatu - swego czas wyciekły wyniki badań, które pokazywały jasno, że klimat się ociepla, ale mamy na to wpływ jak jaskiniowcy palący ognisko na ustępowanie lodowca). Polityka, żądza władzy, chciwość itd. mają niestety ogromny wpływ na to, co nam się podaje jako "najnowsze badania naukowców pokazują...".
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Sob paź 05, 2013 17:37 Re: Kocia dietetyka

gpolomska pisze:.
(...)
swego czas wyciekły wyniki badań, które pokazywały jasno, że klimat się ociepla, ale mamy na to wpływ jak jaskiniowcy palący ognisko na ustępowanie lodowca). Polityka, żądza władzy, chciwość itd. mają niestety ogromny wpływ na to, co nam się podaje jako "najnowsze badania naukowców pokazują...".


Smutne to ale prawdziwe...
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Blekitny.Irys

 
Posty: 3329
Od: Nie lut 17, 2013 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob paź 05, 2013 20:36 Re: Kocia dietetyka

Takie pytanko - zazwyczaj kocie trawki to nasiona jęczmienia. Czy owies też się nadaje i czy jest w jakiś sposób gorszy od jęczmienia? Bo jak mi się skończy ta, którą kupiłam, zastanawiam się nad zakupem właśnie ziarenek owsa: http://allegro.pl/owies-nasiona-na-kiel ... 21319.html do doniczki z ziemią.
Czy on także dobrze spełnia swoją funkcję jako odłkłaczacz i czy kot w ogóle będzie chciał go skubać? ;)
Obrazek Obrazek
Obrazek

Bellemere

 
Posty: 5079
Od: Nie lip 21, 2013 13:10
Lokalizacja: Sosnowiec/Gliwice

Post » Sob paź 05, 2013 20:42 Re: Kocia dietetyka

gpolomska pisze:Zebrane wszystko w pigułce materiał ze strony CatInfo - warto przerobić całość.

Mało czasu ostatnio, ale po przeleceniu zaciekawił mnie ten fragment:
"However, by-products have a much worse reputation than they deserve.... By-products are always a controversial subject but it makes much more sense to feed animal-based by-products to a cat than it does to feed grains or potatoes. Therefore, do not shy away from the more economical foods like Friskies or 9-Lives if you cannot afford the more expensive canned foods without by-products.
I would much rather see a cat eating an all-by-product canned food than any dry food. This is because even the cheaper canned foods have the 'Big Three' covered:
1) high in water
2) usually low in carbohydrates
3) the protein is from animals - not plants
By-products are not necessarily low quality protein sources. In fact, they can be extremely nutritious."
czyli w skrócie, że mokra karma oparta o produkty pochodzenia zwierzęcego jest często bardziej wartościowa od wiekszosci suchych karm, szczególnie tych napachanych ziarnami i kartoflami. I że te by-products mogą być wyjątkowo pożywne.

Przeczy to zupełnie panującej na tym forum i innych forach np. koty.pl modzie na karmy "bezbożowe", napchane ziemniakami, które się gorąco poleca (bo tanie), natomiast o karmach mokrych mających w składzie tylko mięso i "produkty pochodzenia zwierzęcego" , wypowiada się z pogardą.
Przykładowo ja karmię kotki częsciowo taką i taką karmą.
I tak karma sucha nazwana na tym forum "mercedesem klasy A" ma skład: mączka kurczaka 41%, ziemniaki i groch 40% itd. białko zwierzęce 30%, roślinne 12%, węglowodany 20% itd. ma wiec sporo niestrawnych białek i węglowodanów co widać w kuwecie, dodatkowo CaP 1.9/1.2 nienajlepsze ze wzgledu na mączke kostną. Jest ona jednak najczęściej polecaną karmą suchą na forach przez miłośniczki zdrowego żywienia (bo prawie najtańsza bezbożowa i rzeczywiście smaczna) i wielu nowych użytkowników zaczyna ją kupować, bo w tłumie raźniej.

Z kolei karma mokra nazwana tu "tanim winem" której ponoć jedyną zaletą jest "bo jest tania", (czyli sprowadzona do poziomu najgorszych karm zbozowych typu kitiket, biedronka, bo przecież nie ma nic gorszego od taniego jabola), mająca skład: Mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego, składniki mineralne. białko 11%, tłuszcz 5%, włókno 0.3%, popiół 2%, wilgotność 81%.
Karma ta składa sie więc w 100% z mięsa i tych "odpadów zwierzęcych" (0% zbóż, kartofli, soi, cukru, zapychaczy), ma w suchej masie aż 58% białka zwierzęcego i praktycznie 0% węglowodanów (lepiej od też polecanej na forach an. carny, mającej węglowodany), co również widac w kuwecie, bo kupale po tym tanim winie są mikroSZkopijne. Wydawałoby się, że o to chodzi w barfie, zwłaszcza, że karma ta doskonale wpływa na sierść i zdrowie nawet wrażliwych kotów. I CaP 0.24/0.2 czyli porównując do karm suchych około 1.15/0.95 jest na niezłym poziomie, lepszym od wielu zbożówek i drogich mokrych karm mięsnych typu CFF i GP.
Co ciekawe ta mokra karma kosztujaca 9-10zł /kg wcale nie jest najtańsza, bo marketowe mokre kitikety kosztują 6zł/kg dodatkowo karmienie tą karmą kosztuje więcej niż karmienie suchą karmą (w zasadzie prawie każdą suchą).

Ale zawsze jak polece tę karmę w oparciu o skład i pozytywne doswiadczenia, zaraz odzywają się negatywne komentarze osób, "wiedzących lepiej", które nigdy nie karmiły kotów tą karmą więc mających blade pojęcie o składzie, mylące ją z innymi gorszymi produktami tej firmy. W dodatku te same osoby zwykle gorąco polecają karmy kostno-kartoflane.
Ostatnio miałem taką polemike na koty.pl z miłośniczkami kartoflanek i podrobów. O tym "tanim winie" wypisano tam takie bzdury że po prostu dałem sobie spokój z tłumaczeniami. Nie ma to sensu.

Wniosek: albo pani Pierson pisząca ten artykuł się myli, albo najlepsi dietetycy na forach (po nich opinie powtarza bez zastanowienia większosć radzacych na forach, często w bardzo dobrej wierze).
Bo te 2 opinie są diametralnie sprzeczne.
Moje kotki na razie przyznają rację pani Lisie Pierson,więc dziękuje gpolomskiej za link do artykułu, na pewno jak czas pozwoli przeczytam całość z uwagą. Mnie ten artykuł uspokoił, bo czasami myślałem, czy nie truje kotek jabolem i tonami pazurów, a sierść czarnej błyszcąca jak smoła i energia obu kotek to halucynacje po zmianie mokrej karmy na tanie wino. :D

Ikerka

 
Posty: 301
Od: Sob wrz 07, 2013 20:45
Lokalizacja: wieś na Mazowszu

Post » Sob paź 05, 2013 20:43 Re: Kocia dietetyka

Owies jest ok :)
Demonki <3
Obrazek Obrazek

elianka

 
Posty: 2913
Od: Wto gru 26, 2006 18:42
Lokalizacja: Białystok

Post » Sob paź 05, 2013 20:46 Re: Kocia dietetyka

No to chyba wezmę, jak dobiję tę trawkę do końca :D
Obrazek Obrazek
Obrazek

Bellemere

 
Posty: 5079
Od: Nie lip 21, 2013 13:10
Lokalizacja: Sosnowiec/Gliwice

Post » Sob paź 05, 2013 21:33 Re: Kocia dietetyka

Ikerka, czytasz wybiórczo, wyrywasz z kontekstu, a na koniec wykręcasz kota ogonem, żeby dopasować do swojej teorii. Dlatego wybacz, ale nie ustosunkuję się do Twojej wypowiedzi - ani tej, ani innych.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Nie paź 06, 2013 18:20 Re: Kocia dietetyka

Grażynko ty się bardziej orientujesz, czy dzienną dawkę suszonej krwi zgodną z ilością podawanej mieszanki mogę zamiast rozpuszczać w wodzie i dodawać do mieszanki rozmieszać z masłem?
Obrazek Obrazek
Klarunia [*] 06.2004 - 10.02.2013 czekaj na mnie za TM BARF-ujemy od września 2013r.

ab.

 
Posty: 8557
Od: Pt kwi 12, 2013 21:10
Lokalizacja: Koszalin

Post » Nie paź 06, 2013 18:59 Re: Kocia dietetyka

Możesz - fortan fortain też nie ma konieczności rozpuszczania w wodzie i można bezpośrednio do karmy (a to też suszona krew). Tauryną zawsze trzeba najpierw w wodzie rozpuścić, bo w formie kryształków żołądek może podrażnić, a w czymś innym się nie bardzo chce rozpuszczać.


Co do suchych karm i mokrych ogólnie oraz polecania przez wetów tych karm (mamionych stronami jak wczoraj podana na FB, bo zarobek z tego mają znacznie mniejszy niż ze swoich usług - raczej po prostu kwestia małej dociekliwości i zajęć tyle co wcale z dietetyki na studiach) - trochę o tym dyskutowaliśmy na BŚ, a że na forach za wypowiedzi odpowiada autor, to sobie sama siebie zacytuję z zakresie, dlaczego weci pchają drogie kukurydzianki ludziom (jakbym miała wybierać suche RC czy mokre typu wspomniane Winstony, to wybrałabym to drugie, bo chociaż jest mokre, więc do chronicznego częściowego odwodnienia i mocnego zagęszczenia moczu nie prowadzi):
gpolomska pisze:Po pierwsze na studiach mają mało dietetyki, a wiedzę czerpią z tego, co przedstawiają producenci karm (a wiadomo, że będą twierdzić, że karmy są najlepsze - w szczególności suche, bo tam najwięcej odpadu, którego ludziom już do niczego nie wolno dodać, da się upchać). Jak jest jakiś wet dociekliwy w zakresie żywienia (jak w każdej branży - mało który z dyplomem jest myślący i kojarzący fakty, a do tego chętny do samodzielnego zgłębiania wiedzy o ile nie musi z racji czegoś tam - szacuje się, że takich jest nie więcej niż 1-5%), to będzie czytał, myślał i wyciągał wnioski.

Oni się uczą jak leczyć zwierzęta, a nie jak robić, żeby były zdrowe - brzmi podobnie, ale różnica ogromna. Zgodnie z zasadami farmacji Pacjent wyleczony to klient stracony oraz Cała sztuka polega na tym, żeby ból ostry zamienić na przewlekły. Wet Magnolii (należąca do tej znikomej mniejszości) zawsze mówi, że im mniej chemii i ingerencji w kota, tym lepiej i że to ostateczność oraz że kot najbardziej potrzebuje mięsa a bez warzyw spokojnie sobie poradzi, odkłaczacze to nasz wymysł, bo lepsza trawa itd. - ale takich wetów to ze świecą szukać.

Co do materiałów, które tamten wet (był w UK, więc angielski zna) powinien poczytać, to bym mu poleciła materiały Dr Marka Petersona, a w szczególności to, to i to - to tak na początek, a do tego to, a na koniec takie podsumowanie Dr Lisy A. Pierson. To uznani lekarze zwierząt. Może jak wet poczyta innego weta, to nie będzie takich bzdur opowiadał.

Strona z oryginalnym artykułem się coś nie ładuje, ale na szczęście w jednym miejscu (tutaj) go zacytowano w całości - najbardziej podoba mi się ten kawałek, który pokazuje jak mięso skraca kotu życie:
he oldest reliably recorded cat was a female tabby named Ma, owned by Alice St George Moore of Drewsteignton, England. Ma was put to sleep on November 5, 1957 at the age of 34 years. Although 2 years younger than Puss, Ma's case is more reliably recorded. As a small kitten, Ma got her paw caught in a gin trap (steel jaw trap) and it was doubtful that she would survive. Though she survived, the injury worsened with age and Ma was cared for especially carefully. This was believed to be the secret of her longevity. Ma's natural diet of meat from the local butcher and a relaxed lifestyle (her owners were classical musicians) were also considered factors.


Po czym byłą wypowiedź innej osoby, że ludzie nieświadomi i że nie można im mówić o karmieniu mięsem, bo zrozumieją opacznie i dadzą odpady po ugotowaniu rosołu (głównie kości), a lepszej - a nawet średniej - mokrej karmy nie kupią, bo drogo i skończy się na suchym najtańszym z marketu, więc poleca się im weterynaryjne kukurydzianki na zasadzie mniejszego zła niż kolorowe marketowe - tej kwestii tyle:
gpolomska pisze:No może nie od razu takiej Pani Jadzi mówić, że mięso, ale zachęcanie do karmienia dobrym mokrym zamiast suchego; nie wiem jak w przypadku psów, ale przy kotach nie znalazłam ani jednej suchej karmy bez zbóż, która trzyma parametry wapnia 0,5-0,9% suchej masy i 0,4-0,8% fosforu w suchej masie; mieszanka BARFowa z podrobami i żółtkiem mieści się ok. połowy zakresu, czyli wapń 0,7% i fosfor 0,6%; mokre nieliczne łapią się gdzieś koło górnej granicy, a suche to już porażka całkowita; te, które się łapią, mają tonę zbóż.

Gdyby producenci do karm dawali mięso, a nie tonę odpadów w porywach do mnóstwa podrobów, to by się łapały bez problemu (mięso z puszek Lunderlanda się łapie). Z tym, że dla takiego np. Catz Finefood po przeliczeniu na suchą masę wapń i fosfor to odpowiednio 1,2 i 1,0%, Feringa i niektóre Terra Faelis też się mieszczą w zakresie (u góry, ale jednak); dla porównania taki applaws suchy ma poziom 2% wapnia i 1,6% fosforu i to w całości - w suchej masie wychodzi jeszcze trochę gorzej (pomijam małą wilgotność chrupek i węglowodany); ZiwiPeak też tu jakoś szczególnie rewelacyjnie nie wypada (wersja z dziczyzną: 2.4/1.5, wersja z jagnięciną: 1.6/1.2 - dane z ModernPet); RC wypadają dobrze, ale z racji zastąpienia składników zwierzęcy roślinnymi. I później jest wybór przy suchych - dawanie zbóż lub zapychanie nerek wapniem i fosforem, bo producent daje do karm wszystko poza mięsem lub daje mięso w małych ilościach.

Tak więc częściowo się zgadzam, że nie każdemu można sugerować karmienie mięsem, ale na wciskanie kitu, że karmienie suchym jest lepsze niż mokrym nie ma usprawiedliwienia. Może jest wygodniejsze DLA OPIEKUNA (kot musi łupać podrażniając nieraz dziąsła) i czasami tańsze (do czasu aż kotek zachoruje - szczególnie na PNN i mamy stały drenaż portfela przez weta), ale na pewno nie lepsze DLA KOTA. A weci to powtarzają nieraz jak pozbawione mózgu roboty zaprogramowane przez chciwych producentów - ludzie z dyplomem mgr, a myślenia często zero.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon paź 07, 2013 11:19 Re: Kocia dietetyka

Ten wątek miał być rozszerzoną kontynuacją SPIS KARM DLA KOTA 2 (pisałam tam gdzieś ok. str. 92-93), ale że powstał SPIS KARM DLA KOTA 3, a temat karmienia BARFem chyba już się z grubsza wyczerpał (co bardziej dociekliwych odsyłam na BarfnyŚwiat.org, to ten temat jest do zamknięcia, żeby się dyskusja dwutorowo nie toczyła w różnych wątkach na ten sam (albo prawie) temat.
Zamykam na wniosek Autorki
alix76
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 147 gości