Dzisiaj pani Żaneta sama do mnie zadzwoniła, przepraszała ale komórka została w pracy, ona na prawdę chce zabrać króla Maciusia, od początku jak nie wyszło z osoba która miała jej pomóc zabrać Maciusia ze schroniska samochodem, uważam że jechanie 350 km pks lub pkp nie ma sensu, teraz pani Żaneta ma poważne problemy z córką, musi być przy niej, napiszę tylko że ja bym faceta zabiła. Chciałam mi przelać pieniądze na utrzymanie Maciusia w schronisku, ale powiedziałam że jak mogę to i tak wszystkie koty dokarmiam i mimo pieniędzy nie mogę zapewnić Maciusiowi dostatniego życia. Muszę pomyśleć jak dowieźć Maciusia jak najbliżej, żeby pani Żaneta mogła go odebrać.
Szkoda, że to wcześniej nie wypaliło... Bo chyba Joanna proponował dowóz do Warszawy a my byliśmy w niedzielę w Olsztynie i Szczytnie... Ale kto o tym wiedział? Pani wcześniej upierała się, że sama przyjedzie.
Niestety upłynęło bardzo dużo czasu... a Maciuś od dawna schronisku... Trzeba szukać transportu choć łączonego.
Napiszcie do Aga&Iskierka&Lady (mam nadzieję, że nie pokręciłam) - pomaga w łączonych transportach, właśnie z południa Polski. To ona pomogła w transporcie Snikersa
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..." "Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika" Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...