itaka pisze:Mój wuja ma kotkę na wsi. Rozchorowała się i chciał ją leczyć to nawet wiejski wet na niego dziwni patrzył i cała wieś się z niego śmiała. Tak to jest na wsiSami nie pomogą a do innych mają pretensje, że własnego kota leczy zamiast na biedne dzieci dać.
w Pęczniewie (rzut beretem od Ulki) jest Lecznica, którą prowadzi dwójka młodych lekarzy
na szczęście są już inaczej nastawieni do leczenia małych zwierząt
Pan się nawet za bardzo nie zdziwił kiedy Ulka przywiozła do niego w kocim kontenerze... młodego indyka z zapaleniem płuc
indyk wyzdrowiał
żył szczęśliwie, bawiąc się z psami lub siedząc z Ulką na huśtawce
a z tymi indykami to też było śmiesznie, bo:
Ulka kupiła je malutkie z zamiarem odchowania i sprzedania
wszyscy na wsi jej odradzali
mówili: takich kruszynek nie da się wychować, nikomu na wsi jeszcze się to nie udało
Urszulka się zawzięła
od Pana, który jej sprzedał pisklęta, dowiedziała się, że są one bardzo wrażliwe na zimno
i, który... poradził jej żeby codziennie wieczorem dawała im po parę ziarenek pieprzu, to je rozgrzeje
Urszulka pomyślała i doszła do wniosku, że to by było barbarzyństwo
Urszulka pomyślała i wymyśliła... codziennie wieczorem nacierała malutkie indycze łapki spirytusem
i udało się!
wszystkie się wychowały
... a na wsi wszyscy zrobili "karpia"
... mry!