Nieee szukam Miszce nowego tymczasu, to to nie, tylko po prostu na początku maja wpadłam w panikę, że czekać mnie będzie kolejna przeprowadzka i dawałam znać, że może być różnie. Na szczęście było dobrze i Miszka pod moją opieką cały czas była

A co do reszty - zasmuciło mnie to, że w rozmowie z panią wet usłyszałam, że nie wiadomo, czy od razu z lecznicy nie pojedzie do domu stałego. Bo to mi niemal zablokowało możliwość pożegnania się z nią, wyprzytulania tego ślicznego pysia... i brzusia... I łapeczek i uszek...
Oczywiście - cieszę się, że jakiś domek się nią interesuje. Nawet BARDZO się cieszę. Ale też chciałabym go poznać, albo chociaż porozmawiać. Ufam Wam, że nie wybierzecie dla niej źle, tym bardziej, że wszystko co o niej wiem Wam przekazałam - tym samym nowy dom jest gotowy na Miszkę taką, jaka jest.
Nie trzeba jej przetrzymywać w lecznicy, może spokojnie czekać na dom ze mną dalej. Z głaskami, miziankami, spacerkami i smakołykami, bo nie umiem jej odmówić
Bardzo chciałbym ją zatrzymać, ale niestety moje przeprowadzki są nieprzewidywalne i zwłaszcza w okresie wakacyjnym częste. I chociaż tak jak do tej pory Miszka byłaby dla mnie priorytetem w zmianie miejsca, to jednak to nie jest zachowanie fair wobec niej, tak ją wozić tam i tu

Ona potrzebuje stałego, swojego miejsca, swojej kanapy i łóżka - bo że to będą jej ulubione miejsca, to nie mam wątpliwości.
Tylko po prostu chciałąbym choćby zawieźć Miszkę do nowego domu. Żeby chociaż przez chwilę, przez moment - miała w tym nowym miejscu kogoś swojego... kto strasznie go kocha... I właśnie płacze na samą myśl, że jej nie dotknie nigdy więcej. Głupia ja
