Maniuś już po wizycie. Bałam się jak cholera, że się chłopak zdenerwuje, że może sobie pomyśli, że go chcę gdzieś wywieść (ale karkołomne zdanie: że, że, że
). Przy głaskach odkryłam u kocia guzek u nasady uszka i chyba wiecie, co pomyślałam... Na szczęście to tylko kaszak
Maniuś ogólnie nie najgorzej, trochę zaklejony glutem ale nie do leczenia atb, na razie flegamina, inhalacje, dobre żarcie do woli (z tym nie ma problemu) i oczywiście duuużo miłości i głaskania. Sorki za brak fotek, ale nie mam aparatu w telefonie - zepsuł mi się, a szkoda mi kaski na gadżety, kiedy mam takiego żartego bachora na utrzymaniu
Pożyczę lustrzankę od ojca, to takie port-folio strzelimy Mańkowi, że jeszcze zostanie Tap Madl Paluch 2011
Ale to dopiero w sobotę, jutro do roboty trza iść...
.
