ToruńKotyCmentarne. MaciekPiotrekWDomu. KotkiWysterylizowane

Na cmentarzu przed odjazdem zaczął padać śnieg z deszczem i zrobiła się straszna zawierucha, miło było pomysleć, że dziś maluchy zasną w ciepłym domu. Naprawdę są słodkie renatab i dość oswojone, dały się wziąść na ręce i włożyć do transportera. Nie będzie z nimi większych problemów. Nawet nie umieją fukać jak to robią dzikie koty. Szkoda tylko, że ostatni maluch się nie pojawił, przeszukałyśmy nawet okolicę, ale nigdzie go nie było.

Mam nadzieję,że nie spotkało go nic złego a może ktoś go zabrał do domku

Jak tam kociaki w domku? Spały spokojnie? Może ten trzeci dzisiaj wyjdzie..

Jestem dopiero teraz. Wczoraj byłam w domu wieczorem dopiero, bo przebicie się przez Lubicz ( tam są kocięta ) zajęło mi sporo czasu.
Z kociętami niby wszystko ok, ale dzisiaj z rana dostałam smsa od koleżanki, że czarny jest ospały. Boję się, że chory jest, mimo że na oko nic im nie jest. Mogłam z nimi wczoraj pojechać do weta jeszcze, ale uwierzcie nie miałam już siły. Od rana w pracy, pogoda zrobiła się okropna, ja podziębiona.
Czekam na dalsze wieści od niej, ale ona jest w pracy teraz, więc trochę to zajmie. Wczoraj je obejrzałam, oczy czyste, mordki też, zjadły kurczaka, chrupki, piły też. No i nie wiem co dzisiaj z tym czarnym

Kociaki do soboty może przetrzymać moja kolejna koleżanka, więc dla TDT jest, ale co z podrostkami?

Ponawiam pytanie, czy ktoś jednak może przetrzymać podrostki-najprawdopodobniej tylko od piątku do soboty wcześnie rano?

Trzeba będzie uzyskać zgodę na postawienie budki dla pozostałych kotów ( ile ich jest nie wiadomo ).

Może czarny kotek po prostu odsypia pobyt na dworze? Dziewczyny z Fundacji mówiły kiedyś, że często tak jest, że koty zgarnięte z ulicy b dużo spią bo nareszcie mają pełne brzuszki, ciepło i spokój. Bądzmy dobrej myśli! :kotek:

Czarny rano nic nie zjadł, rzucił się na śmietanę za to. Pręgus je jak szalony, ale siedzi schowany-on jest bardziej strachliwy. Czarny daje się dotykać, wczoraj się pięknie rozmruczał przy głaskaniu. Mruczał głośniej niż dorosły kot mojej koleżanki.
Załatwiają się do kuwety :!:

Czarny zrobił dzisiaj brzydką kupę. Jeśli nie zje nic dzisiaj to pojadę z nim do weta. Podobno bulgotało mu w brzuchu rano

Chciałam dzisiaj pojechać znowu na cmentarz zobaczyć czy nie ma kociaka i chwilę posiedzieć i spróbować policzyć ilość kotów. Jeśli jednak będę musiała jechać z małym do weta to na cmentarz już nie dam rady podskoczyć.

Jak kociak nie je to rzeczywiście coś nie tak..

Łudzę się, że to tylko kwestia zmiany jedzenia. Do tej pory funkcjonował na whiskasie a wczoraj nagle dostał mięso.
Czekam do popołudnia na wieści czy będzie jadł. Jak nie to jadę do weta.

Agata, jeśli w czymś to pomoże to ja dzisiaj kończę pracę o 15.00 i jestem do dyspozycji. Pracuję niedaleko cmentarza. Wolałabym tylko sama tam nie spacerować..

może robale?

justyna p pisze:Agata, jeśli w czymś to pomoże to ja dzisiaj kończę pracę o 15.00 i jestem do dyspozycji. Pracuję niedaleko cmentarza. Wolałabym tylko sama tam nie spacerować..

Justyna - najpierw trzeba ustalić czy łapiemy, a póki nie ma domu tymczasowego, to nie ma co się za to zabierać. Z samym złapaniem nie będzie problemu (chyba ze będziemy miały wyjątkowego pecha).
Więc tylko dom tymczasowy może tu pomóc.....

justyna p pisze:Agata, jeśli w czymś to pomoże to ja dzisiaj kończę pracę o 15.00 i jestem do dyspozycji. Pracuję niedaleko cmentarza. Wolałabym tylko sama tam nie spacerować..

Ja jestem wolna dopiero po 17 jakoś i raczej jestem pewna, że będę jechała do Lubicza po kociaka i gdzieś do weta. Chyba że dostanę dobre wieści, że z kociakiem lepiej jest.

olamichalska pisze:może robale?

Nie wydaje mi się, ale wykluczyć nie można. Mój kociak nie miał robali. Skłaniam się ku wersji, że to wina zmiany diety. Chciałyśmy dobrze a tylko zaszkodziłyśmy. Trzeba było je nakarmić żarciem puszkowym a nie mięsem.

One tylko wydawały się puchate, bo sierść mają ładną jak na życie w takich warunkach, ale czarny kociak jest chudy jak szkapa, czuć każdą kosteczkę. Tym cholernym mięsem tylko mu krzywdę zrobiłyśmy.

A mięso surowe, czy gotowane? Jak surowe, to niektóre kocięta mogą tak zareagować.
I nie przejmuj się tak. Kiedy byś nie przestawiała na normalne żarcie, to zawsze tak może być.
Ja bym je jednak pokazała Doc.

Dziewczyny, które byłyście ze mną wczoraj, jesteście pewne, że ten kot, który przybiegł na jedzenie ostatni, jak już chciałyśmy wracać, to nie był pręgowany podrostek tylko jakiś inny dorosły?

Jeśli tak to wynika z tego, że oprócz potencjalnej matki kociąt są jeszcze tam w tym momencie inne dorosłe koty.

Agn pisze:A mięso surowe, czy gotowane? Jak surowe, to niektóre kocięta mogą tak zareagować.
I nie przejmuj się tak. Kiedy byś nie przestawiała na normalne żarcie, to zawsze tak może być.
Ja bym je jednak pokazała Doc.

Surowe sparzone. Ja głupia jestem, bo wiem, że takie mięso jest ciężkostrawne. Myślenie mi się chyba wczoraj wyłączyło.
Też bym je chętnie pokazała naszemu Doc, ale nie wiem czy jak już się przepcham do Torunia z Lubicza to się do niego dostanę bez kolejki.

ToruńKotyCmentarne. MaciekPiotrekWDomu. KotkiWysterylizowane

Kto przegląda forum