Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 11.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie paź 03, 2010 20:45 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

olamichalska pisze:....Misza odżył, wychodzi, załatwia się właściwie.. widać z oczu że jest zadowolony...

He, he to akurat mylne wnioski w pewnym sensie. Odżycie Miszy polega na tym, że je i wydala. To bardzo stacjonarny kot, choć po prawdzie nie wiem dokładnie co porabia nocą. Na pewno w nocy idzie pod drzwi wyjściowe aby się tam załatwić na podłodze. Spojrzenie ze zdjęć jest spojrzeniem śledzącym moją dłań w celu walnięcia łapą gdyby znalazła się zbyt blisko spoglądających oczu. Na pewno Misza jest o wiele czystszy, choć trochę w ciągu dnia się rusza, nabrał też trochę ciała a co najważniejsze nie bryzga krwią. :wink:
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie paź 03, 2010 20:47 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Vega013 można zrobić badania tylko powiedz mi po co? Akurat w związku z poprzednim zabiegiem Miszy zadałam to samo pytanie. Jana wtedy odpisała, że według jej wetów postępowanie z kotem w przypadku nowotworu złośliwego jest inne niż przy łagonym lub jego braku. Blanka Villemo5 miała zrobione badanie i co z tego? Czy postępowanie z kotem było inne? Czy byłoby inne gdyby nadał żyła? Nie.

dalio , to co przeczytałam - to dla mnie świadectwo tego- że nie ważne JAKIE będą wyniki , Mirka / jak było w przypadku owej Blanki Villemo5 / uczyni wszystko co wg niej i wetów będzie dla kota najlepsze. I żeby możliwie najmniej cierpiał.
Ja z moimi postępuję DUMNIE takoż.

a przypomniałam tylko pierwsze "wywołujące wilka z lasu" wypowiedzi Mirki, bo pewnie NIKT JUŻ nie pamięta od czego /na str 4 wątku/ się zaczęło.

Skończyłam
Ostatnio edytowano Nie paź 03, 2010 20:54 przez egwusia, łącznie edytowano 1 raz

egwusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 4997
Od: Pt paź 10, 2008 15:17
Lokalizacja: Chojnice

Post » Nie paź 03, 2010 20:48 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Gibutkowa pisze:1. Nie zadawaj proszę pytań na które znasz odpowiedź, bo to tylko strata mojego i Twojego czasu.

Nie, nie znam odpowiedzi.
Pecunia non olet jeżeli ktoś jest w potrzebie. A w potrzebie jest kot.
Gibutkowa pisze:2. Nie jestem wetem ale sądzę że to niewiele zmieni w kwestii dalszego życia Miszy.

Czyli nie usuwać małżowiny, nie badać wycinka, nie próbować leczyć, czekać? 8O No to przenieście go od razu do hospicjum.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39243
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Nie paź 03, 2010 20:51 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Mario, przecież już dawno można było wycinek amputowanego ucha zbadać . Badania nie było, ponieważ mirka_t stwierdziła, że nie chce wiedzieć czy to nowotwór i czy złośliwy, bo nie potrzebna jej ta wiedza. A histopatologia kosztuje.

I przy okazji ja również w wątku się przywitam.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie paź 03, 2010 20:53 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

MariaD pisze:
Gibutkowa pisze:1. Nie zadawaj proszę pytań na które znasz odpowiedź, bo to tylko strata mojego i Twojego czasu.

Nie, nie znam odpowiedzi.
Pecunia non olet jeżeli ktoś jest w potrzebie. A w potrzebie jest kot.
Gibutkowa pisze:2. Nie jestem wetem ale sądzę że to niewiele zmieni w kwestii dalszego życia Miszy.

Czyli nie usuwać małżowiny, nie badać wycinka, nie próbować leczyć, czekać? 8O No to przenieście go od razu do hospicjum.

Tego co pogrubiłam nigdzie nie napisałam. Azaliż usuniecie małżowiny (o czym wspomniała sama Mirka) nie jest formą leczenia lub oznacza "czekanie"?
A odpowiedź na pierwsze pytanie znasz, jakby to powiedział mistrz Yoda w głąb swego serca zajrzeć trzeba Ci :D
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie paź 03, 2010 20:54 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

MariaD pisze:
Gibutkowa pisze:1. Nie zadawaj proszę pytań na które znasz odpowiedź, bo to tylko strata mojego i Twojego czasu.

Nie, nie znam odpowiedzi.
Pecunia non olet jeżeli ktoś jest w potrzebie. A w potrzebie jest kot.

MariaD, jeśli będziesz dostatecznie grzeczna na forum i będziesz się zajmować swoimi kotami tak, jak ja Ci każę, może podeślę Ci ze dwie dychy na zakupy.
Musisz też być miła dla moich koleżanek.
Pod warunkiem, że podasz mi dane Twojego najbliższego spożywczaka, żebym mogła tam bezpośrednio uregulować rachunek.






Teraz znasz odpowiedź, czy nadal za trudne?

sanna-ho

 
Posty: 7530
Od: Wto sie 28, 2007 13:41

Post » Nie paź 03, 2010 20:55 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
olamichalska pisze:....Misza odżył, wychodzi, załatwia się właściwie.. widać z oczu że jest zadowolony...

He, he to akurat mylne wnioski w pewnym sensie. Odżycie Miszy polega na tym, że je i wydala. To bardzo stacjonarny kot, choć po prawdzie nie wiem dokładnie co porabia nocą. Na pewno w nocy idzie pod drzwi wyjściowe aby się tam załatwić na podłodze. Spojrzenie ze zdjęć jest spojrzeniem śledzącym moją dłań w celu walnięcia łapą gdyby znalazła się zbyt blisko spoglądających oczu. Na pewno Misza jest o wiele czystszy, choć trochę w ciągu dnia się rusza, nabrał też trochę ciała a co najważniejsze nie bryzga krwią. :wink:

Mój chłop na widok zdjęć Miszy ryknął śmiechem po czym stwierdził "śmieszy jest" :mrgreen:
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie paź 03, 2010 20:58 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

sanna-ho, znasz znaczenie słowa pokora czy za trudne?
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39243
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Nie paź 03, 2010 20:59 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

sanna-ho pisze:
MariaD pisze:
Gibutkowa pisze:1. Nie zadawaj proszę pytań na które znasz odpowiedź, bo to tylko strata mojego i Twojego czasu.

Nie, nie znam odpowiedzi.
Pecunia non olet jeżeli ktoś jest w potrzebie. A w potrzebie jest kot.

MariaD, jeśli będziesz dostatecznie grzeczna na forum i będziesz się zajmować swoimi kotami tak, jak ja Ci każę, może podeślę Ci ze dwie dychy na zakupy.
Musisz też być miła dla moich koleżanek.
Pod warunkiem, że podasz mi dane Twojego najbliższego spożywczaka, żebym mogła tam bezpośrednio uregulować rachunek
.






Teraz znasz odpowiedź, czy nadal za trudne?

Głupie, nie trudne.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie paź 03, 2010 21:00 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

MariaD pisze:sanna-ho, znasz znaczenie słowa pokora czy za trudne?

Na szczęście nie muszę znać, mam mało kotów.


Stosujesz się do spisanego przeze mnie regulaminu? :wink:


casica pisze:Głupie, nie trudne.

dostosowane do poziomu pytania.


pa!

sanna-ho

 
Posty: 7530
Od: Wto sie 28, 2007 13:41

Post » Nie paź 03, 2010 21:03 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

MariaD pisze:
Gibutkowa pisze:1. Nie zadawaj proszę pytań na które znasz odpowiedź, bo to tylko strata mojego i Twojego czasu.

Nie, nie znam odpowiedzi.
Pecunia non olet jeżeli ktoś jest w potrzebie. A w potrzebie jest kot.
Gibutkowa pisze:2. Nie jestem wetem ale sądzę że to niewiele zmieni w kwestii dalszego życia Miszy.

Czyli nie usuwać małżowiny, nie badać wycinka, nie próbować leczyć, czekać? 8O No to przenieście go od razu do hospicjum.


:ryk:
Czyli na przykład do mnie? 8O
[Wbrew zawartej w tej wypowiedzi insynuacji, koty w hospicjum się leczy. Ale to tak na marginesie.]

Paradne. Doprawdy paradne.
I to, co pisze MariaD. Bo to faktycznie propozycja przeniesienia kota z jednego wstrętnego mocno zakoconego domu do innego równie wstrętnego i niewiele mniej zakoconego.
I `życzliwa` propozycja casicy.
Zastanówcie się kobiety, o czym Wy tu piszecie.
Tak się emocjonujecie, że Mirka nie chce przyjąć upokarzającej dla niej propozycji pomocy, a gdzie Wasze zapewnienie, że nie będziecie wspierać `zbieraczek` w żadnej formie? Że, owszem, kotów szkoda, ale nie wolno takim osobom w żaden sposób pomagać.
Najpierw nazywacie Mirkę `zbieraczką`, a potem oferujecie pomoc? 8O 8O
Nie poprzestawiało Wam się coś trochę???
:spin2:
[Bo już wiem, że jałowym jest oczekiwać od Was konsekwencji i spójności w postępowaniu.]


MariaD pisze:sanna-ho, znasz znaczenie słowa pokora czy za trudne?

Yyyy??? 8O 8O
A może by tak zacząć od siebie, MariaD?
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie paź 03, 2010 21:04 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Nie należy nigdy zapominać, że celem każdego leczenia jest przywracanie i utrzymywanie radości życia zwierzęcia. Bardzo wątpliwe są więc próby leczenia, które przez swoje działanie uboczne obciąża bardziej organizm niż sama choroba.
ObrazekTesknie kochanie(*)Obrazek Miszka i Majka

kicia582

 
Posty: 381
Od: Pon lut 22, 2010 0:33
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie paź 03, 2010 21:06 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

sanna-ho pisze:Na szczęście nie muszę znać, mam mało kotów.

Logicznie rozumując, z tego co napisałaś,: gdybyś miała więcej kotów, musiałabyś znać.
sanna-ho pisze:Stosujesz się do spisanego przeze mnie regulaminu? :wink:

Zobacz w gwiazdach. Znajdziesz odpowiedź.

Agn, skąd liczba mnoga w Twojej wypowiedzi? casica jest jedną osobą.
Jeżeli Ty leczysz koty to Misza miałby u Ciebie szansę.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39243
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Nie paź 03, 2010 21:07 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Agn, ja cie pamietam z forum jako rzeczowa, madra kobiete...misja hospicjum cie tak zmienila?
smutne.Na prawde tak myslisz? Nie moge uwierzyc. :?
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Nie paź 03, 2010 21:10 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

MariaD pisze:Agn, skąd liczba mnoga w Twojej wypowiedzi? casica jest jedną osobą.


casica i Ty - to już liczba mnoga. :mrgreen:

moś pisze:Agn, ja cie pamietam z forum jako rzeczowa, madra kobiete...misja hospicjum cie tak zmienila?
smutne.Na prawde tak myslisz? Nie moge uwierzyc. :?

Nie moś, nie misja hospicjum ale jakże wyszukane dyskusje z niektórymi osobami, ich bezpardonowe ataki na mnie i obrażanie mnie w równie wyszukanych słowach.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 268 gości