MariaD pisze:Gibutkowa pisze:1. Nie zadawaj proszę pytań na które znasz odpowiedź, bo to tylko strata mojego i Twojego czasu.
Nie, nie znam odpowiedzi.
Pecunia non olet jeżeli ktoś jest w potrzebie. A w potrzebie jest kot.
Gibutkowa pisze:2. Nie jestem wetem ale sądzę że to niewiele zmieni w kwestii dalszego życia Miszy.
Czyli nie usuwać małżowiny, nie badać wycinka, nie próbować leczyć, czekać?
No to przenieście go od razu do hospicjum.
Czyli na przykład do mnie?
[Wbrew zawartej w tej wypowiedzi insynuacji, koty w hospicjum
się leczy. Ale to tak na marginesie.]
Paradne. Doprawdy paradne.
I to, co pisze MariaD. Bo to faktycznie propozycja przeniesienia kota z jednego
wstrętnego mocno zakoconego domu do innego równie
wstrętnego i niewiele mniej zakoconego.
I `życzliwa` propozycja casicy.
Zastanówcie się kobiety, o czym Wy tu piszecie.
Tak się emocjonujecie, że Mirka nie chce przyjąć upokarzającej dla niej propozycji
pomocy, a gdzie Wasze zapewnienie, że nie będziecie wspierać `zbieraczek` w żadnej formie? Że, owszem, kotów szkoda, ale
nie wolno takim osobom w żaden sposób pomagać.
Najpierw nazywacie Mirkę `zbieraczką`, a potem oferujecie pomoc?
Nie poprzestawiało Wam się coś trochę???
[Bo już wiem, że jałowym jest oczekiwać od Was konsekwencji i spójności w postępowaniu.]
MariaD pisze:sanna-ho, znasz znaczenie słowa pokora czy za trudne?
Yyyy???
A może by tak zacząć od siebie, MariaD?