Drogie ciocie i wujaszkowie, mamy z Otylka klopot wychowawczy:)
Otylka jest z kwietnia 2010, wszystko wiec wskazuje na to, ze ma Slonce w znaku Barana. I jak na Baranicę przystalo, ma niesamoity power, niczego sie nie boi, lubi warczace maszyny i ma instynkt mysliwski. Jej nadmiar energii troche nas przeraza:) To kocica czolg! Filipek Niuniek jest spokojnym kotkiem, lubi pospac i pojesc: wstaje o 15:00, w dzien sie posnuje, prez okno popatrzy, kaze sie poglaskac, dopiero w nocy szaleje z Niunka. Ale pare godzin biegania mu wystarczy. A Niunce nie:)
Do niedawna polowala w domu na wpadajace owady i to ja troche uspokajalo. Owady sie skonczyly, a Niuni temperament urosł. Jest rozdrażniona, placze, zwyczajnie ja nosi. Pytalysmy weterynarki, co radzi, ale oprocz zdziwienia i paru rad typu: "Moze feromony na uspokojenie" (mamy non stop Feliwaya), "To moze niech sie z drugim kotkiem pobawi" (haha) - wyszlysmy z niczym. A wlasciwie z sugestia, ze Niunia jest typowym kotem wychodzacym. Tyle to wiemy, ale sie nie zanosi, zebysmy kupily dom z ogrodem pod miastem, a teraz mieszkamy w centrum w ruchliwym miejscu; pod oknem mamy stluczki i karetki na sygnale - tu kotow nie puscimy nigdy.
Od trzech dni wychodzimy z corka na spacer do parku. I podejrzewamy klopoty:) Niunia na razie wraca szczesliwa i spokojna, ale juz sie przyzwyczaja do bodzcow i wrazen - i po paru godzinach znow placze! Na razie nie ulegamy, jednak nie po to mamy koty a nie dwa bassety, zeby chodzic kilka razy dziennie na dlugie spacery:) A jak bedzie padalo, co zrobic? Jak mroz bedzie, albo roztopy?
Mamy wiec zapytanie: jak sobie radzicie z energicznymi kotami? I... czy im to kiedys mija??
