

Napłynęły mi łzy do oczu.
Tak bardzo spuchaciało maleństwo od tego czasu - nie wspominając już o wyleczeniu chorób. Nawet malutki ogonek jest bardziej puchaty. Dziękuję bardzo Bubu i reszcie wolontariuszek za uratowanie Jej, mojej Przyjaciółki...
Maleństwo łyka trochę viyo - bo ja się zakatarzyłam i boję się o jego odporność.
Zmieniliśmy purinę pro plan na acanę, bo ponoć lepsza - póki mieszam, to je. Ciekawe, co będzie, jak purina się skończy.
Wyczyn z samodzielnym wejściem na kolana nie powtórzył się jeszcze. Ale jak ją wezmę, to przesiaduje i mruczy intensywnie. Może kiedyś jeszcze sama wejdzie.
Aha... Najwyraźniej Majkel ma już dwa lata... Jest już poważną, stateczną damą.
